MME: Nieudany mecz legionistów - relacja z Gdyni
We wtorek, młodzieżowa kadra Polski zmierzyła się w Gdyni z reprezentacją Niemiec. Trener Władysław Żmuda powołał na to spotkanie aż pięciu legionistów, grających na co dzień w podstawowym składzie Legii, dlatego spotkanie to miało dla nas dodatkowy smaczek. Poniżej prezentujemy relację z Gdyni i 30 zdjęć.(
http://www.legialive.pl/galeria/galeria.php?id=55 )
Stadion Arki, wypełniony w 1/3, w niczym nie przypominał obiektu, który odwiedziliśmy kilka tygodni temu z okazji inauguracji nowego sezonu polskiej ekstraklasy. Nie było tłumów, nie było też głośnego dopingu. Kibice zasiadający w sektorze, będącym z reguły młynem Arki, kilkakrotnie próbowali głośnymi okrzykami zachęcić resztę stadionu do dopingu, ale widząc brak jakiejkolwiek reakcji, szybko się zniechęcili. Nad stadionem kilka razy rozległo się także głośne: "Arka Gdynia" i "Lech Kolejorz" - w momencie, gdy ... za jedną z trybun przejeżdżał dostojnie pociąg ;). Doping dla Polski nie był więc oszałamiający, z drugiej strony jednak, był to tylko mecz młodzieżówek, a te traktowane są u nas chyba z lekkim przymrużeniem oka.
Trener Żmuda zdecydował się wystawić w pierwszym składzie czterech legionistów - i tak do pamiątkowego zdjęcia mogli ustawić się: Łukasz Fabiański, Jakub Rzeźniczak, Marcin Burkhardt i Sebastian Szałachowski. Ostatni z "wojskowych", Marcin Klatt, zaczął spotkanie na ławce rezerwowych. Niestety, Niemcy okazali się zbyt trudnym przeciwnikiem dla naszej kadry. Mimo, że zaraz po odegraniu hymnów, Polacy mocno się mobilizowali - "jedziemy z nimi" to jedno z najłagodniejszych określeń :) - to na boisku nie mieli wiele do powiedzenia. W pierwszej połowie nieliczni fotoreporterzy, którzy zdecydowali się przyjechać do Gdyni wynudzili się jak "mopsy". "Ehhhh, miałem robić zdjęcia Polakom, ale widzę, że szybciej dam radę uwiecznić ich zza bramki Fabiańskiego" - narzekali. I rzeczywiście, w pierwszej połowie śmiało można było fotografować interwencje "Fabiana" i Rzeźnika - ofensywa Polaków zatrzymywała się bowiem daleko przed polem karnym. Niemcy szybko strzelili gola, a nasi piłkarze nie mogli przedrzeć się pod ich bramkę. Nic więc dziwnego, że miny piłkarzy schodzących do szatni nie były zbyt radosne.
Druga połowa zaczęła się od kilku fantastycznych akcji Polaków. Niesamowitą sytuację miał między innymi Sebastian Szałachowski, który minimalnie przestrzelił. Co się odwlecze ... Chwilę później podobną sytuacją miał Paweł Brożek i wykorzystał ją! Nad stadionem rozgległ się okrzyk radości - udało nam się wyrównać stan meczu! Niestety, nasza radość trwała dosłownie minutę. Niemcy rozpoczęli od środka, posłali piłkę pod pole karne Fabiana, a młodzi Polacy - oszołomieni jeszcze radością - zagapili się i po chwili sędzia gwizdnął rzut karny po faulu na Stefanie Kieslingu.
