Wszystko co dobre kiedyś się kończy, także i przyszedł kres na „Porady Treningowe Puma666” w dziale Kelton. Sam jeden Faq Technikalii ćwiczeń siłowych to 70 tyś unikatowych odwiedzin i niespełna 200 stron pytań i odpowiedzi na zagadnienia podstawowe i zaawansowane. Kawał dobrej wspólnej roboty.
Dwa lata temu nosiłem się z zamiarem napisania
książki o kulturystyce naturalnej. Ogrom pracy odrzucił mnie. Nie da się napisać niczego na poważnie, chcąc omówić wszystkie zagadnienia szczegółowo bez stworzenia kilku opasłych tomów po tysiąc stron każdy – a mówię tylko o poziomie podstawowym.
To pokazał właśnie ten Faq. Jest tyle przypadków, tyle możliwości – że należy wszystko ująć od najmniejszych podstaw – od zera.
Ale to nie jedyne.
Kluczowe rzeczy do których dojdzie każdy czytając ten FAQ od deski do deski:
- Wady postawy. Niestety ale prawie już większość osób je posiada. Nieleczona wada postawy + trening = pogłębiona wada postawy = duża kontuzja kiedyś = koniec treningów. Ale także nieleczona wada postawy + ćwiczenie wielostawowe = nabodźcowanie jednej partii kosztem innym. Ciało źle się składa do ćwiczenia. Sławetny przykład – wycisk na płaskiej. Jeśli łamiesz pozycję techniczna ze względu na wadę postawy, to to ćwiczenie nigdy ci nic nie da, jeśli nie poprawisz sylwetki.
- Zła technika wykonywania ćwiczenia. Od złej pozycji, przez złą – mozolną i ślimakową egzekucje, po za krótki ROM. Z czegoś takiego masy nie będzie – będzie tylko kontuzja.
- Zły dobór ćwiczeń, za wąska paleta, wybieranie złych ze złego. Odebrałem wrażenie że sporo grupa osób która przychodziła do Faqu znała po 2-3 ćwiczenia na partie.
- Suplementomania – to udało mi się w tym Faqu zwalczyć. Po co ci Chemia, skoro masz pod skóra naturalny samonapędzający się zdrową i tanią żywnością reaktor atomowy ? Po co ci spalacz, skoro naturalnie spalisz dokładnie tyle samo jeśli dopniesz diete? Stacki redukcyjne? Mało ci własnego T3? Kofeina dla ludzi którzy opierają redukcję na rajdach kortyzolowych ? Preparaty eliminujące tłuszcz z diety ? Mamy XXI wiek, litości… Patrz na własne fałdy – organizm sam ci powie co robiłeś źle. Dla kogo węgle, dla kogo restrykcja, dla kogo cardio ok., dla kogo tylko interwały. To nie może się nie udać. Tu nie trzeba doktoratu – to proste jak budowa cepa o ile wyrzuci się marketing z głowy.
Spada siła ? Stosuj cykliczność – mezocykle. Nic nie spadnie, nie ma prawa. Inteligentne podejście a nie puszka kreatyny. Każdy suplement który cokolwiek ci daje – robi to kosztem jakiegoś procesu w twoim organizmie. Nawet ta działające [ jedyne co] Kreatyna – organizm woła dość – więc rób deloading i planuj następny mezocykl, a nie planuj kolejnych wyśrubowanych etapów siły na niezmienionym planie.
- Dieta – tu już absolutna porażka. Unikałem tematu jak ognia, bo chyba musiałbym się zatrudnić u Keltona na 5 etatów by wszystko naprostować. Białko jest ok. Dużo białka też jest ok. jeśli jesteś zdrowy – jedz. Organizm sam ci powie czy to lubi czy nie. Tłuszcz – jest bardzo ok. Trzymaj dobre proporcje i jedz śmiało. Węgle – jedni mogą spokojnie, inni [większość statystyczna] powinna obcinać na korzyść białka i tłuszczu – ale też z umiarem. Cukry proste – zbiorowo wszyscy powinni powiedzieć dowidzenia białej śmierci, prócz dziennej porcji owoców w odpowiednich fazach.
