WAKACYJNY ROAD TRIP
Tak jak już wcześniej wspomniałem
Machnę kilka słów odnośnie mojej wakacyjnej wyprawy.
Zaczynając całą wypiskę od razu napiszę, że nie mam takich zdolności pisarskich jak nasz forumowy
Czawaj
Pierwsza wyprawa
TURCJA
Czyli wakacje ALL IN - w sumie tak naprawdę to na takim wypadzie nie byłem wieki czasu bo zazwyczaj reflektuję wypad + zwiedzanie z własnym noclegiem ale stwierdziłem, że raz na jakiś czas trzeba totalnie ze wszystkim wyluzować i się odprężyć i tak też było w tym przypadku. W Turcji spędziliśmy 8 dni z czego 5 dni to było najzwyklejsze w świecie leżenie i nic nie robienie - nie licząc drobnych wypadów do miasteczka koło hotelu.
Cóż mogę powiedzieć o samej Turcji - wrażenie na pewno robią plaże i wielkie targi. Poza tym kraj typowo turystyczny - wiadomo można tam też sporo pozwiedzać jednak podróżowanie w 40+ stopniach - dla mnie to było by nie lada wyzwanie
Ogólnie nie żałowałem tam sobie niczego jeśli chodzi o jedzenie i alkohol (głównie piwa bądź lekkie drinki) i szczerze powiedziawszy po 5 dniach miałem już dość jedzenia :D i chodziłem tylko na późne śniadania a potem dopiero kolacja. W ciągu dnia leciały głównie owoce bo były tam genialne. Zresztą na niżej załączonych zdjęciach można zauważyć jakie gigantyczne arbuzy mają u siebie
Po powrocie z Turcji chwilę odpoczynku i potem dalej w trasę
Kolejnym punktem był Ślub Tobiasza (DMQ) Gdzie zabawa była konkretna
A chwilę po jego Ślubie dalsze etapy naszej wycieczki
Niemcy, Luxemburg, Belgia
I tutaj już zaczął się Road Trip - łącznie przejechaliśmy samochodem blisko 6 tysięcy kilometrów (dupę czuję do dnia dzisiejszego
)
Zaczynając naszą wycieczkę z Łodzi wyjeżdżając z samego rana pierwszym punktem postojowym był Frankfurt znany mi już bliżej z racji wyjazdów służbowych ale za każdym razem jak tam jestem to miasto zadziwia mnie swoją architekturą.
Pierwszą atrakcją była Main Tower czyli ponad 200 metrowy wieżowiec z którego widać całe miasto
Przepiękna panorama Frankfurtu i wszystkiego chyba co znajdę się w pobliskiej okolicy
Z Main Tower ruszyliśmy slynnego ratuszu z balkonem z 1400 roku(czy jakoś tak słaba ma pamięć do dat
) czyli - Romer - Z racji iż mieszkam w łodzi gdzie zabytkowych kamienic u nas co nie miara to zawsze jak jesteśmy gdzieś na wyjeździe zwiedzamy takie miejsca. Budynek - jeśli kogoś interesują zabytki na pewno wart zobaczenia
Planowaliśmy wskoczyć jeszcze do Ogrodu Botanicznego ale niestety przed nami było jeszcze kilkaset kilometrów tego dnia do pokonania więc zjedlismy szybki obiad i pojechaliśmy dalej w stronę Homburgu a dokładnie małego miasteczka Wiesbach w którym zamieszkuje moja mama
Tam mieliśmy punkt noclegowy. Korzystając z tej okazji grzechem było by nie udać się w dalszą podróż i nie zwiedzić krajów Beneluksu czyli krótko mówiąc Belgii i Luksemburgu.
Nie wiem który z tych dwóch zrobił na mnie większe wrażenie ale jeśli mam być szczery to chyba jednak Luksemburg - dość małe Państwo ale bardzo urokliwe.
Następnego dnia bardzo wczesnego ranka zebraliśmy się więc do auta i kolejna podróż z Wiesbach do Brukseli żeby wracając zahaczyć o Luksemburg.
