Lucyferko, no to mamy cel na kolejny cykl
04.03.12 regeneracja- dzień nr 8
ATG challange, vol. 2 : x55
1. owies, siemię, jajka, marchewka, oliwa
2. pasztet strączkowy, buraki, brukselka
3. jajka, buraki, brukselka
4. jajka, buraki, masło
5. jajka, ser żółty, sałata lodowa
+ śmietana do kawy
+podżeranie masy na pasztet
B/T/W/kcal nieliczone
Buraaaaaczki!
vit. D, magnez + vit.B6, cynk + vit.C, wiesiołek
-------------------------------------------------
Od jutra zaczynam nowy trening. Korciło mnie już dzisiaj, ale zaczynając od początku tygodnia będzie to bardziej uporządkowane. Pewnie będę miała kilkudniowe zakwasy, jak to mam zawsze przy nowym planie.
Dzisiejszy dzień spędziłam za to na pichceniu. Zamroziłam trochę gotowanych buraków, pogotowałam olbrzymie ilości strączków, część zmieliłam i upiekłam trzy rodzaje pasztetów (zapas na ponad miesiąc
) Czeka też już na mnie 6 blaszek wyrastającego chleba, które mam zamiar upiec jutro o świcie. Nie wiem czy to dobry pomysł tak w poniedziałek, ale raz się poświęcę
( w dodatku ja rzadko jadam chleb. Rodzina wcina. Ale może właśnie jutro się skuszę na taki świeży. )
I tym całodziennym gotowaniem i porcjowaniem styrałam się prawie jak po dobrym treningu.
I jeszcze z takich tam przemyśleń:
Będę jadła „na czuja” jeszcze tylko z parę dni i znów zaczynam ważyć i jeść według jakiegoś limitu. Wszystko dlatego, że, patrząc po ostatniej regeneracji, jak bardzo długo nie liczę to potem trudno mi się przestawić
Już pewnie będzie ciężko.