- Doping – na co on komu ? Do 3 krotności masy ciała w MC, Przysiadzie i 2 krotności na płaskiej może każdy śmiało dojść bez dopingu. Jednym ciągłym zaplanowanym sznurkiem. To zajmuje sporo czasu – ale jak dobrze zaplanujesz – co trening zwiększasz i nie ma plateu. Te ciężary dadzą ci potężna sylwetkę. Mało ci wtedy masy ? Zrób sobie mezocykl masy agresywnej, później jakościowej. Przelej siłę na mięso. Możliwości jest multum. Nie ma celu którego nie da się osiągnięć – są tylko oszołomy które robią ci sieczkę z mózgu twierdząc inaczej – jesteś człowiekiem, bio-maszyna-wojownikiem który zdominował tą planetę – twój organizm potrzebuje byś go doprowadził do równowagi a potem szedł po sznurku – i będzie zwycięstwo. Jedz, ćwicz, myśl, spij. Kropka – nie ma innej tajemnicy.
- Strach przed lekarzami i specjalistami. Nie bój się – korzystaj, są za darmo i oni POMOGĄ CI usunąć przeszkody na drodze do wielkiej masy. Fakt – część nie ma pojęcia o nowoczesnej dietetyce, część gdy widzi dużego od razu krzyczy koksiarz – ale czy statystycznie nie mają racji ?
To że zrobi wielkie oczy gdy powiesz ile jesz białka – ok., może nie wiedzieć, ale TO ON będzie wiedział gdy będzie siadać ci nerka. To jego diagnoza ci ją uratuje.
Nie wieszajcie na nich psów ze krzyczą gdy wspominasz o suplementacji. Wybaczacie – ale oni mają święta racje. Chemia i syf. Stara zasada – jeśli coś działa i nie jest podstawowym pokarmem – od razu koncern farmaceutyczny kładzie na tym łapę i sprzedaje jako lek. Jeśli coś działa i przezwycięża plateu – robi to wbrew twojemu organizmowi – a to zaburza cały cykl procesów w twoim organizmie – wszystko jest cykliczne i naturalne – deptanie tego jest kosztem zdrowia. To nie flower-power, peace, love i kwiatki we włosach. To wiedza która przekaże ci każdy profesor w białym kiltu na każdej akademii medycznej do jakiej się wybierzesz. Idzie i zdycha – przegapiłeś deloading. Idzie i zdycha mimo deloadingu – leży mezocykl. Idzia siła, nie idzie masa – za mało jesz. Pamiętaj wzory na zapotrzebowanie kaloryczne i plus działają tylko raz – pierwsze 4 tygodnie na siłowni. Potem są tylko abstrakcją, dostrajasz pod swój organizm.
Pojechałem po firmach suplementacyjnych [które rozmiarami niestety wbrew marketingowi są małymi myszkami przy koncernach farmaceutycznych] to nadmienie iż w trakcie 2 lat spotkałem parę duszyczek w takowych firmach które mają głowę na karku i naprawdę chcą dobrze i doradzają z umiarem.
Dobra maksyma – w życiu nie ma nic za darmo – nie dajesz z siebie maks na siłowni z głową – pigułka ci nie pomoże. Dajesz z siebie maks – to na co ci pigułka ?
Owszem – spora grupa naprawdę profesjonalnych sportowców olimpijskich stosuje suplementację – bo by ¾ dnia spędziła w kuchni. Ale oni nie trenują 1, 2 czy nawet 3 razy dziennie.
Sesja Olimpijczyka to:
8 rano – motoryka 45 min
9 rano – lift A 45 min
11 rano – lift B 45 min
13 po poludniu – lift C 45 min
16 po poludniu – asysta 60 min
18 zajęcia indywidualne z trenerem – X czasu
20 dom – trening z własnej inicjatywy by być lepszym od konkurencji.
