07.09 DT
Aktywność: Trening
Brzuch: Mam mieszane uczucia. Nie boli, ale sprawy toaletowe mają się różnie. I mam wrażenie, że tłusto jest bardziej ale może to tylko głupie wrażenie.
Suplementy: mama DHA, Sanprobi IBS, kreatyna bezsmakowa (fujka)
Śniadanie: chleb jaglany z szynką pieczoną, papryką i pomidorem
Przekąska: sałatka z tofu (sałata, ogórek, sałata), pestkami dyni i winegretem
Obiad: Potrawka curry z kurczaka z mleczkiem kokosowym, komosa (warzywa to niestety mieszanka i jest trochę kalafiora i cebuli- moje lenistwo niestety wzięło górę)
Kolacja: Jaglanka z truskawkami
Trening 2
rozgrzewka stawy, mobilizacja barków
1. Wyciskanie hantli siedząc 4x10+ AMRAP
r. 5 8 8 9 9 6x12
R. 4 7 8 9 9 5x21
r. 3 7 8 9 9 (7+3) 6x 14
r. 2.5 7.5 8 8 10 (5+3) 5x21
2. Pompki 5x10 lub 5x max
10 10 10 9 10
10 10 10 10 10
9 8 8 10 6.5
10 10 10 7 6
3. Wiosłowanie sztangą 5x10
r. 10 25 30 35 35 40
R. 10 30 35 35 35 35
r. 10 30 35 35 40 40x 9
r. 10 30 30 35 37.5 40
4. Swing 4x12
r. 8 16 16 16 16 16
12 16 16 16
20 20 20 20
14 12x24 12x24
+ wiosło 3x500m 6m
+ streching
1. W końcu weszło 9 kg bez przerwy. Czas w końcu w 10kg w końcu uderzyć. Była moc.
2. Technika całkiem niezła. Sprawdzałam czy łopatki pracują odpowiednio i jest ok. Jeszcze muszę miednicy pilnować i tutaj kombinowałam z rożnym ustawieniem. Generalnie ciężko, bo te 10-tki wywalczone, ale tak ma być. :D
3. Pozajmowane sztangi były więc kombinowałam. Robiłam w tempie 40x0. Z 35 robię komfortowo i czuję bardzo dobrze. Więc co by progres był będę sobie bardzo powoli kombinować z dokładaniem rampą.
4. Zrobiłam jedną serię więcej bo mi się spodobało :D Zrobiłam na bosaka i było lepiej. I wdrożyłam uwagi Eveline i jest coraz fajniej. To takie ćwiczenie dla frajdy raczej, ale nie chcę go wywalać.
Na koniec interwały na wiośle- na pobudzenie jelit
Mały zgon na miejscu. Już prawie przekroczyłam magiczne 2 minuty (pokazywało mi, że przekroczone a okazało się że każdy interwał po 2 minuty. Jak będzie czas i wolne wiosło to sobie będę tak wiosłować.
Na koniec streching dołu. Jest coraz lepiej a sznurek coraz bliżej. Do celu dzieli mnie już z 5 cm
Tu też się uczę i mam ochotę na szkolenie ale zobaczę czy fundusze pozwolą.
W przyszłym tygodniu mam deload co mi się średnio podoba. Może go dostosuję do swoich ciężarów bo czasami tam wręcz śmieszne liczby wychodzą. A potem kolejny miesiąc i trzeba zadecydować ile dołożyć. Jakieś minimalne zmiany się szykują ale to kosmetyka raczej co by dopasować pod siebie jeszcze bardziej. Ciągle myślę nad tym co bym chciała jako priorytet ustawić, ale nie mogę się zdecydować bo w każdym elemencie mam słabości.
Wczoraj miałam natchnienie podczas robienia kolacji. Musiałam zjeść wątróbkę co by się nie zmarnowała, a nie mogę jabłek ani cebuli. Więc zrobiłam wątróbkę po tajsku. Jejku jakie to było dobre. Nawet Piotrkowi smakowało, a on jest raczej tradycjonalistą kulinarnym.