Oj wczoraj nie umieściłam, bo gdzieś mi przepadł kabel od telefonu.
Ale dziś nadrabiam
PODSUMOWANIE
Tak więc w sobotę minęło 3 miesiące mojego pobytu na forum i 3 miesiące zupełnie innego podejścia do mojego odchudzania
Dieta
Trzymałam się rozkładu, który podsunęła mi Ruda_29
1900kcal/ 130b/180w/tłuszcze
Poza początkami, które były trudne i wymagały przełamania się - nie miałam problemów z utrzymaniem miski w czystości. Początkowo miałam problem by zjeść "tak dużo", obecnie coraz częściej czuję się głodna
Trening:
Zaczynałam tradycyjnie - od Treningu nr 1 z odchudzania łopatologicznego a potem w ramach kontynuacji wzięłam się za TRENING nr 2
Z treningami podobnie jak z dietą - gdy już wpadłam w rytm, również nie miałam z nimi kłopotu. Miałam jednak dwie krótkie przerwy od treningu siłowego - jedną z powodu choroby i drugą - z powodu startu w półmaratonie, gdy musiałam na krótko przestawić priorytety.
Mam więc za sobą 12 treningów nr 1 oraz 11 treningów nr 2 ( dziś będzie 12)
Treningi zgodnie z zaleceniem zakończone aerobami - początkowo parę razy na orbim, ale pokochałam wioślarza i głównie na nim zasuwałam.
W dni bez siłowni było różnie: we wrześniu było to nadal bieganie i basen, czasem rower. W październiku również wytrzymałościówki w domu, listopad minął głównie z naciskiem na bieganie a w grudzień weszłam już z przygotowaniem do sezonu zimowego i głównie czas spędzam biegając po górach z kijkami. A że zaliczenie półmaratonu przełamało kolejną ścianę w głowie, to i dystanse teraz zupełnie inne.
OSIĄGNIĘCIA
- celowo nie ważyłam się i nie mierzyłam za często ( w ramach odwyku) i oduczyłam się tego zupełnie. A ważyłam się wcześniej codziennie
- wyrzuciłam wszystkie niedozwolone rzeczy z miski, z mojej kuchni zniknęło sporo mieszanek, kompletnie przestałam używać kostek, magi, kucharków. Wyostrzył mi się smak, kombinuję z przyprawami niesamowicie.
- jem sporo ryb, czerwonego mięsa, w diecie jest tran i olej kokosowy.
- co najważniejsze, mąż przeszedł na "moje jedzenie" i nie marudzi.
- zmiana diety wyregulowała sprawy łazienkowe, z którymi nie mam już najmniejszych problemów. Poprawiła mi się cera, stosuję znacznie mniej balsamów do ciała
- po początkowym strachu przed sztangą zostało jedynie wspomnienie. Zdecydowanie odważniej podchodzę do tematu. Łatwiej mi podejść do większego ciężaru i nie załamuję się, gdy coś mi nie idzie. Zaciskam zęby i idę dalej.
- tyłek mi się podniósł a dwa tygodnie temu pod prysznicem zauważyłam, że i łapka jakaś taka twarda
Porażki
- może powinnam nazwać to wnioskami, ale osobiście uważam to za swoją porażkę - popmpki robię jedynie na podwyższeniu. Fakt, na dużo mniejszym niż gdy zaczynałam, ale ciągle nie mogę powiedzieć, że robię pompki.
I to moja bolączka straszna, widzę to na każdym treningu, że z górną częścią ciała wszytko idzie mi wolniej niż z ćwiczeniami, które bardziej angażują dół. Wkurza mnie to.
Plany:
W tym roku do zaliczenia był półmaraton - i zaliczyłam.
W przyszłym roku chcę móc zrobić
100 pompek w rozsądnym czasie, chcę nauczyć się podciągać... Dołożyć przysiady i chociażby dla siebie sprawdzić w jakim zmieszczę się czasie z tym wszystkim.
Chciałabym nadal pracować nad tyłkiem, bo już widzę w nim ( w sumie na oko to tylko w nim) znaczne zmiany. Zmienił mi się punkt widzenia i wydaje mi się, że obecnie to nie dół jest strasznie duży, ale ta góra jakaś taka sucha.
Chciałabym ładnie zarysowanych pleców
Ręce wyraźniej umięśnione - i tak już nie wisi na nich skóra, ale wiem, że złamię w końcu i tą barierę i góra również nabierze lepszych kształtów.
No i czas na fotki:
Skrajnie prawe to zdjęcia z sierpnia, lewe i środkowe - aktualne z soboty.
Usilnie chciałam je zrobić w sobotę, na ten dzień podsumowania się psychicznie nastawiłam, niestety w zasięgu był jedynie telefon, więc jakość nie najlepsza.
Z pokorą czekam na sugestię co do dalszego ciągu dla mojej osoby
Zmieniony przez - agataq w dniu 2012-12-04 09:21:24