U'lala, ale się rozpisali wszyscy w tym temacie :) Z Wing Chunem (akurat w mojej szkole stosuje się nazwę WING CHUN) jest tak, że praktycznie WSZYSTKO zależy od tego, gdzie trafisz. Są pewne szkoły, w których nauczane są tzw. "cuda na kiju". Dodatkowo, mając dużo kaski na seminaria w Warszawie (czy gdzie tam), można zostać sobie instruktorem w pół roku (!). Dodatkowo, nie stosuje się żadnego treningu typowo fizycznego, bo to prostactwo itp., itd. Często jest po prostu tak, że przez rok (!!!) naucza się jednego (!!!!) bloku. No i oczywiście w większości szkół zapomnieć należy o technikach parterze.
Patrząc pod kątem realnej walki, to system owszem, jest fajny, ALE:
- formy won (po co to komu?) :D
- wszelkie testy, pasy, stopnie wtajemniczenia won :D
- ćwiczyć SYTUACJE i SPARINGI (żeby opanować taki system jak Wing Chun, nie trzeba znać "miliona technik", tylko powtarzać kilka technik "miliony razy")
- dobrze jest dodać techniki Chi-Na (taka chińska samoobrona
, lecz jedynie jako ZAKOŃCZENIE akcji (spróbuj założyć dźwignię spiętemu partnerowi tak "z miejsca", a potem walnij go łokciem w pyszczek tudzież gdzieś w żeberka i wtedy załóż dźwignię - trochę łatwiej, prawda? :D)
- nie należy zakładać, że przeciwnik będzie taki chętny do wchodzenia w bliski kontakt (często podczas niestety nielicznych sparingów, nie byłem w stanie niczego zastosować, ze względu na to, że partner był cwany i daleko uciekał :D)
- koniecznym jest dodanie treningu fizycznego (kiedyś to mieliśmy takie, że z tramwaju nie można było wysiąść
- w sytuacji, gdy ktoś podczas ćwiczeń nie zdąży zablokować (lub uczyni to nieumiejętnie), trudno - wchodzimy w kontakt - tylko w ten sposób można się czegoś nauczyć (pod tym względem nie mogę się do mojej szkółki przyczepić) :D
- należy podkreślić znaczenie "chamskich" technik - łapanie za włosy, uderzanie w genitalia, kopnięcia w kolana, paluszki w oczy (:D), wbijanie palców pod skórę (i ściskanie) oraz inne "smaczki" (kolejny punkt dla mojej sekcji)
- w Close Range Combat Academy u Mario Lopeza parter jest wprawdzie przewidziany, lecz dodałbym tu jakie
brazylijskie Jiu-Jitsu
- WYWALIĆ to poruszanie się na piętach i równoległe ustawianie nóg (bzdura totalna - np. kolesie we Francji (tak, chyba we Francji) stosują zupełnie inny system)
- nie ograniczać wiedzy i nie robić "wielkich tajemnic systemu" - technikę można poznać (nie mówię, że opanować) po 10 latach, a można i w ciągu godziny (tu też, WIELKI plus dla mojej szkoły)
Uff, ale się rozpisałem :D Z Wing Chunem mam do czynienia od około 2 lat. Wiedzy posiadam MNÓSTWO, ale mimo wszystko nie czuję się zbyt dobrze w realu (mała częstotliwość treningów, niedogodne terminy i za mało sparingów niestety - wszystko fajnie, ale rozegrałbym to nieco inaczej
. Mimo wszystko, gorące pozdrowienia dla Sifu Romana Barwińskiego (który zapewne, gdyby nie praca w wojsku w odległej Warszawie, również rozegrałby to inaczej
. Dziś idę na mój ostatni trening. Masa pracy i mało czasu. Żałuję, ale cóż począć..
Zainteresowanych zapraszam na:
www.crca.pl