"Zachowaliśmy się jak frajerzy" - powiedział po meczu napastnik Polski, Karol Gregorek. "Jak mogliśmy dopuścić do takiej akcji chwilę po zdobytej przez nas bramce?" - pytał retorycznie. Po bramce Lehmanna to Niemcy ponownie przejęli inicjatywę i "Fabian" jeszcze raz wyjmował piłkę z siatki, tym razem po strzale Hankego. Po dwudziestu minutach drugiej połowy, Żmuda dokonał rotacji w składzie - na boisko wszedł ostatni z legionistów - Marcin Klatt. Przez sześć minut na boisku mieliśmy więc ciekawą sytuację - w kadrze Polski grało aż 5 legionistów. Szkoda tylko, że razili bezradnością, zupełnie tak samo, jak podczas meczów Legii. Po kilku minutach selekcjoner zdjął jednak Marcina Burhardta. "Bury" został pożegnany przez gdyńską publiczność salwą gwizdów i buczeniem. Cóż, chyba żaden z Polaków nie może zaliczyć tego meczu do udanych...
Po meczu Polacy ze spuszczonymi głowami zeszli z boiska. Niemcy jeszcze chwilę cieszyli się wraz ze swoimi młodszymi kolegami - jedna z juniorskich drużyn reprezentacji Niemiec, przez cały mecz głośno dopingowała starszych kolegów. Mali Niemcy byli wyróżniającą się na tle milczącej trybuny krytej grupą - mieli się jednak z czego cieszyć. I tylko końcowe "Auf Wiedersehen" w stronę naszych piłkarzy, zostało szybko ukrócone przez opiekuna małolatów. Pod szatniami panowała grobowa atmosfera. "Jesteśmy w tragicznej sytuacji" - przyznał reprezentacyjny trener bramkarzy, Andrzej Dawidziuk. Jeden z fotoreporterów starał się namówić jego, oraz Łukasza Fabiańskiego do wspólnej fotografii. Wszak trener Dawidziuk to prawdziwy - jak lubi to podkreślać sam zawodnik - "mentor" 'Fabiana'. Fotki chyba jednak nie będą zbyt ciekawe, bo Łukasz ustawił się do nich z bardzo przygnębioną i smutną miną. Lekko uśmiechnął się dopiero, gdy obdarowaliśmy do nowym numerem "Naszej Legii". "O! Nasza gazeta. Wielkie dzięki" - orzekł. Po chwili jednak znów przypomniał mu się zakończony dwadzieścia minut wcześniej mecz: "Taka porażka strasznie boli. Tym bardziej, że puściłem aż trzy bramki. Załamać się jednak nie załamię!" - zapewnił nas "Fabian".
Kadrowicze zajęli miejsca w autokarze i odjechali do hotelu "Nadmorskiego", w którym spędzili ostatnią w trakcie reprezentacyjnego zgrupowania noc. Już dziś legioniści wrócą do Warszawy - "Fabian", "Rzeźnik" i "Szałach" pociągiem, "Klacik" i "Bury" - samochodem.
POLSKA U-21 - NIEMCY U-21 1-3 (0-1)
Bramki: dla Polski - Paweł Brożek (56), dla Niemiec - David Odomkor (18), Mathias Lehmann (57-karny),
Mike Hanke (72).
Żółte kartki: Karol Gregorek (Polska), Christian Schulz (Niemcy).
Sędziował Cem Papila (Turcja). Widzów 2500.
POLSKA: Łukasz Fabiański - Błażej Telichowski, Jakub Rzeźniczak, Łukasz Szukała, Grzegorz Wojtkowiak - Piotr Brożek (64-Paweł Sasin), Paweł Strąk (75-Marcin Klatt), Marcin Burkhardt (81-Mariusz Zganiacz), Sebastian Szałachowski - Karol Gregorek, Paweł Brożek
NIEMCY: Michael Rensing - Marvin Matip, Christian Schulz, Lukas Sinkiewicz, Moritz Volz - Sascha Riether, Stefan Kiessling (60-Piotr Trochowski), Marcell Jansen, Matthias Lehmann (64-Karsten Fischer) - David Odonkor (83-Patric Helmes), Mike Hanke