LEGIA WARSZAWA

tak było, ale Boruc był tańszy, a na rezerwe to nie potrzeba zbyt dobrego bramkarza to wybrali Boruca

Ale w sparingu wymiatał co
Jak tak dalej mu pojdzie to moze zawalczy rzeczywiscie z Marshallem
Co polskie to dobre

żartuje przecież, jak tak dalej pójdzie to będzie grał

Oczywiście, że będzie grał, nie ma innej możliwości

Legia Warszawa 5-0 Dolcan Ząbki
Gole strzelali :
Szałachowski
Smoliński
Włodarczyk
Włodarczyk
Włodarczyk

Mucha w Legii

W czwartek 3-letni kontrakt z Legia Warszawa podpisał słowacki bramkarz, Jan Mucha. Zawodnik urodził się 5 grudnia 1982 r. w Bela nad Cirochou na Słowacji. Jego poprzedni klub to MSK Zilina. Wcześniej występował w FO Slovan Bela nad Cirochou, M©K Snina, A©K Inter Bratislava.

- Jest dobrze wyszkolonym technicznie bramkarzem. Pozostawił bardzo dobre wrażenie po sparingu z zespołem tureckim podczas pobytu w Austrii. Jego przyjście do Legii może podziałać jeszcze bardziej mobilizująco na Łukasza Fabiańskiego. Nie ma nic lepszego jak dobra sportowa rywalizacja, która może zaowocować tylko lepszą grą obu bramkarzy - tak o nowym zawodniku i jego przejściu do klubu mówi Krzysztof Dowhań, trener bramkarzy Legii.

Kto pokaże Legię w Pucharze UEFA?

Zajęcie 3. miejsca w lidze na koniec ubiegłego sezonu zapewniło Legii udział w rozgrywkach Pucharu UEFA. Liczący na pieniądze z tego tytułu działacze z Łazienkowskiej mogą się nieco zawieść. Otóż jak się okazuje, żadna ze stacji telewizyjnych nie chce pokazywać udziału polskich drużyn w eliminacjach europejskich pucharów.
Prawa do pokazywaniach tych spotkań posiada ITI, właściciel telewizji TVN, który rok temu kupił je od firmy Sportfive. Umowa miała obowiązywać przez dwa sezony. Tymczasem TVN, który pokazywał zmagania Wisły Kraków, Legii i Amiki przed rokiem, zrezygnował z tegorocznych transmisji. W związku z tym Sportfive rozesłał oferty sprzedaży do innych stacji.
Jak mówi anonimowo jeden z przedstawicieli telewizji "istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że żadna z telewizji nie pokaże tych meczów". Ani TVP, ani Polsat nie kwapią się z zakupem tych praw.
Dla przypomnienia informujemy, że w ubiegłym roku spotkanie w ramach el. Pucharu UEFA, FC Tbilisi - Legia obejrzało w TVN 0,6 mln osób. Natomiast mecz wyjazdowy Wisły Kraków z Realem Madryt w walce o Ligę Mistrzów obejrzało 1,5 mln widzów. Wspomnieć należy, że wówczas odbywała się także Olimpiada w Atenach.

Na krzesełkach: Prywatny zakaz

W sumie żartowaliśmy sobie z kolegami, że pewnie po tym, jak ludzie nie dadzą zrobić się w konia, Legia pewnie stanie na głowie żeby się zemścić. Ale gdyby mi ktoś na poważnie powiedział wczoraj, że będą plany ukarania za to kogokolwiek, to bym nie uwierzył.

A jednak - już dziś gazety piszą o zakazach stadionowych. Ech, kolejny samobój...

Powód dla którego Legia chciała utajnić ten mecz jest, niestety, bardzo prosty - bo bała się, że przyjdzie na niego ponad 1000 osób, zrobi się z tego impreza masowa, a potem jakiś nadgorliwy śledczy pozwie ją za brak należytej ochrony, tak jak zrobił to już kiedyś. Policyjnej ochrony, rzecz jasna, i takiej, za którą trzeba mundurowym zapłacić.

