Kaleka zaczyna pakować, cel złapać równowagę: siły, wytrzymałości i ruchu.

A mnie ciągle mój trener bokserski dogadywał, że mam pospinaną klatkę, która rozpycha mi gardę na boki i źle wyprowadzam przez to ciosy. Ja ciągle po zrobieniu klatki rozciągałem ją zapierając się na zmianę jedną ręką o ścianę. W walce ciało musi mieć luz.

Kawa zrobiona, pies wypuszczony i trzeba zacząć chodzić, a potem trening na macie, który też służy rozciągnięciu.





Zmieniony przez - olotraper w dniu 2019-01-30 12:40:38

Też kiedyś trenowałam sztuki walki.. w sumie 4 lata, ale z rozciąganiem zawsze miałam problemy, nawet kiedy rozciągałam się codziennie... widać geny nie są bez znaczenia i w tym względzie

A co konkretnie ćwiczyłaś? Ja 33 lata trenowałem i byłem instruktorem boksu i Sistiemy. Trenowałem prawie wszystko za wyjątkiem zapasów i mma, bo mma nie było, a potem w dojrzałym wieku, jak poszedłem na próbny trening to od stania na głowie zamiast na rękach pod ścianą i mostków na głowie dwa razy zwymiotowałem. Coś mi się na starość z błędnikiem robiło przy uciskaniu karku tak sądzę, bo kondycyjnie wyrabiałem i technicznie też ogarniałem dzięki tylu sztukom walki w tym wicemistrzostwo Śląska w JuJitsu. Może dlatego potem złapałem kontuzję karku i zostałem tetraplegikiem, zwyrodnienie było po tylu latach ćwiczeń. Tak lekarze wyjaśniali.

Dzisiaj 65 minut zajęło mi całkowite chodzenie, całkowity dystans 770 metrów. Po wczorajszej siłce trochę niemrawy byłem, dlatego odpuściłem mocniejszy trening i zrobiłem, jak zwykle gimnastyczno - kalisteniczne pompowanie dotlenianie mięśni w tym pompki na poręczach dla wzmocnienia pod WW. Dzień nie rewelacyjny, ale wykorzystany odpowiednio, aby mieć poczucie spełnionego obowiązku.

olotraper

A co konkretnie ćwiczyłaś?

Tylko karate, 3 lata TSUNAMI i rok SEITEDO, to drugie bardziej kontaktowe, niestety albo stety przerwałam, bo wyjechałam do innego miasta i życie mnie wciągnęło.

Tsu nie żałuj niczego skoro jesteś aktywna, gdybyś nic nie robiła to byłby żal. Karate Tsunmi widziałem na pokazie w Warszawie. Seiteido nie znam zupełnie, ale jak kontaktowe to fajnie, a nazwa to drugorzędna sprawa, tyle tego teraz wymyślają. Japończycy byliby zdziwieni.

Ja od rana (12 z minutami) chodzę sobie to z dwiema laskami (szkoda, że nie tymi żywymi), to w korytarzyku. Za godzinę po kawie trening siłowy.

Olo - widać, że jesteś pełen werwy!
Mnie to wystarczyłaby jedna żywa laska!
U Ciebie to byłaby pełniejsza rehabilitacja - dzisiaj w TV mówili, że seks pomaga w zmniejszeniu spastyczności.

Żałuję tylko, że życie mnie wciągnęło na tak długo, że zapomniałam ile z tego radości. Nawet przez moment był pomysł AWF, ale nie mogłam sie zdecydować, co bym chciała w życiu robić.. za dużo miałam pomysłów

ojan

Olo - widać, że jesteś pełen werwy!
Mnie to wystarczyłaby jedna żywa laska!
U Ciebie to byłaby pełniejsza rehabilitacja - dzisiaj w TV mówili, że seks pomaga w zmniejszeniu spastyczności.

Nie zawsze, ale coś jest na rzeczy, ale przy grze wstępnej na początku spasmy łapią mocniej ciało. No i dla mnie teraz jest męczący fizycznie bardzo, nie ten kogut co kiedyś niestety. Pocieszam się, że wielu wózkowiczów, paraplegików 95%, a tetraplegików (jak ja) 30% w ogóle nie może uprawiać seksu.

Udany dzień pod kątem chodzenia i odkryłem dzisiaj na siłowni, że pomimo zmęczonych nóg mniej się bałem chodzić bez trzymania odchodząc od ściany, pierwszy raz od ponad 5 lat takie uczucie. Jest to ważniejsze niż wszelkie moje wyniki siłowe. Łączę trening siłowy z progresem w chodzeniu, będę dalej nad tym pracował. Sfilmowałem to wraz z treningiem, mam nadzieje, że się dobrze nagrało. Sam trening spokojny, bez szaleństw, klatka podstawowe ćwiczenie pod WW i kilka uzupełniających, plecy, nogi, drobne inne ćwiczenia na tułów dla poprawy stabilizacji. Czas trwania 1:08 h, objętość treningowa 4450 kg. Czuję się spełniony. Wcześniej tylko siłkę muszę zacząć robić, aby więcej energii mieć, choć z drugiej strony potem mniej chodzenia. Film już chyba jutro wrzucę, teraz tylko fotka.





Zmieniony przez - olotraper w dniu 2019-01-31 23:56:59