" Ripetoe -> Starting Strength [dla technikaliow, nie planu]. "
Czysto prywatne pytanie, dlaczego plan Ripp'a nie polecasz początkującym?
Może przedstawiłbyś swoją wizję?
Tak przy okazji, gratuluję konkretnego faq
Troche od zlej strony zadales pytanie.
Ja jestem kulturysta, wypowiadam sie w tematach kulturystycznych, prowadze kulturystow i moja pasja jest kulturystyka. Jesli mowie o poczatkujacych, to w zamysle mowie kulturystach. Dla nich plan Rippetoe jest jedna wielka pomylka. 90% z nich calkowicie rozminie sie z idea swojego wlasnego sportu i celu.
Jesli mowimy o tych ktorym zalezy na sile [tj. potocznych weightlifterach] lub o tych ktorym zalezy by byc jak najwiekszym za wszelka cene bez patrzenia na proporcje to jest to program dla tych grup [ale polowa ludzi z drugiej grupy moze odejsc niezadowolona]. Dla nich zostal stworzony, by byc silnym, progresowac, skupiac sie na najwazniejszych silowych bojach. Sama nazwa - starting strength mowi juz sama za siebie. To inna grupa docelowa.
O ile sam jako kulturysta widze i czuje potrzeba ciaglego progresu i szarszy ciezarowej, o tyle takze wiem ze pozostale 5-6[ba 8] faktorow napedzajacych mase bezposrednio i sile posrednio musi byc wcielone w zycie. W planach kulturystycznych musi byc luzno nazwana czesc A i czesc B. [podzial logiczny, nie czesto widziany odrazu]. Dwa glowne faktory sila maksymalna i praca pod objetoscia musza byc spelnione i zapewnic maksimum progresu. To nie bierze sie z niczego - rodzaje wlokien, proporcje ciala, reakcja na ekspozycje na ciezar itd - u kazdego jest inaczej.
Jaki jest glowny problem dla ktorego prawie kazdy kulturysta wyjdzie niezadowolony z SS ? Proporcje. Kulturystyka narzuca nurt harmonii. Mamy antyczny model grecki, ktory zostal zmieniony od pasa w dol gdyz nogi wojownika funkcjonalnego sa za male dla kulturysty [niestety zlota era proporcji Girondy odeszla], mamy drugi model - wielki kulturystycznie za wszelka cene, gdzie po osiagnieciu proporcji Greckich, ladujemy ile wlezie, ale baczac by oczywistosci harmonicje byly przestrzegane [obwod ramienia mniejszy od lydki itd]. Wszystko wskazuje na to ze po znudzeniu sie byciem byle wielkim, wykluje sie wkoncu nowozytni model grecki z sensownym przedzialem proporcji.
Sa dwa skrajne przypadki [patologiczne] rozwoju kulturysty:
Insekt - duzy korpus, male raczki.
Pajak - wielkie rece, maly korpus.
Niestety SS pracuja nad budowa insekta. Duze zlozone lifty, sa genialnie, ale trzeba dac rownowage treningowa. Uwielbiam zlote cwiczenia, ale wioslo, przysiad, martwy ciag itd, buduja w pierwszej kolejnosci korpus.
Owszem, 10% osob wyjdzie zadowolona, ale pozostale 90% powiekszy swoja wade dysproporcji. Pamietajmy - zyjemy w swiecie chorob cywilizacyjnych,
cwiczenia wielostawowe pracuje najbardziej nad najslabszym ogniwem calego lancucha, ktory obecnie zawsze jest inny niz grupa targetowa w ktora celujemy wielostawowca [vide dwuglowe i posladki w przysiadzie, triceps w wycisku]. Naji dziadowie i pradziadowie, ktorzy nie spedziali wiekszosci zycia w samochodzie i przed TV, a mieli raczej fizyczny model dnia, mogli opierac sie glownie na wielostawowcach i czeprac z nich zyski jakie my czujemy dobijajac sie izolacja.
A nawet w sile - sadze ze program moglby byc wiele lepszy. Nie wykorzystuje okien mozliwosci, nierozroznia progresu adaptacyjnego, komepnsacji, superkompensacji, wielu procesow neurologicznych. Osoba ktora "bladzila" i z pewnym juz dorobkiem trafia pod SS wyjdzie w miare zadowolona silowo [ale patrz jaki sport uprawiasz], ale osoba ktora zaczyna od zera, nie liznie swojego potencjalu przez dobre 6 miesiecy [lub wiecej] -> i to jest powazny problem, wynikajacy ze sztywnej i mocno limitowanej progresji. Osobiscie jestem facem dbania o dolny odcinek grzbietu i adaptacje stawow, ale wersja w ksiazce wyglada jak trening w kondomie.