Ale nie zmienia to faktu, że to głupota grać konspiracyjny mecz na Legii - jeśli chcieli go utajnić, to mogli z tym Dolcanem zagrać w Ząbkach, Konstancinie, Nowym Dworze albo Pruszkowie. W dodatku o 11 rano. Wtedy nikt by na niego nie przyszedł. Tyle tylko, że to też jest idiotyzm i nie jestem w stanie zmienić zdania, że każdy, kto powiedział cokolwiek usprawiedliwiającego tę szopkę, wygłupił się, bo to kosmiczna bzdura. A jeśli ktoś stwierdzi, że wszystko po to, by zaskoczyć ligowych wrogów, to wcześniej nie trzeba było pokazywać nowej Legii całej Polsce.
(Oczywiście trzeba było, tak samo, jak trzeba było pokazać nam ten Dolcan).

W całej sprawie najsmutniejsze jest niestety to, że znów się okazało, że o fajnym traktowaniu kibiców najłatwiej się w Legii mówi. Wydałem prawie pięć stów na karnet na wszystkie mecze na Łazienkowskiej i już zdążyłem zostać oszukany. Jak tysiące innych osób, które chciałyby nową drużynę zobaczyć przed sezonem. A wystarczyło przecież zrobić ten mecz o 18, przeprowadzić podczas tego meczu oficjalną prezentację zawodników i, niech będzie, wziąć z dychę za wejście na pokrycie kosztów.

No chyba że klub się wstydzi swoich zakupów. I wtedy bardziej zrozumiałe wydaje się to, że o oficjalnej prezentacji drużyny w ogóle jeszcze nikt nic nie powiedział, a sezon rusza za 2 dni. Brawo dla państwa od marketingu w Legii. Dziękujemy za poważne podejście do sprawy, kapitalnie się spisujecie.

W sumie zresztą, od kiedy nowy dział marketingu pracuje w Legii, udało im się nie wysłać kibicom, których przecież mają w potężnej bazie, życzeń na święta (obojętne które), dać w prasie słabiutkie reklamy napisane w języku innym, niż polski i sprowadzić tu dziewczyny z Polonii.

(na marginesie, niektórzy nazwali to stręczycielstwem)

A billboardy przed Bayerem sponsorował Stoen. Więc właśnie wydałem swój osobisty zakaz trybunowy dla tych, którzy w ostatnich dniach na chwilę przestali logicznie myśleć i stwierdzili, że Legia jest ich. W sumie nic nie znaczy, ale niech wiedzą, że ktoś nie chce obok nich siedzieć na meczu.

Autor: Wiktor Cegła

Saganowski zadebiutował w Vitorii
Na zagraniczne transfery tego lata zdecydowali się dwaj legioniści, Artur Boruc oraz Marek Saganowski. Były kapitan Legii ma już za sobą udany debiut w barwach Celticu, w którym obronił karnego w sparingu z Leicester City. Swego pierwszego występu w Vitorii Guimaraes doczekał również "Sagan". Polski napastnik przebywał przez drugie 45 minut w towarzyskim meczu z Felgueiras, ale gola nie strzelił. Spotkanie zakończyło się remisem 1-1.

Maciej Baranowski: Ponad rok temu rozmawiałem z Panem przed 400. meczem w barwach Legii, wówczas był Pan „nie do ruszenia” - każdy kibic bez wyjątku był za „Zielem”. Minęło kilkanaście miesięcy i nie jest już tak różowo.
Jacek Zieliński: Nie znam trenera, który nie byłby poddany krytyce. Szkoleniowiec jest pierwszym winnym. Mnie to nie zraża, przeciwnie - mobilizuje do pokazania, że to ja mam rację. Kiedy podejmowałem decyzję o objęciu Legii byłem świadomy, że nie będzie lekko. Jestem pewien, że idziemy w dobrym kierunku. Słowa nic tu nie zmienią. Deklaracjami nie przekonam kibiców, ani dziennikarzy. Liczę, że gra drużyny i dobre wyniki zrobią to za mnie.