A ów schemat dzienny nie jest najbardziej tytanicznym jaki widziałem u PL sportowca. Pomnóż to jako 6 dni w tygodniu i masz powód dla którego taki pan zarzuci proteinie tudzież carbo. Ale kulturysta ? Który trenuje RAZ DZIENNIE ? Nierzadko tylko trzy razy w tygodniu ? No litości moi mili…
A skoro o treningach mowa. Trenuj tyle razy ile chcesz. 3-6 razy w tygodniu, 1-2-3 sesje dziennie. Droga wolna – bez koksu – każdy może. Im więcej treningów tym lepiej. Jeśli chcesz, masz czas i chcesz dedykować danej dyscyplinie tak dużą cześć dnia – czemu nie ?
Pamiętaj – by wejść na 4 dni – jedz tyle i regeneruj się tak by najpierw uzyskać stały progres masowy i siłowy podczas 3 dni. Analogicznie – opanujesz 4 dietetyczno/regeneracyjnie – wejdz na 5. I dalej 6. AM/PM ? Ok. – znasz zasade – dieta+regeneracja. Większe potrzeby bo więcej treningów. Siła idzie, masa nie – jedz więcej. Siła nie idzie ? Ćwicz technicznie nie na odwal, ułóż mezocykl, nawet najprostszy – pójdzie bo musi. Niezależnie czy jesteś John Z NY, Jahn z Berlina czy Jaś z Zakopanego. Nie ma wyjątków, nie ma hardgainerów, nie ma genetyki. Jest naiwność+marketing.
Zdrowie, libido, miska i solidna twarda robota = kulturystyka.
Kulturysta dźwiga ciężary. Ciężar rodzi się z progresu siłowego. Nie machania 20stkami na wiosło nty trening z rzędu. By machać dużo – trzeba wyprostować sylwetkę, by dożyć finału i cieszyć się piękna sylwetką – dbaj o maszynę – lekarz się kłania.
I tu jest przewaga Jasia z Zakopanego nad Johnem z NY. Mówią że John to ma dobrze bo ma 2 trenerów, lekarza na skinienie i sztab innych speców. A John to ma – o ile ma zielonych więcej niż drzew iglastych w Borach Tucholskich.
Jaś z Zakopanego ma tanie zielone warzywa prosto od rolnika, niemodyfikowane genetycznie. Najtańsze, najmniej chrzczone mięso w Europie. Jaja za bezcen, ziemniaki za grosze. Owszem – może nie masz do dyspozycji dr House który odbierze telefon o 2 w nocy i cie przyjmie. Ale masz dr. Kowalskiego, do którego postoisz w kolejce. Ale dostaniesz to o co prosisz. Kowalski nie na czasie – to idz do Dr Nowaka – itd. itp. Wkoncu dostaniesz to o co prosisz, na swiatowym poziomie. Za darmo, nie za 50% pensji, tudzież za równowartość mercedesa gdy trzeba będzie cie operować. To samo tyczy się rehabilitantów i specjalistów. Może być upierdliwie, możesz się zawieść – ale dostaniesz to za darmo. Masz swój sztab „kołczów” i „doktor uff”. Tyle że na innych zasadach. Nie bać się korzystać, bajka pryśnie i będziecie żałować że nie skorzystaliście. A materiały treningowe? Miliony sprawdzonych w necie. Za darmo.
A teraz żartobliwe ujmując „ namaszczenie pomazańca”, wszak odchodzę z sfd.pl na dobre. Z cała świadomością, premedytacją i przy 100% pewności słuszności wyboru – jeśli masz problem i chcesz by ktoś pomógł ci na sfd – wal do Wodyna. Wie co robi, zna się na tym co robi, tęgi umysł, praktyk i tak na oko 2-3 pokolenia cywilizacyjne przed „konkurencją”. Przy okazji – prawdziwy facet, porządny chłop na którym nigdy się nie zawiodłem. Bardzo mile się z nim dyskutowało i na tematy ćwiczeń i na tematy prywatne. Chłop z ginącego pokolenia. Iść po radę i przy okazji brać autograf, twoje wnuki skorzystają. Będąc na sfd trzymałem się zasady – jak ktoś jedzie na Wodyna – nie wart wspominania, a byli tacy niewdzięcznicy.
Dalej wymieniłbym ostoje spokoju Apokalipsę. Szalenie miły i spokojny gość. Wie co mówi, a mówi to co sam na sobie sprawdził. Co tu dodać. Polecam.
