Najpierw zaznaczę że nie jestem jakichś pokaźnych rozmiarów, swoje wiem,na budowę nie muszę już narzekać, ale do zrobienia sporo jest.
Tak więc 1.
Namówiłem kumpla na siłownie, bo mu się ciąża powoli robiła.
Lecimy z przysiadem a tu taki szczupak przechodzi za kumplem(akurat siadał) i się przygląda, idzie dalej do swojego kumpla, drugiego szczupaka i mówi "Patrz jak karzełek ćwiczy!Ale dobrze że w ogóle ćwiczy". Trochę to było irytujące ale cóż, kumpel do wysokich nie należy. Po czym patrzę po chwili a koleś sztanga łamana z krążkami fabrycznie - 25kg, przysiad z tym na palcach giba chłopem do przodu, mało brakowało a przytuliłby lustro. Obserwuję go dalej a ten rzuca do swojego kumpla takimi mega profesjonalnymi radami jakby z takim tonem jakby się urodził ze sztangą w łapie...Z tym że jeśli ten jego kolega by się do tego stosował to najpóźniej za tydzień stałby się kaleką.
Obecnie nabrał pokory i tylko z tajniaka przygląda się jak ćwiczę i siedzi cicho :D
2. Ten sam kolega niskiego wzrostu.
Wyciskanie na barki. Hantle po 15 kg. Ostatnia seria. Widzę że już mu ciężko idzie to staję za nim i pomagam mu ostatnie powtórzenia. Ten woła jeszcze jeden, potem jeszcze jeden itd. Wyszło tak że powtórzenia zacząłem robić za niego a że pech chciał że stanąłem daleko od ławki, to jak już nie mogłem i puściłem to z pełnym brechtem pytając czy to on podnosi czy ja? Nabiłem się klatą na tą metalową belkę wspierającą oparcie. Miałem ładny czerwony ślad.
3. Znów ten kolega :D
Przychodzi na siłkę taka fajna blondyna w zaj**istym tyłkiem. Kumpel ani razu się nie podciągnie nawet wąsko, ale kazałem mu próbować aż na którymś treningu mu się uda. I wyskakuje kolega do drążka, próbuje się podciągnąć...A w tym czasie blondyna zaczęła się modlić do allaha (ściąganie linki na brzuch) obrócona tyłkiem w jego stronę...Momentalnie kolega się spierdzielił z drążka. W sumie nie dziwię się z mojej perspektywy jej poza była mega a co dopiero z jego :D
Innym razem kolega popadł w kompleksy bo blondyna na bica brałą hantla 27,5 , pomijając kwestię bujania całym ciałem, to w ogóle po niej nie widać żeby operowała ciężarem nawet 15kg :D
4. Namówiłem jeszcze jednego kumpla. A co niech sie ruszają a nie siedzą na zadkach i bębeny zapuszczają.
Wiosłowanie podchwytem w opadzie. Kumpel miał problem z pochyleniem się, to mu powiedziałem lepiej pochyl się mniej ale za to miej proste plecy. Tak się pochylił że rozgrzewka sztangą w jego wykonaniu wyglądała jakby panne nadziewał na piesa. W sumie to nie wiem jak można przy wiosłowaniu sztangę prowadzić po takim skosie ;D Jak to pokazałem kumplowi i zademonstrowałem gest nadziewania to się zbrechtał, ćwiczący jak załapał to aż mu z łap wypadło :D
Edycja:
Jeszcze mi się przypomniało. Kto był we Wro na siłce na FAT zapomniałem nazwy, to będzie wiedział o co chodzi. Otóż przez siłkę idzie się na salę fitness i bardzo często wraz ze starszymi babami i dziewczynkami przechadzają się dosyć zdrowe panienki ^^ No i kumpel wyciska płasko, ja go asekuruję. Skończył się fitness panienki wychodzą...Po pewnym czasie dociera do mnie "stary? żyjesz? Zdejmiesz to ze mnie w końcu?" Moja odpowiedź z pełnym pokrefejsem "Sory stary ale wiesz" :D
Zmieniony przez - depetka w dniu 2012-08-12 09:54:15
Edycja 2:
I jeszcze o mnie.
Ławka płasko , trzeba było zrobić progres. I robię 8 powtórzenie i czuję że juz jest coś nie tak. Ale myślę sobie a dam radę a co. Wale ledwo 9...W głowie tylko jeszcze jeden, jeszcze jeden. Połowa dystansu i na dół...No to zabieram się za przetaczanie. Nagle sztanga zatrzymuje się na początku brzucha i ani kawałek dalej. No to wołam "sorry pomożecie" i z nudów zacząłem oddychać przeponą , spojrzenie jednego z kolesi który mi pomagał zdjąć i moja odpowiedź, "no co brzuszki robię" i zaciech. Mina kolesia zanim załapał bezcenna :D
Zmieniony przez - depetka w dniu 2012-08-12 10:07:53