Co Pana najbardziej zaskoczyło jako świeżo upieczonego trenera?
- Mówiło się, że Legia ma potężną, mocną kadrę. Tymczasem jesienią pozbyliśmy się siedmiu zawodników i jakoś nikt nie był nimi zainteresowany. Nie było na nich chętnych, nawet kiedy byliśmy gotowi wciąż płacić im pensje. Okazało się, że jesteśmy silni tylko na papierze. Wówczas podjąłem decyzję, że w klubie potrzebne są drastyczne zmiany, bo z obecnymi piłkarzami powyżej pewnego poziomu nie podskoczymy.

Dlatego w lecie z klubu odeszli Artur Boruc i Marek Saganowski?
- W ich wypadku, podobnie jak z Tomkiem Sokołowskim, doszliśmy do wniosku, że mamy następców. Postawiliśmy na młodych, perspektywicznych piłkarzy, którzy w niedalekiej przyszłości mogą stanowić o sile Legii. Mogą nawet być lepsi od swoich poprzedników. Nie mówię, że będą, ale mają ogromne szanse. Trzymanie ich na ławce nie miało sensu, trzeba dać im szansę. Wcześniej żyliśmy złudzeniami w stylu "może jednak się uda", ale trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy - dostaliśmy baty w Pucharze UEFA, w lidze szło nam średnio, zmiany były konieczne.

Marcin Klatt, Łukasz Fabiański czy Dawid Janczyk nie zagrali nawet minuty w I lidze.
- To pewne ryzyko, ale musieliśmy je podjąć. Chcemy stworzyć silny zespół, a jego kręgosłup mają stanowić piłkarze młodzi, głodni sukcesów, przede wszystkim dobrzy - właśnie takich teraz mam. Z czasem uzupełnimy skład 2-3 bardziej doświadczonymi graczami. Taki jest plan i będziemy go konsekwentnie realizować.

Rok temu było dużo szumu wokół Macieja Korzyma, któremu na razie w Legii się nie powiodło. Z 17-letnim Janczykiem będzie inaczej?
- Tych piłkarzy nie ma co porównywać. Obaj mają talent, ale Dawid jest już gotowy do gry w seniorskiej piłce, ma np. lepszą motorykę i jest silniejszy. Przyznam, że miałem obawy czy wpuszczać go na 10 minut w meczu z Bayerem Leverkusen. Choć był już z nami dogadany, bałem się, że pojawi się jakaś inna oferta i ktoś go nam podkupi.

Widzę, że nie obawia się Pan braku doświadczenia u swoich podopiecznych?
- To może być ich największy atut. Szybko łapią o co mi chodzi, nie ma potrzeby wykorzeniania im złych nawyków. Starszym piłkarzom czasem ciężko przestawić się na nową taktykę.

Młodzi, idealni...
- Bez przesady, muszą się jeszcze wiele nauczyć. Na przykład kiedy zwolnić grę, bo teraz są pełni fantazji, chcą atakować non-stop. Problem w tym, że po 15 minutach nie mają sił.

W niedzielę mecz z Arką w Gdyni, ma pan już 11 pewniaków?
- Skład mam gotowy na 90%. Po przygotowaniach wiem kogo na co stać i jestem przekonany, że zagramy najsilniejszą "11" na daną chwilę.

Celem na ten sezon jest oczywiście mistrzostwo?
- Oczywiście (śmiech), ale to jeden z trzech celów. Musimy awansować do fazy grupowej Pucharu UEFA, a przede wszystkim budujemy zespół, który za góra dwa lata powalczył z najlepszymi w Europie.

Jest Pan wyraźnym optymistą.
- Liczę, że wszystko się ułoży, taktyka zaskoczy i będzie wreszcie z górki. Limit pecha już wyczerpałem, frycowe zapłaciłem. Pamiętam też o tych co mnie krytykowali, by w przyszłości...

Zatriumfować?
- Ewentualnie tak... Nie ewentualnie, na pewno.