LEGIA WARSZAWA

"Legia ma geniusza na miarę Ligi Mistrzów"

Lucjan Brychczy widzi w Edsonie drugiego Kazimierza Deynę. Inni uważają, że Brazylijczyk wykonuje rzuty wolne jak Juninho z Lyonu. Wszyscy są zgodni co do tego, że takiej gwiazdy w naszej ekstraklasie jeszcze nie było – czytamy w „Życiu Warszawy”.*

Dwie piękne bramki strzelone z rzutów wolnych i cztery asysty – to dorobek Edsona da Silvy w sześciu meczach polskiej ligi. Niestety, Brazylijczyk nie wystąpi w sobotnim meczu z Zagłębiem Lubin. Kontuzja mięśnia dwugłowego, której nabawił się w spotkaniu z Lechem Poznań, okazała się groźniejsza, niż przypuszczano.

W Polsce grało kilku znanych zagranicznych piłkarzy, takich jak Oleg Salenko, Anatolij Diemianienko czy Uli Borowka. Przyjechali jednak do naszego kraju w piłkarskim wieku emerytalnym. Za najlepszych obcokrajowców występujących uznawano w ostatnich latach Emmanuela Olisadebe, Kalu Uche, Kennetha Zeigbo, jedynego zagranicznego króla strzelców Stanko Svitlicę lub grającego obecnie w krakowskiej Wiśle Mauro Cantoro. – Takiego geniusza jak Edson jeszcze u nas nie było. To gracz na miarę Ligi Mistrzów – podkreśla jednak trener Polonii Jan Żurek.

Sam Edson należy do bardzo skromnych piłkarzy. Nie lubi wokół siebie rozgłosu. – Po co mówić, lepiej trenować – kwituje pochwały pod swoim adresem i zabiera się do pracy. – Koncentruję się nad tym, co robię. Wierzę w siebie. Nie wzoruję się na żadnym zawodniku. Jestem sobą – Edsonem. Ot, cała tajemnica – dodaje.

źródło: onet.pl

Boże spraw żeby mu tylko palma do łba nie strzleiła i żeby nie chciał nigdzie odchodzic

W dziesięciu też potrafią

Gdy w 53. minucie spotkania z Zagłębiem Lubin Moussa Ouattara musiał przedwcześnie opuścić murawę, nadzieje legionistów na zwycięstwo mogły drastycznie zmaleć. Miedziowa jedenastka miała przewagę w środku boiska i wydawało się, że po zejściu z murawy „Predatora” może jeszcze ją powiększyć. Jednak Wojskowi udowodnili, że są drużyną z charakterem i pokonali liczniejszego przeciwnika.
Nie było to jednak łatwe zadanie, gdyż prowadzone przez Franciszka Smudę Zagłębie chciało wywieźć ze stolicy trzy punkty. Na zwycięstwo apetyt miała też celująca w mistrzostwo Legia, która musiała jednak ambicją nadrabiać brak jednego zawodnika. I Wojskowi pokazali, że czy to w jedenastu, czy w dziesięciu wiosną przegrywać nie zwykli. – Ogromny szacunek dla chłopaków. Chylę dziś czoła przed nimi. Nie było momentu zwątpienia. Nawet grając w dziesięciu stać nas na skuteczną grę – chwalił po meczu swoich zawodników trener Dariusz Wdowczyk.

Swojej drużynie w zwycięstwie pomogli też jej kibice. Głośnymi i nieprzerwanymi śpiewami zagrzewali legionistów do walki. To między innymi dzięki ich pomocy na boisku nie widać było osłabienia Legii. Chóralne śpiewy fanów niosły się nawet daleko poza stadionem. Uskrzydleni postawą kibiców, piłkarze Legii zaczęli grać mądrze i skutecznie. Starania trybun docenili zaś po meczu. – Bardzo pomogli nam kibice, którzy niesamowicie wsparli nas dopingiem. Było wręcz cudownie i mogę stwierdzić, że to razem z nimi wygraliśmy – mówił po spotkaniu Łukasz Fabiański.

Wygrać w dziesięciu to nie lada wyczyn. Legioniści pokazywali już jednak nie raz, że dla nich to żadna nowina. W pamięci kibiców zapisały się szczególnie dwa mecze z sierpnia 2003 roku. Najpierw Wojskowi, grając od 35. minuty w osłabieniu (czerwona kartka Marka Jóźwiaka) pokonali 1-0 Polonię Warszawa. Zwycięską bramkę strzelił wówczas Aleksandar Vuković. Pięć dni później legioniści powtórzyli swój wyczyn i grając w dziesięciu (w 58. minucie boisko opuścił Dickson Choto), pokonali 2-1 poznańskiego Lecha. Na listę strzelców wpisał się Marek Saganowski i Tomasz Kiełbowicz.

____________________________
brawo, kolejne zwyciestwo z rzedu :) mam nadzieje, ze po meczu z Korona bedzie, co swietowac...

tak przy okazji..
mam nadzieje, ze w przyszlym meczu juz nie zobaczymy Wlodarczyka, ktory znowu zagral beznadziejnie, za to kolejne bardzo dobre spotaknie rozegral Szala, a ponadto Choto bezblednie w obronie, Surma tez sie nabiegal, Szalachowski rowniez, no i oczywiscie strzelec gola- Roger choc mecz nie byl latwy, jak zawsze trzy punkty dla Legii jesli za tydzien wygramy, co bedzie baardzo trudne, a Wisla przegra to mamy mistrza wydaje mi sie, ze w nastepnej kolejce na 100% wisla nic do nas nie odrobi, bo z Amica sobie nie poradzi, ale lepiej by bylo, jakby Legia powiekszyla przewage, ciezki mecz sie szykuje, ale wierze, ze wygraja :)
wrzuce jeszcze fote z wczorajszego meczu.

