Idąc dalej - zmieniając rozstaw stóp na nieco szerszy niż szerokość bioder/ewentualnie barków oraz kierując palce na zewnątzr uruchamiamy do pracy przywodziciele - bardzo silną grupę mięśniową, której aż żal nie wykorzystać do przysiadów.
Przy czym im większy rozstaw stóp (przysiad sumo) tym zawodnicy mniej rozchylają stopy na zewnątrz, bo to akurat w takim stylu powoduje, że łatwiej jest zrobić dosiad i łatwiej jest się wybić z dołu.
Ale pamiętajmy, że mówimy tu o przysiadzie zawodniczym. Ja dodatkowo ciągi robię w stylu sumo więc wzmacniając przywodziciele w siadach teoretycznie zwiększam ich siłę do ciągów. No to tyle teoria... praktyka pokazuje, że teoria to jedno a wykonanie to drugie a wykonanie na zawodach to trzecie