Xzaar77 DT - droga do Paris Marathon i 1/2 Ironman Gdynia 2014

chyba przestanę czytać już Twój dziennik, nie lubię Cię za te foty

dostałem ślinotoku

Nie no Kubus nie rob mi tego. Potraktuj to jako przysluge, jak skonczysz, bedziesz mial u mnie cala ksiazke kucharska do wyprobowania, a co wiecej, wszystko sprawdzone i posmakowane ;)

A na serio, spojrz na skladniki w rozpisce, 1 posilek dzisiejszy. Mysle ze z powodzeniem mozesz sobie pozwolic na bialy ser ( u mnie nie ma, wiec polecial ala homogenizowany ), owsianke, jaja i truskawki. Zrobisz mniejszy, podzielisz sie z malzonka i bedziesz mial i pyszne sniadanko, i plusa w domu ;)

ło kurva.... Gruby dostał szału

Xzaar - ale jak poprosisz moda o zmianę tematu "Imperium kontratakuje, czyli redukcja again" to sam miej do siebie pretensję Mało tego. Żebyś czasem nie wywołał takimi fotkami zamieszania w czołówce konkursowiczów w różnych klatach i kratach na wiosnę i lato (jedno lato W sumie lepszy byłby konkurs: "Klata i krata na całe lata" )
Bo chłopaki wyposzczone są jak goście weselni pod koniec mszy Ja myślę co taka cisza na forum, a to ślina na klawiatury kapie (mnie zresztą też, aż wciąłem dodatkową kalarepę na widok tego cudu).

Dla równowagi Jej Królewska Mość Owsianka. Jak zrobię ją wieczorem i dodam błonnika to rano ma konsystencję ciasta i bardzo dobrze syci

A na drugie śniadanie omlet z płatków gryczanych, jajek perliczki + pomidor i cukinia. No i kefir Krasnystaw ofkors.


Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-06-15 10:57:23

Najgorsze jest to, że jestem po bardzo sytym posiłku, a te ciasto mnie i tak znowu zassało

Alez Panowie, rzecz w tym, ze praktycznie nie zmienily sie skladniki diety. Odrobina wiecej gramow, co pozwala nieco rozwinac skrzydla - i duzo wiecej czasu, ale to raz na jakis czas poprostu. Dzis pogoda slaba, kalorii do dyspozycji sporo, strzelnice zaliczylem o swicie - wiec tylko trening nog i kuchenne wariacje. Chcialem pokazac sobie i moim dziennikowym gosciom, ze jedzenie liczone i czyste nie musi byc zawsze monotonne i malo atrakcyjne. W tygodniu nie mam na to czasu ( mialbym, ale mi szkoda ) - praca, trening, szlifowanie jezyka ( mam ambicje na czwarty obcy, ale najpierw musze doprowadzic swoj niemiecki na poziom pelnej, swobodnej komunikacji w kazdych warunkach i w kazdej dziedzinie zycia ) - na kuchnie nie zostaje wiele - wiec nadal beda kuraki i inne mieska w prostych formach z ryzem lub ziemniaczkiem, placki itp. Na dzis radze sie uzbroic w mocne nerwy, bo w planach jeszcze rozne atrakcje, tyle ze co wyjdzie, w moim przypadku, tego nie wie nikt ;)

Slow pare o treningu dzisiejszym, i o przyszlej walce z nogami. Jestem gamoniem. Eureka ! Mecze sie od miesiecy z kolanami, bo jestem baranem !

Skad ten odkrywczy wniosek ? Ano jak to zwykle bywa, dzieki przypadkowi. Po kolei. Trening nog, superserie przysiad przedni / prostowanie na maszynie. Przysiady 10x 40,60,80kg. Trudno mi sie wchodzi zwykle w przysiady, bo kolano albo boi, albo zagraza bolem, i gdzies blokuje podswiadomosc. Dzis czulem je caly czas - nie bolalo, dawalo znac ze jest. Zrobiwszy wiec dobra rozgrzewke, rzeczone fronty i prostowania - mialem zwyczajnie stracha ze znow je narusze przy przysiadach. Jednoczesnie, ciagle gdzies mi po glowie chodzi art Wodyna ( o ile nie popieprzylem ) o przysiadzie z palcem w dupie, i o tym jak kontuzje kolana, o zgrozo, wyleczyl, czy tez zaleczyl, czy tez poprostu zniknal, mniejsza z tym, przysiadami wlasnie. k***a, ja tez tak chce ! Zamiast sie meczyc z kolanem, kaleczac jednoczesnie technike, zrobie sobie dzis inaczej - mniejsze ciezary, bez cisnienia, schodzac tak nisko jak naprawde pozwala mi fizjonomia, a nie jak mi sie wydaje. No i wyszlo szydlo z worka. Zrobilem sobie 5x 60,70,80,90,100kg. Trzeba sobie powiedziec prawde w oczy - ja poprostu mam slabe nogi, i wieksze ciezary nie sa dla mnie. Zrobilem jak napisalem, powoli, i nic, ale to nic nie bolalo w kolanie, dalo sie o dziwo zejsc nizej, wstac, i zyje - a jednoczesnie zrobione nogi czuje jak nigdy. Lajza bylem i tyle, za wszelka cene pchajac sie z butami na ciezary, na jakie mnie nie stac. Cofam sie zatem z obciazeniami, i dzisiejsze traktuje jako wyjsciowe, od nich bede szedl w gore tylko wtedy, gdy bedzie mnie na to naprawde stac !