Kiedy przełamanie?

Przed rozpoczęciem rundy wiosennej wszystko wskazywało, że Piotr Włodarczyk znajduje się w doskonałej formie. W meczach kontrolnych rozgrywanych na zimowych obozach Legii zdobywał wiele bramek, siał zamęt w polu karnym niemal każdego sparingpartnera. Po powrocie do kraju coś się jednak zacięło i do dzisiaj jego dyspozycja pozostawia wiele do życzenia. Napastnik Legii w dziewięciu spotkaniach ligowych rozegranych jak dotąd wiosną, zaledwie raz wpisał się na listę strzelców. W meczu z Cracovią, po podaniu Łukasza Surmy, udało mu się pokonać bramkarza gości Marcina Cabaja. Cytując Dariusza Wdowczyka, jedna jaskółka wiosny jednak nie czyni, co znalazło potwierdzenie w przypadku 'Włodara' - mimo, iż partnerzy często dostrzegają Piotrka w polu karnym, to od wspomnianego meczu z Cracovią nie jest on w stanie kopnąć piłkę do siatki.

Nie inaczej było w sobotnim spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Przed rozpoczęciem meczu spiker Legii, Wojciech Hadaj, apelował do kibiców o szczególne wsparcie dla Włodarczyka. Ten, mimo wspaniałego dopingu fanów, nie potrafił przełamać trwającej niemal całą piłkarską wiosnę niemocy. Choć ambicji 'Włodarowi' nie można odmówić (w pierwszej połowie był najczęściej faulującym piłkarzem Legii), to jego ataki na bramkę strzeżoną przez Mariusza Liberdę przypominały walenie głową w mur. Dość powiedzieć, że według statystyk Canal+ spośród 19 sytuacji, w jakich był on przy piłce w pierwszej połowie, aż 16 zakończyło się stratą piłki.

Mimo słabej postawy Włodarczyka sytuacja kadrowa w Legii sprawia, że Piotr zaledwie jeden mecz rozpoczął jak dotąd na ławce rezerwowych. Nie licząc spotkania z Cracovią w każdych zawodach wychodził na boisko w wyjściowej jedenastce. Szkoleniowiec liczy na przebudzenie Włodarczyka, jednak jego cierpliwość ma granice. Wdowczyk ma jednak bardzo ograniczone pole manewru, bowiem do pełni sił wciąż nie wrócili zarówno Dawid Janczyk, jak i Michał Gottwald, natomiast Marcin Klatt siłą rzeczy nie może być w najwyższej formie po długotrwałym leczeniu kontuzji. Ostatnio uznania Wdowczyka nie znajduje również Cezary Kucharski, więc nie ma się co dziwić słowom trenera, że latem popracuje nad wzmocnieniem ataku.

Po kolejnym słabym występie blondwłosego napastnika zdaniem wielu obserwatorów powinien on usiąść na ławce rezerwowych. O tym, czy rzeczywiście tak się stanie, przekonamy się w najbliższą sobotę w Kielcach. Może na obcym stadionie, bez kibiców Legii, którzy na meczu nie będą mogli się oficjalnie pojawić, Włodarczykowi będzie łatwiej strzelić bramkę. Przed sezonem firma bet24 zaproponowała swoim klientom zakład, w którym można było obstawić, iż Włodarczyk wyprzedzi w klasyfikacji na najskuteczniejszego gracza Orange Ekstraklasy Grzegorza Piechnę. Kto postawił na Włodarczyka, ten stracił, choć 'Kiełbasa' również przez długi czas nie potrafił zdobyć gola, jednak przełamał się znacznie wcześniej niż 'Włodar'.

W tej chwili Włodarczyk stracił szansę nie tylko na tytuł króla strzelców, ale też na wyjazd na mundial. To nie koniec. Przecież jeśli nie pokaże się z dobrej strony w ostatnich czterech meczach, to może mu zabraknąć argumentów za pozostaniem w Legii. Napastnik nie miałby oczywiście nic przeciwko wyjazdowi z Polski, ale czy może liczyć na ciekawą ofertę po tak słabej wiośnie? Nasz napastnik jest tego świadomy, co oczywiście nie ułatwia mu zdobywania bramek. Na szczęście to doświadczony piłkarz, który sam rozwiąże swój problem. Pytanie tylko, kiedy nastąpi to kolejne w karierze Piotrka przełamanie... Oby jak najszybciej.

Marcin Burkhardt jest już pełnoprawnym piłkarzem Legii Warszawa. W piątek podpisał nową, trzyletnią umowę, która wygasa wraz z końcem 2009 roku - poinformował serwis legia.net.


Klub z Łazienkowskiej tym samym będzie musiał przelać na konto Amiki Wronki 700 tysięcy euro z tytułu transferu definitywnego. Na początku bieżącego sezonu Marcin Burkhardt został wypożyczony z wronieckiego klubu po tym, jak odsunięto go od pierwszej drużyny. Szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszej jedenastce i pewnie prowadzi zespół do mistrzostwa Polski.

- Zakończyliśmy pomyślnie rozmowy i jestem już legionistą. Cieszę się, że zdołałem przekonać do siebie trenerów i prezesów Legii - powiedział Burkhardt.

Burkhardt to solidny piłkarz
przyda sie Legionistom

Dokladnie, jest dobry i wzmocni gre Legii

Przecież on już ją wzmocnił bo gra w Legii od jakiegoś czasu

ale na przylosc
na pewno sie przyda :)