[BLOG]Lucky555/IF - Dziennik treningowy [foty: 22, 60]

Chyba nie w moim wypadku :D albo po prostu sobie wkrecam, że widze w lustrze,a nic nie ma ;D

Coś ostatnio nie idzie mi pisanie bloga. Mało czasu, jak i się przyznam brak chęci. Może po urlopie znów złapie bakcyla i będą regularne wpiski. Od kolejnego tygodnia wchodzę na Carb Nite, do urlopu niedługo, a po lustrze widzę, że coś się zmienia, ale chyba nie tak jakbym tego chciał. Boje się powtórki z poprzedniego razu. Jednak mój okres masowania nie dał tyle mięsa co myślałem.

Waga z rana była bodajże 74,4 kg, więc już dość mało. Pas gdzies 77-78 tak myślę. Kcal 2300 w DT i 2100 w DT.

Dlatego stwierdziłem, że jutro robię sobie cheat daya, post gdzieś do popołudnia, a potem przez kilka godzin to co będę w stanie zjeść :) Dziewczyna trochę skorzysta, bo coraz częściej narzeka, że nic z nią nie jem.

Zobaczę jak to wyjdzie do urlopu, wtedy porobię jakieś fotki i wrzucę. Niewykluczone, że nie będę już robił nic na własną rękę i poproszę kogoś o pomoc (może potreningu.pl / może napisze do faftaqa / może kto inny). Może takie rozwiązanie pomoże, aby nareszcie to szło w dobrym kierunku, a nie ciągle bujać się na podobnym poziomie :)

Kilka zdjęć miski przez te ostatnie dni:

Lucky555

Zobaczę jak to wyjdzie do urlopu, wtedy porobię jakieś fotki i wrzucę. Niewykluczone, że nie będę już robił nic na własną rękę i poproszę kogoś o pomoc (może potreningu.pl / może napisze do faftaqa / może kto inny). Może takie rozwiązanie pomoże, aby nareszcie to szło w dobrym kierunku, a nie ciągle bujać się na podobnym poziomie :)

Bardzo dobry pomysł.
Jesli masz taką opcję, to po co się męczyć samemu?

Dlatego najpierw poczekam do urlopu, zobaczę jak mi to CN wyjdzie. Po cichu liczę, że może to sprawi, że ten nieszczęsny fat na brzuchu się zmniejszy albo najlepiej całkowicie zejdzie, bo czasem człowieka dobija, że je czysto, a nie idzie jak chce. Druga sprawa ilość mięcha na sobie. Ja już wiem, że jest jego mało :)

Mój deadline to początek października, wyjdzie kiepsko to na pewno do kogoś napiszę i spróbuję "walke" dalej z kimś bardziej ogarniętym ode mnie :)

Póki co to od 14 trwa moja wyżerka planuję do 19,20. Dawno tyle nie zjadłem i chyba psychicznie będę zaspokojony na dłużej :D

Tak jak miałem w planach, zrobiłem sobie przysłowiony "dzień świnii" przed moją probą CN
Od 14 do 19 wpadło:
- duży gyros z frytkami
- 2 kawałki pizzy
- snickers lód
- lays z pieca średnia paczka cebula
- cheetos średnia paczka
- mflurry mars z McDonalds
- ciastko francuskie porzeczkowe z McDonalds
- smoothie ananas - mango z McDonalds
- trochę (dużo) lodów z Lidla z tygodnia amerykańskiego + trochę żelek

Po tych lodach ostatnich trochę mi już było niedobrze, nie wiem ile kcal wpadło, myślę, że na pewno ponad 3, może ponad 4 tysiaki. Nie liczyłem, tylko jadłem :) W sumie trochę mi brakowało takiego dnia, ale z drugiej strony nie ciągnie mnie teraz do takiego jedzenia. Chociaż pewnie przy ładowaniu powiem inaczej

Od poniedziałku jadę CN, węgle do 50 g, białko i tłuszcz na stałym poziomie, ładowanie co niedziele planowo. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

Jak wysoko zamierasz trzymać kcal przez poszczególne dni tygodnia?

W moim wypadku myślę, że będzie to 1800-1900 kcal.

Zastanawiam się jak to rozegram w tym tygodniu, bo fakt, wczoraj trochę sobie pozwoliłem, a ten tydzień mam tak ustawiony, że najlepiej by mi było zrobić ładowanie w piątek, bo wtedy mam dość dużo czasu na ogarnięcie wszystkiego. Tylko z drugiej strony nie wiem czy to nie za szybko i czy nie zrobić np w niedziele. Chociaż piątek kusi, bo z pracy wrócę wcześniej, pójdę na siłkę i potem mogę jeść :) a weekend u rodzinki, więc tak kolorowo nie będzie :)


Zmieniony przez - Lucky555 w dniu 2015-08-24 17:37:30

Ja na szczęście się wyleczyłem z tego typu manewrów. Ostatni cheat day/cheat meal miałem pewnie ze 2 lata temu.

Akurat w moim wypadku brak węgli w diecie nie doskwiera mi tak bardzo, ostatnio zapierdziel w pracy sprawia, że nie mam kiedy jeść i wygodniej mi kiedy zacznę 1 posiłek np o 14-15 i jem do tej 21.

Co do tego CN - mam miesiąc do wyjazdu, zobaczę, nie wyjdzie znowu to trudno. Będę kolejny rok myślał jak to rozplanować. Przez chwilę myślałem, żeby zarzucić johe na 2 ostatnie tygodnie, ale nie wiem czy warto się rzucać na coś takiego przy moim poziomie :D

Dieta trzymana, treningi też, całe szczęście, że nie mam parcia na węgle, chyba generalnie ostatnio zasługa IF`u i pracy, bo nie myślę o jedzeniu. Dopiero jak wrócę to jem, wyboru zbytnio nie mam, więc jem co mam :) daje sobie 50 g ww limitu, więc wpadają czasem jakieś owoce itp.

Pytanko: czy powinienem robić kalibrację 10-dniową, tak jak w arcie Solarosa ? Myślałem, żeby w piątek (po 5 dniach) zrobić jakieś lekkie ładowanie, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Wcześniej miałem dość nisko (chyba) węgle, bo na poziomie 100-150 g. Bo jeśli miałbym robić kalibrację to chyba przeciągnąłbym ją do 14 dni, żeby ładowania wypadały na weekend. Z góry dzięki za info