Zadowolony poszedlem sobie na superserie ciagow na prostych nogach z hantlami / uginan ma maszynie. Pamietajac jak sie meczylem z hantlami 52kg - uzylem sobie paskow. I znow oswiecenie, jak sie nie musze skupiac na chwycie, to moge sie skupic na plecach, lopatkach itp. Nie wyszlo mi idealnie, ale teraz czuje potencjal. Tyle ze hantli wiekszych nie ma.. Moze sie cos wymysli.

Natchniony zrobilem wykroki i wspiecia, tego nie nagrywalem bo nie ma po co - nigdy nie miale tak napompowanych nog jak dzis. Nigdy nigdy !

Czlowiek stary a glupi, a Pawel do lba mi ladowal od miesiecy - mniejsz ciezar, a skupic sie na wykonaniu - a ja swoje. Nauczke mam, pokornie wbijam spojrzenie w stopy i do roboty. Znow nie czuje, ze rymuje ;)

Powycinalem dla porzadku fronty, tylne siady i ciagi hantlami, zeby bylo kolorowo. Zmordowanym wielce, ale zadowolony, bo zrozumiec wlasna glupote to tez jest jakis sukces. Moze teraz pozbede sie wreszcie natretnego bolu kolana - ewidentnie byl wina tego, ze nie siadalem do konca, a czytalem tyle razy ze to niebezpieczne bardziej, niz zejscie tak nisko, jak sie potrafi. Eh.




Wrociwszy zjadlem, a jakze. Pizze. Kuba mnie znielubi. Ale chyba nie, przeciez znamy sie na zartach, stare konie z nas ;)




Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-06-15 15:45:11

Nabuzowany dzisiaj na max jestem. Głodny jak nie wiem co...
Ehhhhh

No to z przysiadami mamy podobnie. Bałem się pełnego zejścia jak diabli. I dalej się boję. Wymuszałem na sobie niskie schodzenie przez przywiązywanie kluczy na pasku z tyłu, na odpowiedniej wysokości. Jak zabrzęczały o podłogę, to znaczyło, że osiągnąłem dobre zejście (na którymś moim filmie jest ten patent)
Caculin - znowu Ruscy - radzi, i jest to ciekawy pomysł, żeby aktywnie "ciągnąć" sztangę w dół. Brzmi jak niezły andron, ale sprawdzałem przy opuszczaniu ciężaru po push press. Faktycznie, jeżeli potraktujesz opuszczanie ciężaru jako "ciągnięcie" w dół, bardziej panujesz nad nim i robi się bezpieczniej. Tego nie sposób opisać - tego trzeba spróbować. Nawet małym hantlem wyciśniętym z ramienia w górę. Blokujesz rękę, a po chwili dość energicznie ściągasz go w dół. Z dużymi ciężarami też działa. Najważniejsze: przy opuszczaniu, nie zostawiać ciężaru samego sobie nawet na ułamek sekundy żeby nie stracić napięcia mięśniowego.

Do pasków nigdy się nie przekonam. Chociaż bolą palce, chociaż skóra na dłoniach jak tartka. Albo masz w dłoniach siłę do utrzymania danego ciężaru, albo - sorry Winetou - złapałeś zbyt ciężki ciężar. Silne ramię zaczyna się na palcach i kończy na barku. Jeżeli chociaż jeden element pośredni jest słaby to całe ramię jest słabe. Popatrz na gości podciągających się na palcach, ręcznikach, uchwytach w kształcie piłek do baseballa itp.