Ale chodzi mi glownie o to, ze mala ilosc kalorii to czasem dobre rozwiazanie, ja na redu musialbym zejsc jeszcze nizej bo narazie to recomp wychodzi, a wielu mysli, ze przy takiej ilosci miesnie popali.
Dlatego mysle, ze uwielu uzasadnione jest schodzenie nisko z kaloriami. Zreszta nie wyobrazam sobie porownywania goscia, ktory caly dzien siedzi na tylku z kims kto np 12 godzin jest na nogach w pracy. Mysle, ze nawet przy zwyklej pracy stojacej pali sie tyle kalorii, ze roznica ze mna moze byc te 1000kcal (jest to strzal kompletny).
I wydaje mi sie, ze to jest czesto kluczem. Malo kto uwzglednia swoj tryb zycia. Gdy miewalem okresy bez treningow (ergo prawie non stop zero aktywnosci) to po prostu nie chcialo sie jesc. 2tys kcal (znowu musze strzelac, bo diety nie trzymalem zadnej, czaem pewnie bylo i pare tysiecy w fastfoodach, ale generalnie jak nie trenuje to nie czuje ssania) w zupelnosci wystarcza, zeby nie chodzic glodnym i jakos ani metabolizm sie nie zj**al, ani miesnie nie znikly.
Zmieniony przez - kuroi w dniu 2012-04-25 12:33:23