15/16.09.2019 Sobota/niedziela (Puchar Polski/Diamond Cup)
Tyle się działo, że nie miałem czasu tutaj nic napisać. Teraz już większość rzeczy ogarnięta, więc mogę podsumować to, co się wydarzyło.
Sobota - start na Pucharze w klasyku open, ponad 15 zawodników, wszystko się przeciągało, informacja o godzinnej przerwie na 10min przed planowym wyjściem, dramat. No, ale jako, że nie są to moje pierwsze starty to już przywykłem do tego typu sytuacji. W końcu wyjście, pierwszy callout. Finał!
Ostatecznie 2 miejsce, jako iż z moim limitem i wzrostem, podejmowałem walkę z dużo wyższymi zawodnikami to naprawdę myślę, że jest to bardzo dobry wynik!
Później kolejne ładowanie, małe łyczki wody przez resztę dnia, wszystko pod kontrolą, by forma nie uciekła no i przychodzi niedziela.
Wyjście na diamond cup. Najpierw swoja kategoria - klasyk do 175cm, gdzie czułem się jak ryba w wodzie. Na scenie taki luz, bawiłem się tym wszystkim, czułem mega satysfakcję z tego, co robię. Zero stresu, robota zrobiona, no 1 miejsce.
No to wyczekiwanie na open. Litwin, Kosiec, ja. Zapowiadało się ciekawie. Takie emocje mi towarzyszyły, że nie myślałem ani o piciu, jedzeniu, a tym bardziej zmęczeniu. Chcialem dać z siebie wszystko.
Litwin prezentował naprawdę rewelacyjną formę - mega docięcie, dobra separacja, a przy tym i odpowiednie nabicie, kształty i proporcje. Prezencja sceniczna też na dobrym poziomie.
Zasłużenie więc zajął pierwsze miejsce. No i zaczeło sie wyczekiwanie kto będzie drugi. Jak wyczytano moje nazwisko, to nie mogło do mnie to dotrzeć.
Karta PRO w moich rękach! Spełnienie marzeń!
Drugi rok startów, zeszły rok jeszcze w juniorach.. a już tyle udało się ugrać. Tyle startów, ani razu poza finałem. Zawsze walka o top!
W zeszłym roku na Diamond Cup Fiwe wywalczyłem drugie miejsce w juniorach, a w seniorach uplasowałem się na 3 pozycji tuż za takimi zawodnikami jak Tomasz Marzec i Karol Kasprzyk. Już wtedy dla mnie było to spore osiągnięcie.
Teraz wynik poprawiony, karta ze mną, więc trzeba będzie przejść do PRO :)
Zdjęć, póki co, nie mam za wiele, dostanę na dniach od Sylwka, aczkolwiek wstawie coś, by nie było nudno
I dziękuję wszystkim, którzy podchodzili do mnie, robili sobie zdjęcia, wspierali. I nawet nie zdawałem sobie sprawy ile osób kojarzy mnie z dziennika i tutaj zagląda
Również w pamięć zapadły mi słowa Przemka Górynowicza, po których człowiekowi chce się dalej działać i wie, że robotą, którą robi ma sens.
Raz jeszcze - dzięki wszystkim za spotkanie. Emocje pewnie jeszcze przez kilka dni nie opadną, ale cóż - muszę się trochę nacieszyć.
Co nie oznacza, że szaleję sobie z żarciem i luzuję
Nie ukrywam, że wczoraj nieco mocniej podjadłem, ale myślę, że należało się jednak, by głowa trochę luzu dostała. Aczkolwiek też nie poleciałem jakoś mega brutalnie. Głównie miałem ochotę na lody i kilka sztuk poszło
Dziś wracam już na właściwe tory, ale wpiska z dziś pojawi się wieczorem