[SIŁA]Kokos DT just for fun

WALCZ DZIELNIE!!!
i baw się dziko!!!
( albo na odwrót - jak wolisz )


swoją drogą: jak sobie pomyślę, ile na bandę 11 kolesi przechadzających się po trawie i kroczących majestatycznie za skórzanym gałgankiem ( patrz: piłka nożna ) wydaje się ( patrz: marnuje ) w PL kasy - w zamian "dostając" dostojne rankingowe miejsce tuż za zacnym Sierra Leone, Senegalem, Burkina Faso... a jakie dobro mogły by "wyrządzić" te środki w dyscyplinach, w których mamy realne, rzeczywiste, namacalne osiągnięcia, podia ( podiumy?? ) i sukcesy - to krew mnie zalewa i " juch szczela"



KOKOSIKU życzę złota :)


Zmieniony przez - CiociaSamoZlo w dniu 2014-05-29 14:37:19

Cioteczko... jak w piosence:

POWODZENIA!!!

i skorzystania z uroków Afryki choć trochę

Kokosik trzymam kciuki i :

SIŁY życzę Powodzenia!

Trzymam kciuki, powodzenia i już się nie mogę doczekać sprawozdania

Powodzenia

Będę mocno trzymać

Wróciłam
Ale tak szczerze to jakby ktoś chciał mnie wysłać znów na ów drugi koniec świata to ja bardzio chętnie spakuję rozpakowaną walizke

Dla porządku - pierwsze historyczne MŚ Weteranów w TSK już za mną. Kategoria - Masters I, 57kg (waga startowa 56,25kg)
Przysiad
1) 80kg - pewnie i lekko
2) 85kg - jw.
3) 90kg - spalone Za dynamicznie siadłam, za głęboko i nie wstałam. Dokładnie ten sam błąd popełniłam na MP w klasyku. Nic to kiedyś przełamię te dziewięć dych na zawodach.

Ława
1) 35kg - pewnie i lekko
2) 40kg - spokojnie
3) 42,5kg - spalone wypchnęłam ale był ruch sztangi w dół więc spaolone. Sędzia dość długo trzymał na dole więc ja jestem zadowolona, że zaliczyłam 40kg. Wynik nie powala ale ja się cieszę.

Ciągi
1) 110kg - pewnie i lekko
2) 120kg - lekko
3) 142,5kg spalone Mój treningowy maks to 122,5kg. Dając 142,5kg w trzecim podejściu walczyliśmy o brąz w ogólnej klasyfikacji. Nie było wielkiego zaskoczenia, że nie wciągnęłam ale... oderwałam na kilka milimetrów Realnie myślę, że 125-130kg miało szansę pójść ale ten wynik nic by mi nie dawał więc ryzykowaliśmy

Miejsce czwarte ale jest mały medal za siady - brązowy. Tak trochę "o ironio losu", bo uważam, że właśnie siady spyerdoliłam
Dwie pierwsze kobitki w mojej kategorii nie do łyknięcia dla mnie na obecnym moim poziomie, trzecia Amerykanka mnie ograła na ławie i wogóle silna była.

Stres właśnie schodzi. Właściwie dopiero dziś, bo dopiero dziś miałam chwilkę czasu dla siebie, żeby wszysko na spokojnie przeanalizować.

Wyjazd do RPA był w główniej mierze wyjazdem na zawody ale udało nam się zoorganizować jednodniowe safari oraz odwiedzić farmę lwów. Nigdy wcześniej nie trzymałam małego lewka na rękach - uczucie niezwykłe. Miły i miękki duży kociak z ostrymi pazurkami
Co oczy zobaczyły, serducho przeżyło to moje.

Co będę się rozpisywać - fajnie było...

Nowe plany już są Na razie miesiąc względnego luzu a potem tyrka do kolejnych zawodów we wrześniu, tym razem w sprzęcie i nieco bliżej, bo w Czechach.

SIŁA!!!

Gratuluję. Kobieto - powera to nie jeden mężczyzna może pozazdrościć. Ja też zazdraszam razem z wycieczką do RPA.

Życzę mega mocy i dalszych sukcesów.

Polskie lwy w RPA



fajny taki wyjazd - wspólne emocje startowe, doping i wspólna zabawa


Zmieniony przez - Kokosik w dniu 2014-06-08 17:31:01