PODSUMOWANIE
Krótkie blabla :
Ten etap redukcji był dużo krótszy od poprzedniego i tylko przez trzy tygodnie miałam równie ubogą miskę, jak pod koniec poprzedniego etapu (wtedy miesiąc), nie było też w nim oczyszczania jabłkowego, oczyszczania nerek, a jednak ten etap wykończył mnie bardziej. Może to pora roku, może
ciężki trening (o którym zaraz), a może miesięczna regeneracja, po której ciężko mi było od razu zejść na niższe kcal i długo ze sobą walczyłam.
Najpewniej wszystko łącznie miało na mnie taki właśnie wpływ.
Jeżeli chodzi o trening, nigdy nie narzekałam na zbytnią lekkość realizowanych treningów, ale też bez wątpienia dotąd nie miałam równie masakrującego treningu, jak obecny. Ogólnie ćwiczenia na nogi nie należą do moich ulubionych, a tu miałam pod dostatkiem wszystkiego. Zwłaszcza będę wspominać moje ukochane przysiady na milion sposobów, po kilka różnych na jednym treningu. Do tego duża ilości powtórzeń, zabawa tempem. Po każdym treningu nóg czułam się totalnie sponiewierana. Już gdzieś w jego połowie to było takie dogorywanie (i ogromne poczucie leszczarstwa). W związku z tym ani razu po treningu nóg nie udało mi się wykonać aerobów. I ta, mniejsza o dwie sesje potreningowe, ilość aerobów, której zabrakło była jedynym odstępstwem od założeń. Trening na górne partie dobił mnie zwłaszcza psychicznie.
Mam wrażenie, że nigdy się nie podciągnę, samo opuszczanie nachwytem było wyzwaniem. Zaczyna być też ciężko o progres np. we wiośle. Ogólnie czuję się leszczem, bo i nim jestem, ale zawsze będę leszczem z sercem do walki, a to już coś, czyż nie?
I jak zawsze,
PODZIĘKOWANIA
Podziękowania należą się
Marcie- mojemu guru.
Równie mocno chciałam podziękować
wszystkim odwiedzającym i śledzącym z ukrycia za wsparcie słowem i myślą
Kocham Was. :*
------------------------------
Efekty:
Pewnie i tak każdy już dawno, a dokładniej w pierwszej kolejności po otworzeniu podsumowania, zerknął właśnie na fotki, ale i tak napiszę ten wstęp, a co!
Efekty w wymiarach czy fotkach nie będą spektakularne. Jednak w sumie tego mogłam spodziewać się na tym etapie. Gdyby tak przyjrzeć się zdjęciom przy użyciu lupy możliwe, że zeszło trochę gdzieniegdzie. I niestety góry ciała to nie omija. Może zbyt dużo chcę widzieć, ale wydaję mi się, że nogi i cztery litery trochę się ujędrniły, na czym bardzo mi zależało i zależy w dalszym ciągu.
Zanim jednak fotki, najpierw tabela z pomiarami, które zmieniły się nieznacznie, a waga praktycznie wcale
POMIARY:
Wzrost: 159
I
FOTKI porównawcze:
Nie robiłam fotek bezpośrednio po regeneracji, więc pierwsze są jeszcze sprzed, a drugie dzisiejsze.
Wybaczcie, że te aktualne nie obejmują mnie od samych stóp,ale tak to jest, jak ma się do dyspozycji samowyzwalacz,a szukałam, jak najlepszego światła w tenże pochmurny dzień. I tak, jestem taka blada.
-----------------------------------
+ BONUS
Ponieważ przy ostatnim podsumowaniu Ania zarzuciła linkiem do dawniejszej mnie, postanowiłam zrobić też takie zestawienie bardziej rozległe w czasie. Niestety nie mam teraz możliwości dostania się do innych fot, więc wrzucam te, które można znaleźć w moich dziennikach. Żeby jednak nie musieć grzebać tu już wszystko razem
Na samym starcie niestety dałam zbyt marne by można było porównać, stąd porównanie z kwietniem i wrześniem 2011. No i niestety oświetlenie czy pozy bywają różne, ale tu widać różnicę, nawet jakby jedne robione były w dzień a drugie w nocy
Plany:
W pierwszej kolejności muszę trochę odsapnąć. Z przyjemnością zacznę też jeść jak prawdziwa stonka, bo tego mi brak.
Życie meduzy musi być bardzo smutne A potem mogę ruszać dalej.
Jeszcze raz trochę większe fotki aktualne, bo mi pomniejsza
Finito
Dziękuję za uwagę
Zmieniony przez - Oveja w dniu 2012-02-25 18:25:26