vixen3 / Trzeba w końcu ruszyc z miejsca

Przez 2 tygodnie wypiłeś kratę piwa i sięgnąłeś bruku :D

Luz, nie ma co dramatyzować. Trzeba się po prostu nauczyć asertywności, bo to przydaje się we wszystkim ;)

Ciesze się, że moge być dla kogoś wzorem do naśladowania w kwestii asertywności dot. alkoholu

Powiem Ci, że doskonale Cie rozumiem. Kiedyś jak startowałem to pamiętam nawet parę razy na siłkę przychodziłem pijany Ale nie tędy droga jak napisal Paweł. Musisz stworzyć w okół siebie taką linię oporu i mieć własne niepodważalne zdanie Jeśli Cie częstują - odmów im, wyśmiej, powiedz, że wolisz napić się białka niż chlać taniego Harnasia za budą.

To, że Cie wyśmieją to pewne, ale z czasem będą tylko szanować


Jak do tego doszedłem to później na wagary chodziłem tylko dlatego, żeby zrobić poranny trening i dobrze zjeść, bo wieczorem było sporo nauki do matury.

pjona!

Pandarek
No z piwami to mniej wiecej trafiłes, ale oprócz tego ile wódy poszło... 18 kumpla, sylwester x3

Przemyski dzieki wielkie
Jak zaczynałem stosowac diete to nie było dla mnie problemem odmawiac alkoholu, tylko w tym 2011 mialem rocznik 18 i sie rozpiłem. Jakbym chociaz miał widoczne efekty to by troche inaczej było...

Efekty będą widoczne, jak zrobisz z siebie na prawdę wielkiego pustelnika i oddasz się tylko temu celowi Gwarantuję! To nie wdzięczny sport, ale jak go uprawiasz sumiennie to prędzej czy później osiągniesz cel.

Zmieniony przez - Przemyski w dniu 2012-01-07 01:01:10

Ja już kiedys zrobiłem kiedyś z siebie takiego pustelnika ascete... ryż i kurczak gotowany w tej samej wodzie, zero soli, próbowałem dokładnie zachowac równowage kwasowo-zasadową organizmu, zero alko, po treningu idealna regeneracja, odmawiałem innych aktywnosci, idealne proporcje kwasów tłuszczowych, wszystko ważone co do grama i liczone co do kalorii i jakie mi to wtedy efekty dało... znikome. Włożyłem w to tyle poświecenia i nic z tego. Nie wiem czy treningi były zbyt słabe... w sumie to miałem plany przecietnego forumowicza, sprawdzane w dziale trening.

A teraz cięzko mi wrócic do takich nawyków jeszcze raz... cholernie cieżko

Pokazałeś teraz że kiedyś mogłeś się zmobilizować. Więc teraz też zbieraj się do kupy i do dzieła. Pokaż nam że potrafisz walczyć (ja w to zawsze wierzyłem i wierzę)

A wiesz co- wrzuć tę "modelową" dietę do oceny jutro.

Maxwell, wiesz co mógłby sie tak zmobilizowac, ale teraz moim największym wrogiem jest mój słaby apetyt. Wtedy gdy zaczynałem wprowadzac diete jadałem na lajcie te 3300 kcal i nie miałem problemu ze zjedzeniem bezsmakowego ryżu z kurakiem, a teraz nawet jak zrobie jakis sos to cięzko wchodzi. Kupiłem ostatnio apetizer - może coś pomoże.
Ale mnie nakręciłeś... dzięki;)

Pandarek
Chodzi Ci o tą starą diete którą stosowałem na poczatku? czy tą którą mam ustaloną na teraz ale słabo ją trzymam?

Tę starą dietę, bo mam wrażenie, że mogła nie być aż tak idealna jak Ci się wydawało.

Też kiedyś robiłem z siebie ascetę, że chodziłem spac o 21:00, a wstawałem o 5:00, jadłem i na 6:00 na trening, kurczak bez soli bez niczego tak jak mówisz, kasza, brokuły, zero kontaktów ze znajomymi, odmawianie dziewczynie wszelkich wyjść i przyjemności, skupienie się tylko na jednym - osiągnąłem swój cel Ale już nigdy do tego nie wrócę - bo dieta może być zdrowa i smaczna jednocześnie, czasami sobie takiego kurczaka doprawię, że nie mam ochoty patrzeć na fast food

Pokaż tą diete co masz teraz