Kaleka zaczyna pakować, cel złapać równowagę: siły, wytrzymałości i ruchu.

Tak, jak Ojan wspomniał, ciężko mi wczoraj było się zebrać, zwłaszcza, że dzisiaj miałem w pracy ważne spotkanie i prezentację raportu on-line, ale w nocy zrobiłem trening. Nie przemęczałem się, a najważniejsze dla mnie było poćwiczyć nogi w MC, aby ciągłość planu zachować - systematyczność. Zmartwiły mnie duże problemy przy bicepsach gryfem łamanym w stójce, bo dawniej więcej dźwigałem. W ostatniej serii straciłem równowagę przy trzecim powtórzeniu i siadłem na wózku. Na siedząco dałem jeszcze radę dźwignąć sztangę, a na stojąco nie. Ręce dają radę, ale core siada, mięśnie głębokie, brzuch i plecy. Zrobiłem też do konkursu barki. Z pozytywów, nogi jakby silniejsze. Nowy plan będę kontynuować.





Zmieniony przez - olotraper w dniu 2020-11-19 14:36:59

Chyba miał być filmik?

W nocy nie chciało mi się, spieszyłem się, nie nagrywałem, jest tylko w wynikach zapisane na dole po angielsku z aplikacji Strong Lateral Raise, czyli wznosy bokiem.

Zastanawiam się, czy w piątek nie zrobić mocnego treningu, po wczoraj w nocy nie był ciężki i przez weekend więcej czasu na regenerację. Dzisiaj czuję zmęczenie, ale lż ejsze niż po dwóch poprzednich, ale też objętość treningowa trzy razy mniejsza, tamte ponad 6000 kg, ten 2000 kg. Byleby z rytmu treningowego nie wypaść, bo potem trudno dyscyplinę mi utrzymać.

olotraper

W nocy nie chciało mi się, spieszyłem się, nie nagrywałem, jest tylko w wynikach zapisane na dole po angielsku z aplikacji Strong Lateral Raise, czyli wznosy bokiem.

Zmylił mnie ten czarny obrazek

Niestety z apki, czasami na koniec moich filmów to umieszczam także, jako podsumowanie.

Wczoraj w nocy zgodnie z nowym planem trening, ale zaszalałem i zrobiłem wszystkie trzy boje z dodatkowym poza planem MC, choć oszczędnie, bo po trzy serie w boju. I tak trening dał w kość razem z ćwiczeniami uzupełniającymi, przy czym objętość treningowa przeciętna dla mnie, bo 5500 kg, ale nogi to zawsze ciężki temat dla mnie.

Obejrzałem Twoje zmagania wstępując na taboret.
Nostalgiczna pieśń w tle.

Wczoraj miałem 7 rocznicę po wypadku, którą uczciłem intensywnym treningiem.

Na razie daję radę trzymać się planu, choć trening w nocy po 12 to nie najlepszy pomysł.