Wszyscy macie duzo racji, mam i ja swoje zdanie, ale nie mam sily teraz, czuje ze zaraz zasne.. Przeklejam tylko wpis z testu, wiecej nie dam rady ;)
Niedziela - dlugi bieg. Bardzo dlugi i bardzo ciezki - koniecznie musze zrobic lzejszy tydzien bo padne na pysk - koszmarnie cierpia nogi. Chyba bede musial pozmieniac dni
treningow, dlugi bieg dobe po ciezkiej zakladce to nie jest optymalne rozwiazanie.. Od rana wiedzialem ze bedzie ciezko, bolaly mnie nogi, posladki, stopy. Ciezko bylo sie zebrac w sobie, jak nigdy. Jak juz wyruszylem, wszystko przeszlo. Na godzinke mniej wiecej.. Dzis wszystko przeciwko mnie. Po godzinie biegu odzyly wszystkie poranne bole, plus doszedl koszmarny bol zoladka ( na sniadanie mocna kawa z olejem kokosowym, BCAA )- i bolalo do konca, kolejne 2,5 godziny. Bieglem naprawde delikatnie, ale to nic nie pomagalo. Po okolo 20 kilometrach bylem kilometr od domu - mialem ochote skonczyc te meke jak nigdy wczesniej. Pomyslalem, ze mam 49 dni do startu, nie ma czasu na uzalanie sie nad soba.. Po 25 kilometrach chcialem sie polozyc i zasnac. Do 30 zwyczajnie cierpialem. I jak na zlosc, przeszlo wszystko.. Ostatni kilometr jakbym dopiero zaczynal - ale wiem ze to pulapka, pomogla swiadomosc ze zaraz koniec.
Jestem bardzo zmeczony. Moj komputer twierdzi, ze powinienem wypoczywac bez treningu bez mala 10 dni do pelnej regeneracji - a ja tego czasu nie mam zwyczajnie. Kilka dni zrobie luzniej - jutro lece do Polski i bede mial wiele spraw do zalatwienia i malo czasu.
Dzis nie pojde nawet na saune, bo czuje jak wyniszczylem organizm dzis, drugi taki impuls bylby przegieciem. Pisze i niemal zasypiam - zaraz bedzie po mnie ;)
Cyferki z biegu i zalecenie komputerka: