Podsumowanie startu w 14 PKO Cracovia Maraton - 19.IV.2015
Impreza
Organizacja stała na bardzo wysokim poziomie z mojego punktu widzenia. Trasa wyznaczona była fantastycznie, można było pozwiedzać Kraków. Start i podział na strefy nienaganny. Bufety co 2,5km zaopatrzone wyśmienicie. Po 30 km dostawałem całe butelki izotoników gdy poprosiłem. Meta i rozdawanie medali i pakietu regeneracyjnego, na bardzo dobrym poziomie.
Dzień wcześniej EXPO całkiem ok, jak dla mnie troszkę małe. Spodziewałem się czegoś większego.
O Pasta Party się nie wypowiem, bo w zasadzie szkoda gadać... makaron z jakimś mięsem w plastiku... Od razu wyrzuciłem.
Oprawa/Kibice
Coś niesamowitego. Wydawało się jakby cały Kraków żył tą imprezą. Świetne zorganizowane grupy kibiców z akcji 42 do Szczęścia czy zespołów muzycznych . Świetne transparenty i muzyka co jakiś czas. Po 10 km wyłączyłem muzykę w telefonie, bo szkoda było tracić możliwość posłuchania tej wrzawy
! Pełno ludzi przybijających piątki. Przez większość biegu biegłem z bananem na twarzy, tak było fantastycznie.
Bieg
Pierwsza połowa biegu utrzymywałem swoje tempo, biegłem nieco szybciej niż w tempie 6:15min/km z tętnem 155. Biegło mi się świetnie, tak jak zakładałem, nie szarpałem, nie goniłem innych. Swoje tempo i radość z biegu. Po 23/24km nadal czułem się fantastycznie. Niestety to mnie zgubiło
. Zacząłem przyspieszać na 25 km, tętno zrobiło się 165 km. Sił starczyło do 35km , później marszobieg już do mety. Co dziwne głowa chciała biec, lecieć, czułem się wypoczęty psychicznie i nie brakowało mi się, ale nogi bolały do granic niemożliwość (podeszwy stóp, biodra po bokach, kolana itp). Każdy krok sprawiał mega ból. Chyba treningowo nie przyzwyczaiłem nóg do takich dystansów. Gdy maszerowałem to szedłem wyprostowany z uśmiechem
...
Wbiegłem na metę z uśmiechem na twarzy i wielką satysfakcją. Z planowanych 4:20:00, wyszło 4:36:00 , ale i tak jestem mega zadowolony, że udało się dobiec !
Poniżej dokładny zapis z datasport , ENDOMONDO wariowało, policzyło 44km, nawet nie wrzucam.
Jak widzicie po 35km bieg nieco się wydłużył
...
Czas może i nie powala, ale udało się, debiut zaliczyłem. Pokonałem ten piekielny dystans w wieku 29 lat, w mieście które kocham i do którego zawsze będę wracał z sentymentem, z powodu 5 lat spędzonych tu na studiach.
Podziękowania
W pierwszej kolejności mojej żonie i siostrze, że były na tym wietrze przez 5 godzin czekając na mnie i mi kibicując.
Wielkie podziękowania dla was ! Za wsparcie, porady i dodawanie otuchy,
Xzaar, Lejjla, Ronin, Marcel_197, spawareczka, kalikstat, MaGor . Wasze rady sporo pomogły, szczególnie zaraz przed biegiem i w trakcie treningu . Chciałbym nadal z wami "współpracować" przy kolejnych "projektach" .
Fotki
Zmieniony przez - DUDEK w dniu 2015-04-20 08:10:51
Zmieniony przez - DUDEK w dniu 2015-04-20 08:14:43
Zmieniony przez - DUDEK w dniu 2015-04-20 08:17:03