Jeśli matka nie je "dobrze", to jej ciało, żeby nadążyć z produkcją mleka zacznie zżerać się samo. Najpopularniejszym przykładem jest pobór wapnia z kości. Dlatego ważne jest, żeby odzywiać się w sposób urozmaicony, nie monotonnie. Krew mi się mrozi w żyłach, jak czytam te pyerdoły o "diecie matki karmiącej"
I zawsze pytam, gdzie jest ten nieznany anatomom i fizjologom kanał, który łączy matczyne jelito z cyckiem, a którym to płynie do mleka fasola czy kapusta, żeby się w nim niepostrzeżenie rozpuścić. A może gazy wytworzone przez bakterie w jelicie matki przenikają do krwi i dalej, razem ze składnikami pokarmowymi do kanalików mlekowych, gdzie częściowo rozpuszcza się w mleku i dziecko ma napój gazowany?
No chyba nie, bo matka umarłaby wtedy z powodu czegoś, co przypominałoby chorobę ksenonową
A co z Hinduskami, których jedzenie jest tak doprawione, że statystyczny Europejczyk dusi się po spróbowaniu? Z Meksykankami, które fasolę tonami jedzą?
Ja się po prostu zastanawiam, jak się to dzieje, że dorosłe kobiety nagle zapomnialy wszystko to, czego się w podstawówce na lekcjach biologii uczyły
Mniejsza z tym, back on track:
Takie ograniczanie się do gotowanej kury, ryżu i marchewki doprowadza do niedoborów witamin i minerałów, co swoje skutki ma
Nie ma mleka? Jeszcze nie słyszałam o zdrowej ssaczej matce, która swojego młodego nie mogłaby wykarmić. Człowiek to też ssak, tylko taki, który o sobie ma wysokie mniemanie
Karmią piersią niedożywione kobiety w Afryce, zdarzały się też przypadki skrajnie wycieńczonych kobiet w obozach pracy, które karmiły. Matka musi być naprawdę ekstremalnie niedozywiona, żeby stracić pokarm.
Tak jak piszesz, popyt kształtuje podaż. Dziecko nie ssie, nie ma sygnału, żeby produkcję zwiększyć. Wiele, naprawdę wiele pierworódek "nie ma mleka" przez pierwsze dwa czy trzy dni po urodzeniu. Noworodek spokojnie bez jedzenia te dwa czy trzy dni wytrzyma. De facto niektóre w ogóle nie jedzą, ale ssają. Wyssają sobie kilka kropel siary, która jest w tym momencie dla nich najważniejsza i pobudzają piersi do produkcji mleka.
Owszem, pojawia się coś takiego jak "zastój laktacyjny", pierwszy bodajże w 3 czy 4 tygodniu życia dziecka, kiedy wydaje się, że "mleka nie ma", bo dziecko na cycku wisi i ryczy, bo jest głodne. Mleka jest tyle samo, to dziecko chce więcej. Dzieje się tak dlatego, że dzieci rosną skowo. Dziewczyny, które mają już trochę starsze bąble chyba przyznają, że zdarzało im się, że jakieś ubranko, które jeszcze tydzień temu leżało jak ulał, nagle zrobiło się za ciasne
Laktacja ma taki własnie mankament, że jest trochę do tyłu za potrzebami dziecka i ze 2 czy 3 dni trwa, żeby się dostosowała. Stąd też często zdarza się, że po tym wiszeniu na cycku przychodzi nawał pokarmu, bo produkcja ruszyła pełną parą.
Pierś produkuje tyle mleka, ile jest z niej wyssane, czy to przez dziecko, czy ręką, czy laktatorem. Krowa rasy mlecznej produkuje spokojnie >35-40, nawet i 50 litrów mleka dziennie, podczas kiedy jej cielę potrzebuje w pierwszych 3 miesiącach życia nie więcej niż 10 litrów dziennie. Dlaczego aż tyle produkuje? Bo się ją doi, czyli daje ciągły sygnał do produkcji. Mam nadzieje, że czegoś nie popaprałam, bo mnie tata za uszy wytarga z sianie herezji
Jeśli jest twarda po karmieniu, to jest to sygnałem, że mleka jest za dużo i nalezy zmniejszyć produkcję. Bynajmniej nie dlatego, że mleko "skiśnie" w piersi
ale dlatego, że organizmowi szkoda tracić energię na produkcję czegoś, co jest niezuzyte, czyli niepotrzebne; 2-3 dni i produkcja się zmniejszy.