niby racja, Kelhar zagrał tylko w dwóch meczach, ale pozwolić Piechowi ustrzelić hat-trick, to jest skandal (choć jedną bramkę podarował Komorowski)
jeśli chodzi o Ljuboję, to myślę, że będzie ważną postacią
ogólnie na razie sprawia bardzo dobre wrażenie i wiązane są z nim spore nadzieje
Ljuboja z innej planety
Stary, przereklamowany, zmanierowany - między innymi takie argumenty przedstawiali sceptycy w odniesieniu do transferu Danijela Ljuboji. Pierwsza połowa meczu Legia-Żalgiris pokazała, że trzeba się modlić, żeby jak najwięcej takich "dziadków" chciało grać w polskiej lidze. Przyjęcie, odegranie, gra bez piłki, wyjście na pozycję, przegląd pola, w dodatku niezła szybkość - wielu kibiców patrzyło tylko na Ljuboję. Facet wyszedł na boisko jako środkowy napastnik, ale tak naprawdę był wszędzie, grał od linii do linii. Swoim zachowaniem, postawą, poruszaniem się - wprost wymuszał podania na partnerach. To był oczywiście tylko sparing ze słabym zespołem, ale Ljuboja pokazał, że jest zawodnikiem z innej piłkarskiej rzeczywistości i jeśli mamy mieć nadzieję na dłuższą pucharową przygodę tej jesieni, to Serb jest jedną z jej najważniejszych przesłanek.
Oby się udało, bo być może przykład Ljuboji przekona właścicieli Legii, że warto sięgać po uznanych na europejskim rynku piłkarzy. Choćby 33-letnich. Tak budowali prestiż swojej ligi Turcy, tak teraz postępują Cypryjczycy. Nie tylko dlatego, że wraz z jakością zwykle pojawia się wynik, ale również dla rozwoju rodzimych zawodników. Przecież Michał Kucharczyk, Maciej Rybus czy Michał Żyro wreszcie mają kogo podglądać w meczach i na treningach, mają się od kogo uczyć, słuchać podpowiedzi. Wcześniej mieli tylko, z całym szacunkiem, Takesure'a Chinyamę. Teraz mają byłego piłkarza PSG, Wolsfsburga i Stuttgartu. I żeby tylko zdrowie temu szalonemu Serbowi dopisywało...
Tym meczem były zawodnik takich klubów jak PSG czy HSV udowodnił, że jego umiejętności to zupełnie inna półka niż reszta naszych rodzimych graczy. Cieszy też świetna współpraca pomiędzy Danijelem i Rado. Widać, że ci zawodnicy przypadli sobie do gustu (oby tylko na boisku, bo „Rado by night” nam nie potrzebny). Widać też, że Ljuboja lubi dyrygować formacją ofensywną naszego klubu. Wartością dodaną nowego napastnika Legi jest to, że potrafi po akcji podejść do zawodnika/kolegi z drużyny i wytłumaczyć, czego oczekuje w kolejnych atakach na bramkę przeciwnika.
Ohayon jednak nie zagra w Legii.
dni mijają, a nowego środkowego
pomocnika wciąż nie ma