Siemanko.
Trochę pospałem, bo wróciłem dość późno, mimo, że impreza była, delikatnie mówiąc, niezbyt ciekawa. Śniadanie zjadłem o 10:00 i zasnąłem jeszcze na 2h - oczy same się zamykały.
Wrzucam zaległy wypis z komentarzem:
Wypis z treningu - 5B:
1. Wyciskanie zza głowy szeroko (do czubka): 5x
52kg, 5x
61kg, 5x
69kg, 2x
78kg, 5x
87kg - WYRÓWNANIE REKORDU
2. Połowiczne high pulls: 5x
48kg, 5x
56kg, 5x
64kg, 2x
72kg, 5x
80kg - WYRÓWNANIE REKORDU
3. Martwy ciąg: 5x
95kg, 5x
108kg, 2x
122 kg, 5x
147kg - NOWY REKORD!
4. Wyciskanie wąskim chwytem: 5x
52kg, 5x
61kg, 5x
69kg, 2x
78kg, 3x
87kg
5. Podciąganie na drążku podchwytem (do czoła): 5 powt.
bez obciążenia, 5 powt. z
20kg u pasa, 4 powt. z
35kg u pasa
7.
Przysiady ze sztangą z przodu: 5x
52kg, 5x
61kg, 5x
69kg, 2x
78kg, 3x
87kg
Komentarz:
W wyciskaniu wąsko udało się wyrównać rekord sprzed regeneracji, choć, nie ukrywam, było dużo ciężej i w paru momentach mocno się przestraszyłem, bo dupa ślizgała się na siedzeniu. Mimo to, jest ok. Siły nie brakowało, choć zapas powtórzeń nie był już tak duży, jak podczas pierwszej walki z tym ciężarem. W high pulls także wyrównałem rekord, tj. podniosłem 5 razy 80-kg sztangę. Problemów nie było. Potem przyszedł czas na martwy... Serie rozgrzewkowe były dosyć lajtowe, więc do ostatniej, podczas której miałem wyrównać rekord, tj. podnieść
5x137kg przystąpiłem na luzie, ale po 3 powtórzeniach zdałem sobie sprawę, że jest... jakoś ciężko. Szybko przeliczyłem krążki i okazało się, że machnęliśmy się z kumplem o 10kg i na sztandze było 147kg, hrhrhr. Udało się zaliczyć, choć ostatnie powtórzenie było naprawdę baaardzo wyczerpujące, i pobić
nowy rekord! Jest coraz lepiej, nie da się ukryć, heheh. W wąskim zabrakło 2-ch powtórzeń, ale robię to ćwiczenie od niedawna, także na pewno niedługo będzie dużo lepiej. Na drążku zabrakło 1 powtórzenia - przy piątym razie podniosłem się do połowy i paliwo się skończyło. Do przysiadu ze sztangą z przodu podszedłem już bez mocy i choć ostatnią serię zacząłem w dobrym tempie, to po 3-ch powtórzeń moc odeszła w siną dal i zakończyłem trening. Niestety, niezbyt sympatycznie odczuwałem także kolana, ale wszystko z nimi ok.
Trening trwał jakieś 100 min.
***
Wspomnę jeszcze o jednej zaległej sprawie, a mianowicie o tym, że...
wczoraj doszła paczka z białkiem! 
Nareszcie koniec męki z jedzeniem przed snem. Wczoraj poszły bodajże 4 shake'i - testowy, potreningowy, do posiłku potreningowego i przed snem, hrhrh. Pełna rozpusta. Wrzucę parę fotek:
Paczka. Dosyć spora, bo zawierająca dwie puchy
Elite Whey Protein z
Dymatize - jedna dla mnie, druga dla Agatki. Niestety obie w tym samym smaku -
Butter Cream Toffi Mix, także jedną prawdopodobnie będziemy chcieli odsprzedać w dziale
Targowisko i jeśli się uda, to kupimy coś innego. Dobra, wrzucamy dalej...
Fotka na potwierdzenie moich słów.
Mniam!
W środku. Co rzuciło mi się w oczy? Pucha ma identyczną zakretkę (z uchwytem) i (sporą) miarkę, jak
Metabolic Whey z
MRM, co uważam oczywiście za plus. Pachnie bardzo dobrze.
Oczywiście od razu postanowiliśmy spróbować, heheh. Miareczka do shakera...
A to już gotowy shake. Rozpuszczalność jest dosyć dobra, ale nie perfekcyjna, bo trochę śmieci zostaje na dnie shakera i mimo, że są to niewielkie i słodkie grudki, to nie wyglądają zbyt sympatycznie założę się, że 3/4 z Was, widząc je pierwszy raz, nie postanowiłoby ich zjeść/wypić. Teraz najważniejsze -
smak: bardzo słodkie i imo smakujące jak mix cappucino z toffi, ale smaczne. Piłem z przyjemnością. Agatce również smakowało.
Na zakończenie wrzucę jeszcze skład
Elite Whey Protein.
***
WODYN: mówisz i masz!
q-bazz: pewnie z czasem spróbuję czegoś nowego, albo aktualne cele zmuszą mnie do zmiany. Zobaczymy.
kamsonik11: oczywiście polecam spróbować. Może akurat to będzie idealny trening dla Ciebie.
Co do Elite'a, jedno z ciekawych, rzeczywiście, dlatego wziąłem.
Kamiru: mówisz i masz, hrhr.
Ja tam wolę wydać więcej sianka i mieć porządne białeczko.
***
Wypadałoby zjeść zaraz drugi posiłek. Cholernie mi się nie chce go robić.
Pozdr.
Zmieniony przez - saib__ w dniu 2007-03-25 13:26:11