W początkujących mamy kolejną bardzo w porządku osobę – Riona. Kolega strasznie męczy się z zasłyszmi wadami postawy – i dlatego kiedyś będzie najlepszy. Miły facet. Jak powyzsi, łeb na karku, znacznie IQ ponad normę. Na polu zaawansowanym będzie robił dopiero szlify – ale to co przyjął i przetrawił – zawsze innym pomoże.
Mamy jeszcze Niwixa z którym jestem połączony kroplówką do czasu kolejnych debiutów. Przekazuje mu wszystkie niuanse, a i sam zrobił taką przemianę że może niejednego „ctr+c ctr+v” zagiąć wiedzą. I to chyba jedyny z powyższych panów którego w chwili obecnej można wyprosić o spotkanie się na żywo w jego klubie i naukę/poprawę techniki. Pracuje w zawodzie, więc mu to na rękę .
Było jeszcze kilku Panów którzy znali się na swoim „kung-fu” ale zniknęli z treningowych annałów sfd. Nieodżałowany Michaił do którego szacunek miałem, mam i mieć zawszę będę co by jakiś obszczymur na jego temat nie mówił. Tęga głowa która wiele wiele lat robiła bardzo wiele dla sfd.
Mamy jeszcze Krzycha666 na którego miejsce jako mod zaawansowanych wszedłem z czym było mi dziwnie cały czas, bo faceta lubiłem i szanowałem za wiedzę – fakt, stara szkoła, inna niż moja – ale sens, logika, metodyka godna przekazywania dalej.
Przykro mi, ale nie wchodzę nikomu w tyłek i nigdy tego nie robiłem. Niestety w tym miejscu z całą świadomością zamykam listę moderatorów którzy mają pojęcie o treningu/metodyce/technice treningowej dla naturali. Jak wspominałem – było kilku z którymi nie miałem styczności bo nie byli już aktywni gdy zacząłem, całkiem możliwe ze znajdzie się ktoś taki z którego pracą się nigdy nie forum nie spotkałem – nie wykluczam [zwlaszcza Panowie od 3B czy ukrywający się 2B].
To moje zdanie, nie każdy się musi zgodzić. Kusiło mnie by wskazać osoby które nie mają bladego pojęcia układając treningi innym, świadomie lub nieświadomie wypisują głupoty… ale po co. Czas zrewiduje wszystko...
A adepci – hoho, tu udało się wyłowić sporo, dać pozytywnego kopa i popchnąć w kierunku naturalności. 2-3 lata i będą asy pod polska banderą. Obojga płci – co mnie cieszy.
Co u mnie dalej ? To już chyba wiecie. Zachodni portal, którego forum będzie tylko małą jego częścią [udało mi się przeforsować na moją odpowiedzialność pod dział forum po PL, tylko 1 podforum na wszystkie zagadnienia ale zawsze coś… minus taki że będę tam sam bo reszta Polskiego nie zna]. W PL Internecie – odzywają się do mnie jakieś fora – fakt. Poczekam na konkretne oferty i rozważę.
A co do książki od której rozpocząłem – będzie. Ebook. Za darmo. Na zasadach „open”.Ale to potrwa.
Pamiętaj – jeśli szukasz – szukaj doświadczonego rybaka który da Tobie wędkę. Ryba Ciebie nie interesuje. Sam złowisz taką jaką będziesz chciał i tyle ile będziesz chciał – pod twoje własne potrzeby. A czy rybak jest 50 latkiem bez grama masy, 30 latkiem z 50 cm z bicepsie, nastolatkiem na wózku, profesorem co sztangi nie widział, czy sadystą co będzie się darł co 5 minut- to nieważne.
To nieważne czy inny złowił tą wędką super rybę. Jakie ryby łowi sam rybak– to też nieważne. Doświadczonego rybaka poznasz po tym czy wędka którą dał właśnie Tobie, pozwoliła ci złowić to co chciałeś.
Pozdrawiam wszystkich czytelników działu Kelton, Treningów Zaawansowanych, Fanów Eksperymentów i każdego naturalnego kulturystę i siłacza z osobna!
Puma666