Lady przy garach, czyli luźne pogadanki o kuchni i nie tylko ;-)

Agueda, wartości podobne, w poniższym linku BTW także po obróbce termicznej
http://www.ile-kalorii.pl/tabela/index.html?q=indyk&p=5 

nie zdążyłam, edytować,

hmm, polska wersja nutrition data, tyle że wszystko w jednej tabelce - fajne
jednak, jak dla mnie, wartości błędne - jest za dużo tłuszczu - 16g, gdzie wątróbki: kurczęca, wołowa, wieprzowa + inne zwierzątka mają ~4-5g (a w naturze tego zwiększonego tłuszczu nie widać)
ja liczę indyczą tak samo jak kurczęcą

dzięki dziewczyny. przyjmuję te wartości co na wstępie. na zagranicznych portalach te same wartości znalazłam. nie spodziewałam się, że indyk będzie takie tłusty

kupuję z indyka, wołową, cielęcą, rzadko wieprzową (dzielę na porcje, ważę i do zamrażarki);
dla lubiących tabelki:

dziewczynym gdzie znajde wiecej wiadomosci o szkodliwosci soi w diecie? u kogo moglam to przejrzalam a tam juz wszystko stwierdzone jako fakty.

mam kolezanke wegetarianke ktora zjada sporo soi, ma klopoty z zajsciem w ciaze i od 3 lat szuka w sobie przyczyny co jest nie tak-wg lekarzy jest zdrowa, jej partner wegetaranin tez. Pomyslalam ze skoro lekarze mowia ze wszystko ok i w sensie zdrowotnym nie dolega jej nic szczegolnego to moze by sobie przyswoila wiedze o tym co zjada i jadla bardziej swiadomie bez tej soi?

zly pomysl/dobry? ona jest zainteresowana, pewnie w tej chwili to wiele zrobi- a o szkodliwosci soi nie czytala wczesniej...

Hej dziewczyny, przejrzałam wyrywkowo cały wątek i chyba nie było nic o wędlinach, a to mnie właśnie nurtuje.

Robiłam ostatnio schab wg przepisu z netu tzn. gotowany kilka minut w rękawie do pieczenia. Sposób fajny,mogę go podrzucić jeśli ktoś chce - mięsko ma super konsystencję, nie jest suche, ale za to kompletnie niesłone.

Co mi przychodzi do głowy - to wcześniejsze peklowanie, ale nie wiem jak to zrobić. W sensie - ile soli, jak długo itd. Macie jakieś doświadczenia w tym temacie? Szukałam w różnych źródłach, ale nic jednoznacznego nie znalazłam, poza tym nie chcę, żeby było mega słone, tylko tak na granicy zakonserwowania przed zepsuciem.

Ekhm...
Prawdziwe peklowanie?
Zaczyna się od sporządzenia roztworu soli. Musi to być roztwór nasycony, co najłatwiej sprawdzić, wrzucając do tegoż roztworu świeże jajko. Jeśli wypłynie: jest okay

Do takowej zalewy dodaje się kolendrę, gorczycę, ziele angielskie i liście laurowe.

Proporcje +/- takie:

2 łyżki soli - pół łyżeczki gorczycy - pół łyżeczki zmielonej kolendry - 4 kulki ziela angielskiego - 2 liście laurowe Opcjonalnie można też dorzucić kulki jalowca, majeranek, rozmaryn... Wedle upodobania.
Warto do tego dodać saletrę- tak na czubku łyżeczki. Dzięki niej mięso utrzyma soczysty kolor

Mięcho zalewamy tą zalewą tak, aby było całkowicie zakryte i peklujemy przez ok. tydzień (dla kawałka o wadze 2kg).

Zmieniony przez - Martucca w dniu 2012-02-10 22:48:25

Camel, podrzuć przepis na wędlinę, szukam jakiegoś domowego sposobu na zrobienie trochę bardziej trwałego mięsa, żeby mieć na zapas

Dzięki, Marta W sumie na necie to samo piszą, ale pomyślałam, że może nasze ortodoksyjne forum ma jakieś własne zalecenia Ostatecznie skorzystałam z przepisu teściowej, ktory jest w zasadzie identyczny. Mięcho moczy się od poniedziałku. Z tym że ona doradziła mi jeszcze, że przed obróbką cieplną mam godzinę moczyć w czystej wodzie, żeby nadmiar soli wypłukać.

Saida - jakiegoś specjalnego przepisu nie mam, chodzi o sposób gotowania. Czyli zakładam, że mięso będzie peklowane wg powyższej receptury i potem tak: mięsko wkładamy w rękaw do pieczenia, podwijamy boki i owijamy bardzo ciasno i gęsto mocnym sznurkiem wzdłuż i wszerz, związujemy. U mnie była zwykła nic i też dało radę. Chodzi o to, żeby nie było powietrza i żeby woda nie dostała się do worka. Tak przygotowane mięsko wkładamy do garnka z zimną wodą i doprowadzamy do wrzenia. Jak zalecał autor gotujemy z zegarkiem w ręku 7 minut (przepis był dla schabu o grubości 6-7 cm, jak grubszy kawał to 10 minut). Wyłączamy i pozostawiamy w wodzie do ostygnięcia.

Wydaje mi się, że tak przygotowanego mięsa nie przechowasz tak długo jak np. wędzonego. Ale wychodzi bardzo smaczne, soczyste, po prostu nie jest surowe, ale nie jest też wygotowane na wiór i nie kurczy się. Jedynie to, że pierwotnie nie było prawie wcale słone, mam nadzieję, że teraz lepiej wyjdzie.

Moi rodzice coś gęgają o założeniu wędzarni na działce, fajnie by było...

Tak na marginesie, Saida, jesteś z Bydgoszczy? Coś tak mi się kojarzy...