16.01.2016 DNT, łażenie po sklepach i skaczące tętno przy kolejnych płatnościach niemal jak interwały
17.01.2016 Plecy
1) Ciągi
4x15x 40kg/60kg/60kg/65kg klasyk 10x65kg +4x15x 75kg/75kg/75kg/75kg sumo - całkiem ok
2) Wiosło hantlą
1x15x 15kg +7x15x 17,5kg długo nie przeskoczę tej siedemnastki przy tej ilości powtórzeń
3) Ściąganie drążka wyciągu górnego nachwytem szeroko do klaty
8x15x maks
4) Ściąganie uchwytu V do brzucha
8x15x maks dwie ostatnie na raty
+ kilka serii "Małysza", Bziu - dobra nazwa
i kilka serii przyciągania sierdząc tak na dopompowanie... taa...
Trening wyjątkowo z rana. Zanim głowa ogarnęła co się dzieje kończyłam ciągi - tak trochę nieświadomie. Fajnie tak trochę z wyłączonym myśleniem robić. Może to jest metoda - ciało robi a głowa nie rozkminia. Niemniej jednak pod koniec 4-go ćwiczenia już mi się serie i ilości powtórzeń merdały. Wypadałoby kartkę nosić i odfajkowywać. I jednak coś jeść w trakcie - te
treningi mnie meeega drenują.
Po treningu godzinka odpoczynku i na innej bananowni zajęcia z powerbike. Zapisałam się tydzień temu i niemal zapomniałam. Po tych plecach chęci na zajęcia były niemal zerowe ale skoro się zapisałam
(zajęłam komuś miejsce - takie było moje myślenie a tu... kompletu nie było...) to wypadało iść. Pod koniec mnie odcinało, miałam momenty, że musiałam zatrzymywać rower.
Pomysł z łaczeniem treningu i takich zajęć jest jak dla mnie hardcorowy. Znów mi się ssawa załączyła
Tak z ciekawości podliczyłam łączny tonaż w podstawowych ćwiczeniach i łał - sama jestem pod wrażeniem
Będę sobie prowadzieć statystyki
W tym tygodniu było: przysiad - 5107,5kg, ciągi - 7400kg i ławcia 4312,5kg co daje łącznie 16820kg (tylko w trzech podstawowych ćwiczeniach - serio łał).
Zmieniony przez - Kokosik w dniu 2016-01-17 16:30:14