w bjj też uczą. w judo również prędzej czy później wchodzisz na ten etap, gdy musisz zacząć wyczuwać ruchy przeciwnika całym ciałem bez patrzenia na niego. ba,
judo niewidomych jest dyscypliną paraolimpijską. więcej, najlepsi niewidomi judocy biją się z sukcesami z widzącymi.
dobra, spróbuję, choć wiem, że będę tego żałował...
Paradoks Paradoksu Kano polega na tym, że pomimo tej 120 letniej wiedzy w jednostkach bojowych (np. wojsko) nadal nauczane są właśnie techniki potencjalnie śmiertelne i niebezpieczne.
Żołnierz ma za zadanie bez ceregieli wyeliminować przeciwnika - gdy nie może strzelać (np zacięcie, konieczność cichego zachowania) ma do dyspozycji kolbę karabinka, bagnet, saperkę, w ostateczności hełm itd. myślisz, że będzie w takiej sytuacji wykręcał ręce czy dziabał palcami w oczy? owszem, może, ale to margines.
wiesz, ile czasu żołnierze poświęcają na szkolenie się w walce wręcz? w kompanii dalekiego zwiadu, a więc poniekąd jednostce specjalnej, w której mój druh ze szkolnej ławy dosłużył się szczytnej rangi
dziobaka, było to 1-2 godziny w tygodniu.
jeśli utraci broń, to ma za plecami kilku uzbrojonych kolegów. żołnierz nie działa sam, to nie Rambo w Afganistanie
combat uczony w wojsku to nieco inny combat niż ten w wersji cywilnej.
po drugie, praktyka prewencji. obezwładnianie kajdankowanie, chwyty transportowe. poruszanie się tak, aby nie wejść na linię strzału kolegom szantażującym bronią zatrzymywanego/-ych.
pomyśl, jak wygląda wejście miśków z AT - wbijają się do lokalu z automatami, walą wszystkich na glebę i dopiero leżących obezwładniają. myślisz, że gdy ktoś im zacznie w czasie wejścia grozić bronią, to będą go rozbrajać gołymi rękami?
gdy jakiś zdesperowany wariat zacznie się szarpać z ATkiem, dostanie od jego kolegi kolbą po nerach. i tyle.
Zmieniony przez - Jodan w dniu 2008-12-18 10:44:27
Zmieniony przez - Jodan w dniu 2008-12-18 10:52:11