Lady przy garach, czyli luźne pogadanki o kuchni i nie tylko ;-)

A moim prywatnym zdaniem najlepszym rozwiazeniam moze byc jedzenie obiadokolacji w hotelu. No i pewnie najtaniej. Poniewaz to jest bufet, wiec masz wieksza mozliwosc wyboru. No i zawsze masz mieso, kurczak, rybe, jakis ryz makaron, fure warzyw a sosy z reguly oddzielnie Zapytaj od razu w recepcji ile kosztuje takie wyzywnienie na caly pobyt, bo jest duzo taniej kupic na caly pobyt niz jeden posilek.

Jesli to jest cieply kraj, z tymi lokalnymi smazalniami moze byc roznie.

Ja jak mam wyjazd służbowy to zawsze sobie przygotowuję kilka omletów z płatkami owsianymi. Śniadanie jem w hotelu (zawsze są jajka i owoce), później na lunch w pracy zamawiam jakiś 'bezpieczny' obiad, później jem tego omleta, a na kolację można zjeść jakiegoś wędzonego łososia ze sklepu. Ewentualnie jak wiem że będę miała lodówkę w pokoju to po prostu zabieram ze sobą w pudełku indyka i strączki lub ryż, a na miejscu kupuję do tego migdały. Dawniej jak wyjeżdżałam na wakacje na wycieczkę rowerową po Bornholmie i nie było za bardzo jak gotować to brałam batony proteinowe ;) Miałam też ze sobą taki jednorazowy grill (który używałam kilka razy ;) i kupowałam kurczaka w sklepie, a jako ww to najłatwiej było wziąć płatki owsiane bo się nie psują.

dzięki laski za kopalnię pomysłów jako iż ww nie jem to ten problem odpada jadę na Krym i sadzę, że ze swieżymi potworami morskim nie będzie problemu, więc sprawę obiadu mam de facto załatwioną- gorzej ze śniadaniami- jest opcja wykupienia w pensjonacie, ale średnio mi to leży, bo menu to chleb,dżem i inne takie- planuję nakupić jeszcze w Polszy zapasu nerkowców i hajda do tego jakiś świeży ichniejszy owoc jagodowy i szafa gra

a kolacje to tak jak mówicie, najprościej będzie coś wędzonego przetrącić.. dziękuję ślicznie! odliczam już dni do urlopu

massmarols

dzięki laski za kopalnię pomysłów jako iż ww nie jem to ten problem odpada jadę na Krym i sadzę, że ze swieżymi potworami morskim nie będzie problemu, więc sprawę obiadu mam de facto załatwioną- gorzej ze śniadaniami- jest opcja wykupienia w pensjonacie, ale średnio mi to leży, bo menu to chleb,dżem i inne takie- planuję nakupić jeszcze w Polszy zapasu nerkowców i hajda do tego jakiś świeży ichniejszy owoc jagodowy i szafa gra

a kolacje to tak jak mówicie, najprościej będzie coś wędzonego przetrącić.. dziękuję ślicznie! odliczam już dni do urlopu

Gdzie jedziesz na Krym? Jaka miejscowość? Możesz spróbować też orzechy Brazylijskie, też są mega smaczne , maja 14g Białka, 66g tłuszczy, i tylko 4g WW

Ja zawsze wypatrzę jakąś knajpę gdzie robią omlety z warzywami na śniadanie. Chyba jeszcze mi się nie zdarzyło nie znależć. Chociaż kiedyś w Meksyku kelner latał po wsi kupował jaja, mleko i inne ingrediencje w międzyczsie wracając do stolika i dopytując się czego dokladnie chcemy

chernushka idzie priw, coby wątku nie zaśmiecać:)

No, przeczytałam cały ;) Od poniedziałku zaczynam jeść jak Obliques przykazała, pół tego tygodnia starałam się ogarnąć rozpustne ilości ww, ale chyba doszłam jak to umieścic w misce. Zrobiłam pasztet z przepisu Oveji (Ovei?) w konstelacji: jaś/zielona soczewica/cieciorka - z duszoną cebulą, papryką i pieczarkami + 1 jajco,koncentrat i przyprawy. Wyszło 804g boskiego pasztetu - wyliczyłam makroskładniki i wychodzi przyzwoicie: bwt:8g/18g/1g - i nie jest mokry! Także polecam! Nie mam maszynki ale zmieliłam składniki w pojemniku do blendera służącym do kruszenia lodu :D
Jeśli chodzi o chleb - mam "przepis" dla lenia, bez dokarmiania zakwasu itd. Taki chleb już piekę 2 lata, czasem wychodzi bardziej płaski, ale zawsze pyszny. Mianowicie - raz dostałam od koleżanki surowe ciasto, które odłożyła podczas robienia chleba. I na podstawie tego (jakieś 3/4 kubka) zrobiłam swój pierwszy chleb. Teraz zawsze jak robię chleb to odkładam część ciasta do pojemnika, który może stać w lodówce nieruszany nawet 2 tygodnie. Jak znowu robię chleb, wyciągam to ciasto/zaczyn i mieszam składniki (mąka żytnia 3 części, pszenna 1 część - typ 2000 oczywiscie, siemię, słonecznik, sól, czasem suszone owoce). Odkładam tyle samo z gotowego ciasta i zostawiam w wyłożonej papierem blaszce do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na 8 godzin. Piekę go prawie 2 godziny (piekarnik-grat) bez termoobiegu w ok. 200 stopniach. Zapach w całym bloku - bezcenny Zwykle na drugiej półce piekę też buraki, tak z kilo od razu, i te sobie potem mieszkają w lodówce, wyciągam jak potrzebuję. Uf, ale długi post ;)

Chciałam powiedzieć, że pasztet nie jest suchy...

Za 2 miesiące czeka mnie przeprowadzka, remont i wyposażenie całego mieszkania. Już szukam sprzętu kuchennego i zastanawiam się nad lodówka z funkcją "no frost" tylko ktoś ostatnio mi powiedział że w takiej lodówce nie da się trzymać zakwasu na chleb. Niestety w internecie nie udało mi się znaleźć więcej informacji na ten temat. Czy ktoś z was ma taką lodówkę z "no frost", a jeśli tak to czy rzeczywiście jest problem wtedy z przechowywaniem zakwasu?