Kaleka zaczyna pakować, cel złapać równowagę: siły, wytrzymałości i ruchu.

Tsubame

olotraper

Przez Tsubame i Paatik przygniotła mnie dzisiaj sztanga.

Ok tam, przygniecenie było kontrolowane.. a kto kazał dokładać na sztangę?

Nie tylko kontrolowane ale i przygotowane.
Dokładać też trzeba gdy się czuje moc w sobie.

Tsubame

olotraper

Przez Tsubame i Paatik przygniotła mnie dzisiaj sztanga.

Ok tam, przygniecenie było kontrolowane.. a kto kazał dokładać na sztangę?

Tak się to kończy jak się chce błysnąć przed dziewczynami . Znam to z autopsji

Ja sie winna nie czuję, bo niby do czego miałam Cię motywować? Radzisz sobie lepiej ode mnie.
Ale co do Tsu, to i owszem. Powinna ją wina przygniatać straszliwie (ja już z tej zazdrości nie wiem co wypisuję chyba):)

Paatik

Ale co do Tsu, to i owszem. Powinna ją wina przygniatać straszliwie (ja już z tej zazdrości nie wiem co wypisuję chyba):)

I jak tu człowiek ma się dobrze czuć, jak mu tak źle życzą a serio, grunt, żeby się umieć spod sztangi zgrabnie wykaraskać..

Nasze wspaniałe dziewczyny tak pięknie ćwiczą siady, że zdopingowało mnie to, aby też powalczyć. Jestem pełen podziwu dla nich i ich pracowitości. No i mam nadzieję, że kiedyś Wam dziouszki dorównam.
Co do dokładania kilogramów to mam problem, bo nie czuję zbytnio mięśni. Miewałem już różne sytuacje, nawet przy zbyt długim staniu, czy chodzeniu, że naraz odcina mi moc. To samo z rękami miewałem. Nie czuję tak, jak kiedyś zmęczenia mięśni tylko po innych objawach domyślam się, że wystarczy. Bywa różnie, czuję odrętwienie lub gorąc, włącza się spastyczność lub odcina mi moc. Uczę się rozpoznawać te objawy, kojarzyć z przemęczeniem, takiego zwykłego zmęczenia, jak kiedyś nie czuję. Z wagą 34 kg już robiłem miesiąc temu przysiady, ale dzień wcześniej nie ćwiczyłem na macie i nie pedałowałem na rowerku w ramach rozgrzewki przed ćwiczeniem. Sam rower stacjonarny już mocno mnie wykończył i potem kilkuminutowe przerwy nie wystarczyły na dostateczną regenerację. Trzeba walczyć.

Wczoraj się obijałem, świadomie, nie z lenistwa, bo czułem, że potrzebuję oddechu. Oczywiście chodzenia, jak codziennie nie zaniedbałem. Dzisiaj nocny trening zrobiony. Brakowało mi energii być może przez ponad półgodzinny trening równowagi w jednym kawałku oraz późniejszy angielski (dojście). Trening krótki i taki sobie mało energetyczny. Ćwiczyłem barki, bicepsy, plecy oraz martwy ciąg. Czas 1:05 h, objętość treningu 2800 kg. Wrzucam tylko fragment treningu pokazujący różnicę pomiędzy lewą i prawą stroną, jak tracę równowagę przez spastyczność i jak nadmierne napięcie mięśni w lewym barku hamuje mój ruch ręki nad głowę. Miało to być niby klasyczne ćwiczenie z kettlem. Widać też problemy w lewej ręce z dłonią i nadgarstkiem.

Wieczór 25 minut gimnastyki, głównie nogi oraz pompki na poręczy. Niby czas krótki, ale cały to aktywność, zmieniały się ćwiczenia góra dół. Dotlenienie i regeneracja po wczorajszym typowo siłowym treningu. Jutro znów cięższy trening. Po wczorajszym treningu pewnie przez serię wiosłowania z 40 kg sztangą bolało mnie pod łopatką, ale po gimnastyce przeszło. Ogólna forma dobra.

Przy takiej pogodzie ducha to forma zawsze będzie dobra.
Najlepszego życzę.

Dzięki . Chodziło mi o średnią spastyczność, bo głównie ona ma wpływ i jest też nieprzewidywalna. Co do pogody myślę, że wszyscy na tym forum jesteśmy pozytywnymi ludźmi.
A ja łaśnie kombinuję nad chodzeniem z oporem, czyli wleczeniem za sobą zahamowanego wózka, czy dam radę?

Słaby, nie mam siły ćwiczyć, dużo dzisiaj chodziłem, trochę z obowiązku na dworze, bo rozsypują się schody i trzeba okładziny nowe dać. Musiałem pojechać do kamieniarza, a dla mnie to wyprawa. nie potrafię się pozbierać do kupy. Wciąż silne zesztywnienie i taki odpowiednik zakwasów, czy DOMSy w barkach plecach, tricepsach, brzuchu, nogach. Wczoraj i dzisiaj poza zwykłym chodzeniem i ćwiczeniami korzystałem 3x5 minut z platformy wibracyjnej i się masowałem (górę) elektrycznym masażerem na rozluźnienie. Może to tak źle podziałało. Właśnie przed chwilą trener personalny od kettli i sztangi, a zarazem dyplomowany rehabilitant odmówił mi konsultacji i przygotowania planu treningowego po długim zastanawianiu, bo ją to przerasta, uczciwie to przyznała. Jest to już kolejny rehabilitant i do tego przy okazji specjalistka od treningów siłowych Zuzanna Sobczak. Nie mam pretensji, bo to nie pierwsza rehabilitantka. Pochwaliła mnie tylko, że dobrze robię i mam bogatą wyobraźnię, inwencję treningową