no z dietą była lipa, bo ciągle żarłam po knajpach i że tak powiem, parę razy byłam wręcz zmuszona do zjedzenia jakiegoś syfu. po prostu chciałam uniknąć niepotrzebnych kłótni, bo widzę, że ludzie nie rozumieją prostego słów "nie mogę".
także od przyszłego tygodnia się redukuję, bo się w kieckę na sylwka nie zmieszczę.
ALE, chociaż nie odpuściłam treningów. co prawda nieco skróconych, ale były
od poniedziałku liczę, wczoraj było DNT, miałam jednak sporo nauki i nie było żadnej aktywności
dziś ulubiony zestaw plecy+barki, ale plecy jakoś nie weszły...
Plecy/barki
1.podciąganie 4x8-10
zielonax10/9/8+2/ niebieskax10
2. ściąganie warkocza do czubka głowy 4x8-10+dropset w serii
4sztx10+2 dropy.bez liczenia..i tak 4 razy
3. ściąganie rączek w bramie 3x12-15
4sztx16/4sztx16/5sztx15
4. przenoszenie sztangi za głowę i przed siebie 3x12-15
19/17/15
5a,b,c- wznosy przodem/bokiem/w opadzie 3x12-15
2kgx15 (plus minus)
+ parę ćwiczeń na rotatory
+ obwód x4
30 x swing kettlem (20kg/20kgx20kgx16kg)
20x pushpress jednorącz kettlem (8kg)
30x przeszkok przez step
czas: ok. 13 minut
1. coś opornie szlo...a się nie zapowiadało
2. kompletnie bez wyczucia
3. może być
4. to weszło ładnie
5. i to też
dietka ładnie, suple też. oby tak do końca tygodnia!
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html