Dzień 7
Padam z nóg, a zeżarłem tyle koffeiny że pewnie nie zasnę do 1 ale trudno.
Rano areoby na czczo 60 minut na rowerku.
Śniadanie.
I wracamy do akcji trzeba było odgarnąć śnieg, bo napadało dziadostwa na potęgę. Potem sklep. Chwila oddechu i przyszła pora na rąbanie drewna bo się klocki skończyły.
Potem trening i teraz to już ledwo myślę.
Trenig
Podrzut,
Wyciskanie żołnierskie 15*20kg 10*25kg 10*30kg 6*35 5*40 45kg*zarzucone
Arnoldki 15*6kg 12*10kg 10*10kg 8*10kg
Wyciskanie sztangielek skos 15*10kg 15*12kg 12*14kg 10*16kg
Wiosłowanie sztangą 15*35 15*40 12*45 10*50
Unoszenie + francuz 4*/15*10kg
Zmęczony byłem tnę powtórzenia, ale w sumie barki poszły dobrze tydzień temu po ładowaniu nie dałem rady zarzucić 45 kilo na klatę. Dzisiaj prawie bym wycisnął gdyby mnie nie zniosło na jedną stronę. Potem lajtowo potraktowałem wszystko
Wiosło miało być podchwytem ale jakoś dziwnie szło i czułem nie tam gdzie chciałem więc w połowie zmieniłem na nachwyt, chyba tak zostawię na tym treningu. Potem super seria na bic i tric, opuszczanie maksymalnie powoli ogień był masakryczny. Francuz stojąc talerzem fajnie mi się przy tym ćwiczeniu cały triceps rozciąga.
Dieta
Dużo tego było bo dużo ruchu. Rano po areo, zjadłem trochę ww bo już zaczyna być ciężko.
1. jaja, chrupkie pieczywo, ogór
2. schab, szpinak,orzechy
3. schab, szpinak, orzechy
4. kurczak, ogórek orzechy
5. twaróg oliwa cebula, ogórek
po treningu łykłem matrixa, resztka została jutro powinno dojść Wpc.
W sobote ładowanie, bo jestem mega płaski, mega słaby i trzęsą mi się nogi... chwilami
Najprawdopodobniej sobota niedziela zrobię dwa dni off, bo trochę dostałem w kość. Zrobił bym ładowanie w niedziele ale boje się kibli w szkole