Nadszedł długo oczekiwany(ze strachem) dzień wydłużenia biegu do 2 minut. Wg planu powinienem zrobić 7 rund po 2 minuty marszu i 2 minuty biegu. Zrobiłem niestety tylko 3 i to trzecią to już naprawdę ledwo ledwo. Sam nie wiem czy bardziej wykańczał mnie palenie i brak sił w nogach czy brak tlenu.Chyba jednak to pierwsze. Wymyślony na prędce plan jest taki, żeby w poniedziałek, wtorek i czwartek wytrzymywać po jednym interwale więcej tak aby za tydzień zrobić 7. Ale co z tego będzie to zobaczymy.
Jedyny pozytyw jaki widzę w tym dzisiejszym treningu że to co nie pozwala mi biegać jest do wytrenowania. Nie bolą mnie kolana, stopy, kostki czy kręgosłup. Nic też sobie nie naciągam, nie kręcę itd. Nic tylko walczyć dalej i wyjść z tej ciemnej dupy w której tkwię.
Po południu zrobiłem trening siłowy. Tu dla odmiany całkiem dzisiaj przyjemnie poszło.
W uchu niestety jakieś zapalenie siedzi. Ale póki co nie jest gorzej niż wczoraj więc może przejdzie bokiem. Czuje ból w uchu caly czas a w szyi przy każdym jej poruszeniu.
Dieta do 18:00 trzymana. Szło głownie białko i tłuszcze bo zaraz jadę do rodziny, coś tam może wpaść niezdrowego.