dopadł mnie chyba jakiś wirus, sram jak poyebany, po każdym posiłku praktycznie kran z dupy, nie mam żadnych bóli ani nic, ale biegunka tragiczna
w zasadzie to już przedwczoraj i wczoraj coś mnie ruszało, ale nie tak mocno jak dzisiaj, do tego doszedł jeszcze ból głowy, skończyło się tak, że zrobiłem dzisiaj 4 serie MC i podziękowałem
ogólnie to ciągle brakuje mi motywacji do
treningów, już mnie to zaczyna denerwować, że wole posiedzieć na dupie i nic nie robić niż pójść poćwiczyć
do tego ciągle nasuwa mi się myśl, że w tym miesiącu nie zrobiłem nawet grama progresu, ciężarowego, wagowego czy obwodowego, no kompletnie nic, mam nadzieje, że od września już ładnie wszystko ruszy, bo na dzień dzisiejszy to jest jakaś padaka