oki poprawie
jeju jak ten czas leci...
we wtorek trening:
1. Podciąganie 4-8 serii po 1 powt
brak
1/1/1/1/1
1/1/1/1/1
2. Glute bridge z gumą 12/12/12/15+
12x60/12x60/12x60/18x60
12x60/12x60/12x60/16x60
12x60/12x60/12x60/17x60
3. wiosłowanie półsztangą 4x8 (podaję wagę bez sztangi)
8x15/8x15/8x15/8x17,5
10x15/8x15/8x15/8x15
8x15/8x15/8x15/8x15
4. przysiad bułgarski 4x8
8x4/8x4/8x4/8x4
8x4/8x4/8x4/8x4
8x4/8x4/8x4/8x4
5. Wyciskanie na barki sztangielkami 4x6-8
8x6/8x6/8x6/8x6
8x4/8x6/8x6/8x6
8x4/8x6/8x6/8x6
podciągania nie zrobiłam, bo nie było gdzie. Ogólnie zła byłam w chu*, bo ciągle jak jestem to piłkarzyki zajmują całą małą sale, gdzie jest drążek i cały czas snują się tam, albo robią jakieś żałosne ćwiczenia na brzuch... a najlepiej jak jest jeszcze z nimi "trener" i ten człowiek ponoć pilnuje techniki.. ja super ekspertem nie jestem, ale ten człowiek zwany trenerem stoi nad tym piłkarzykiem wykonującym żałośnie jakieś ćwiczenie np wyciskanie na barki, gdzie koleś ledwo to robi, bo np ma o wiele za duży ciężar i on nic mu nie powie... dobra musiałam se pogadać ;p
a jeszcze była parka jakaś laska z chłopakiem, gdzie on także nadzorował jej "trening", laska robiła wyciskanie żołnierskie z ciężarem ok 20 kg gdzie było widać, że jest pierwszy albo drugi raz na siłowni, koleś ekspert stał i patrzył jak ledwo to podnosi (w ogóle technika była bardzo żenująca), ale nic jej nie powiedział.. oczywiście nie zabrakło tulasków i całusków od tej laski do kolesia ;d wyjątkowo wkurzający dzień to był ;d