3/4 roku na j/nj i ciagle mnie zadziwia. Najbardziej ten brak roznicy miedzy tragiczna dieta a dieta dopieta na ostatni guzik. Jasne, ze z dokladna miska jest troszke lepiej, ale gra chyba nie warta swieczki. Imo najlepsze rozwiazanie to kontrolowana samowolka zywieniowa bez liczenia kalorii. Roznicy w progresie praktycznie nie widze (tylko fat szybciej spada), a psychika mocno na plus. Zobacze jak to wyjdzie jak kolejny cykl na kreatynie zrobie, bo powoli poziom tluszczu robi sie na tyle niski, ze delikatna masa bedzie wskazana, mysle, ze tak 2500 dnt, 3000 dt przy 90kg na mase bedzie ok (z doswiadczenia po redukcji gdzie na srednim dziennym 2300kcal fat praktycznie nie schodzil, a miesa dolozylem sporo).
Co ciekawe przy paru kaflach kalorii tluszcz dalej stoi w miejscu.
Mam nadzieje, ze wnioski jakie wyciagam nie sa mylne i po prostu moj organizm tak zaj**iscie funkcjonuje na j/nj.
Dodam w sumie jeszcze pare zdan na temat suplementaji, bo tak sobie pomyslalem, ze jednak mimo samowolki w diecie i okresowemu armagedonowi w niej suplementacja stoi ciagle na wysokim poziomie. Cykle na krecie z miesiecznymi przerwami co 10-12 tyg, dobre bialko z duza zawartoscia leucyny, omega3 na poziomie 3 - 5g dziennie no i witaminki.
Nast tydzien lece beta alanine 4-5g/dzien, stacka z cytrulina, aakg, jablczanem i mono kreatyny do tego aakg jeszcze oddzielnie, leucyna, omega3, witaminki. Wiec przycisne troche diete, w sensie, zeby tego bialka bylo kolo 1,8-2g, kcal na oko, losowo. Powinno byc grubo.
Zmieniony przez - kuroi w dniu 2012-10-12 10:30:16