Po kilku godzinach jazdy dotarlismy na miejsce czyli do pierwszej atrakcji jaką była Mini-Europe - czyli Europejskie atrakcje w Parku Miniatur - można się tam poczuć gigantem szczególnie jak ktoś ma 2m wzrostu
Pierwszy raz w życiu miałem okazję zobaczyć wieżę Eifla i słynnego Big Bena! Nieistotne iż w wersji miniaturowej liczy się sam fakt :D - miejsce zdecydowanie to odhaczenia podczas wycieczki do Belgii takie typowe must be i zdecydowanie polecam. Jeśli chodzi o samą Belgię chyba bym się tam nie odnalazł jeśli chodzi o życie - w mojej osobistej opinii ciężko się tam trochę połapać co jak i gdzie podróżując po autostradach itp itd - dobrze, że była nawigacja aczkolwiek mimo jej posiadania czasami mieliśmy problem czy oby na pewno dobry zjazd wybraliśmy bo oznaczenia tam jak dla mnie to jedna wielka porażka.
Dalej pospacerowaliśmy też trochę po centrum Brukseli zjedlismy dość późne śniadanie i ruszyliśmy w drogę powrotną przez Luksemburg w którym mieliśmy już wyznaczone dwa punkty zwiedzania.
Pierwszy z nich Zamek Vianden - Najciekawsze w nim było to, ze jego budowę rozpoczęto w XI wieku a skończono dopiero w XIV - pewnie dlatego robił niesamowite wrażenie - zamek na wysokim wzniesieniu więc wejście na niego też nie należało do najprostszych bo momentami było naprawdę stromo. Po dojściu widoki i panorama zdecydowanie nam to zrekompensowały. Przepiękne gotyckie wnętrza, ogrom pomieszczeń i masa historii przedstawiona w jednym urokliwym miejscu tego nie da się opisać ani słowami ani nie widać tego na zdjęciach.
Poniżej wrzucam kilka zdjęć które posiadam - na resztę czekam z racji tego iż aparat zostawiłem w niemczech :D a odbiorę go dopiero za 7 tygodni jak moja Mamuśka wróci do Niemiec
Po zakończeniu zwiedzania zamku kolejnym punktem na naszej liście była Katedra Notre Dame w Luksemburgu
Tutaj za dużo na jej temat nie będę się rozpisywał jeśli ktoś kiedykolwiek był w katedrze orientuje się co tam można zobaczyć i jak się to prezentuje ja mając na swoim koncie kilka zwiedzonych tą zdecydowanie umieszczam w TOP3 chociaż by przez ogromne ilości witraży, rzeźb czy obrazów gdzie się człowiek nie obróci to może zachwyci swój wzrok.
Stąd też posiadam kilka fotek którę umieszczę poniżej
Nie mogło by również zabraknąć mojego spuchniętego ryjka
Tym miłym akcentem zakończyliśmy zwiedzanie Luksemburgu i udaliśmy się w drogę powrotną do Wiesbach gdzie nocowaliśmy.
W planach mieliśmy jeszcze Francję jednak stwierdziliśmy, że potrzebujemy chociaż jednego dnia odpoczynku z racji tego, że nastepnego dnia mieliśmy do pokonania ponad 1400km więc lepiej żeby być wypoczętym
W najbliższy weekend jedziemy jeszcze na Warmię i Mazury a dokładnie Elbląg i okolicę! (Miło wspominam to miasto które jest bardzo piękne i na pewno będzie w nim co zwiedzać) I w planach mamy udać się do Kaliningradu - czy się uda tego nie jestem pewien z racji tego, że ponoć przejazdy graniczne w tamtych rejonach sa tak zakorkowane, ze można stać dobre kilka godzin a to mi się nie widzi
Więc to tak naprawdę okaże się jak dojedziemy na miejsce. Wizy mamy wyrobione więc trzeba będzie liczyć na szczęście, że akurat tego dnia korki nas nie spotkają
To by było tyle historii wycieczkowej
Od przyszłego tygodnia zaczynamy wycieczkę sylwetkową i powrót do tego za czym naprawdę zacząłem tęsknić i czego mi brakuję. Po tak długich wojażach zdrowotnych i wakacyjnych najwyższa pora wziąć się za siebie
I bawić się tym wszystkim dalej.
Wrócą fotki posiłków
Wypiski z treningów! I znowu będzie masa zabawy!
Jeśli ktoś dotrwał do końca i przeczytał wszystko to gratuluję!
I z tego miejsca jeśli ktoś będzie miał ochotę! Zapraszam zbić pjone na FIWE
Bo najprawdopodobniej się pojawię