Najzabawniejsze sytuacje z waszych siłowni

Przypomnialo mi sie jak kumpel robil rozpietki
na jedna sztangielke nalozyl wiecej a na druga mniej bo mu sie talerze porabaly i kladzie sie na lawke bierze sztangielki i opuszcza i ta ciezsza go przewazyla i polecial w ****u za nia spadl z lawki ale byl ubaw I-)

przypomniało mi się takie coś, wcale nie śmieszne ale i tak napisze
kiedyś jak zaczynałem to słabo mi szło liczenie ile na sztandze jest kilo
przez przypadek robiłem rozgrzewke na bica ciężarem 2,5 kg lżejszym nież na serie

Strasznie smieszne

no fakt

To bylo na szkolnej silwoni. Najwieksza ofiara jaka widzialem. Na sztandze bylo zalozone 90 kg, glupek zamiast powiedizec kumplowi zdejmuj z drugiej strony a ja z tej. Zdejmuje..., zdejmuje ostatnia dziesiatke sruu koncowka gryfa swisla mu tuz obok bani zeby nie sklamac jakies 2 cm jakby dostal w pysk zeby by mu poszly w mozg, pol biedy jak by sobie cos zrobil ale tuz obok lawki stal kumpel ktoremu 45 gk spadlo prawie na srodstopie. Juz sie do gostka nie zblizamy bo pecha przynosi (licho jedne)

Haha to ja sobie przypomniałem identyczna sytuacje prawie.
W szkole jeszcze z dawną klasą bylismy na w-f na siłce i jeden gamoń sam ściągał obciazenie z jednej strony z drugiej zaś pozostawiszy nienaruszone, tylko ze ta oferma dostała gryfem w ryło , cała klasa ryła z niego wtedy

No to ja juz takie cos opowiadalem , ze wyrwalem w ryj takim gryfem jak kumpel zdejmowal z tamtej strony Powiem wam tak to boli

Kumpel mi opowiadał jakie zasady panują na jednej z siłowni. Jak nie masz efektów to robisz "piramidkę" (tak tam mówią na progresje ). Jak piramidka nie pomaga, to już tylko koksy pozostają .

Znam łepka który ćwiczy dobrych 10 lat jak ma 40 w łapie to jest dobrze a koksu w***ał więcej niż ja ryżu w swoim życiu. Pewnego dnia umówił się na trening z "największym chłopem na wiosce" (52 w łapie 110 kilo wagi i takie tam.Mniejsza z tym.) Zaczeli od wyciskania na klatke na sztangielkach. Założyli na rozgrzewke 30 kilo. Radek wycisnoł to dobre 20 razy i sobie odłożył (dla wyjaśnienia Radek to ten większy)Przyszła kolej na lesia. Męczył się z jednym powtórzeniem dobre pół minuty, rzucił sztangielki i skwitował wszystko tekstem "Cieślok mi to nie wchodzi" i poszedł robić pomki na poręczy.

ja pamietam jakis rok temu mialem taki dzien nie wiem co sie wtedy ze mną działo, było lato ze 40 stopni a ja na silke poszedlem caly bylem spocony i dosłownie nic nie pamietalem. Robiłem wszystko i nie zdawałem sobie sprawy z tego co robie, pozniej mi powiedzieli ze cos do mnie mówili ale do mnie nic nie docierało nie wiem jakiegoś shiza miałem