Cześć Wam w Drugie Święto!
Kacho111. Pierwsze moje znieczulenie ogólne wiąże się też z przeżyciem, które tamtego czasu nie było budujące i..., i było niemiłe. Otóż po wybudzeniu się z narkozy byłem od razu dosyć świadomy otaczającego mnie świata, zacząłem szybko czaić i nie miałem problemów typu "niedobrze mi", ale poza tym, że bardzo przeszkadzał mi (i nie o tym teraz) silny, pięciodniowy
przykurcz łydki spowodowany zwisem stopy i krwiakiem obejmującym łydkę, poczułem silny ból gardła wskutek intubacji. Jeśli macie problemy ze śluzówką (a ja takie mam na własne życzenie), to wysoce prawdopodobna jest infekcja na gardło. Sciągam krwistą zawiesinę z gardła i nosa (sorry dziewczyny), po chwili wyczuwam językiem na dziąśle koło prawej, dolnej szóstki (to pierwszy w życiu naprawiany ząb, cztery lata wcześniej w przychodni koło domu i czego nie wiedziałem, spieprzony) fistułę! No ładnie, z gardła na ząb, mówię sobie, dwa stany zapalne, poza nogą, która grzeje się swoją własną temperaturą i jest najsłabszym moim elementem! Karzę wołać lekarza, by podano mi antybiotyk. Przyszedł i mówię, co jest, że mi zaraz może na nogę to wejdzie i powiecie, że
trzeba ją ciąć. On mi, że dostałem antybiotyk okołooperacyjnie (chyba żeby zapobiec inwazji bakteryjnej z zewnątrz) a to wszystko się rozejdzie naturalnie. Jak się okazało, lekarz miał rację. Po
dwóch dniach gardło się obroniło, ząb trochę więcej potrzebował na to czasu. Jeśłi nie jesteście świadomi sytuacji zębowej, lepiej wykonać przegląd techniczny!
Gito. leżał też ze mną chłopak, któremu kawałek łąkotki blokował zgięcie i podczas artroskopowego zabiegu wykryli mu uszkodzone przednie. Lekarz zasugerował, że powinien kiedyś tam poddać się
rekonstrukcji, a ten doktorek wiele lat był głównym w sportowej przychodni.
P.S. Naprawdę nie żalę się. Usiadłem na nodze, która zamiast do przodu, wgięła się do środka i nie wydałem ani jednego kwiku zarzynanej świnii (a skórkę to chyba mam iste świńską [miła się wydaje], bo nie pękła przy tym przegięciu). Prawda, że było słabej chwilowo, bo dużo krwi uciekło z głowy do kolana, ale powstałem na jednej szkitce z pomocą innych. Piszę, bo ja nie lubię chłopców piłkarzy na żel czesanych, którzy na machomanów się silą, a po zerwaniu przedniego są zapłakani.
Segnora Fonsito, nie chmurz się na mnie, proszę. Wiem, że Twoja uwaga o tym, że nie dajesz wiary, iż to kolano może zostać totalnie wyleczone i wyciszone nie jest życzeniem mi cierpienia, ale racjonalnym spojrzeniem na taką kombinację zniszczeń i prawdopodobne po niej powikłania. Tylko gdyby ta sytuacja odnosiła się do Ciebie samej, czy też miałabyś zero wiary w to, że będzie z Tobą dobrze?
Szacunek