Literatury co prada nie mam, ale jest coś takiego jak SDDP (swoiście dynamiczne działanie pokarmu). Co to oznacza w praktyce? W zależności od stopnia przetworzenia pokarmu ta sama ilość ww (czy innego makroskładnika) dostarcza różnej ilości energii. Weź tu pod uwagę np. cukier stołozy i ryż brązowy. Tu dochodzi się do tego, że (upraszczając) niektóre pokarmy potrzebują więcej energii na strawienie niż same dostarczają (patrz: kapusta w "diecie kapuścianej"). I dochodzimy do czegoś takiego jak kcal brutto (te które są opisane na opakowaniu) i kcal netto (te które faktycznie dostaniemy). Ogólnie im żarełko mniej przetworzone tym lepiej
Ale z drugiej strony, święta i sylwester są raz w roku...
Z własnego doświadczenia: jeżeli wiem, że zbliżają się święta / rodzinny obiad (który nie kończy się zwykle na jednym daniu) / imprez (gdzie wiem, że żarcie nie koniecznie spełnia wszystkie zasady zdrowego odżywiania) to robię jak Ty: ograniczam żarcie do imprezy (w skrajnych sytacjach nie jem nic). A na imprezie leci wszystko Z tym, że jest to metoda OKAZJONALNA. Na dłuższą metę raczej słabo z takim systemem odzywiania.
Dziennik:
http://www.sfd.pl/DT_kalik-t1087033.html