Robiłem kiedyś z Pudzianem..
a właściwie to nie z nim tylko obok...robiliśmy na stadionie dziesięciolecia, miałem szczękę obok niego.
Ja sprzedawałem majtki i skarpetki ,a Mariusz kurtki i płaszcze ze skaju . Wiadomo jak było na stadionie...Biedni Warszawiacy
przychodzili tam kupować i choć bylo tanio to zawsze chcieli się targować i zbijać cenę...Mariusz nie miał smykałki do interesów ,
ludzie to wykorzystywali i łatwo się z nim targowali, robili w wala , bo tez zbyt dobrze nie rachował. W efekcie sprzedawał towar
taniej niż sam musiał płacić. Skajowe kurtki brał od producenta na krechę i kiedy po paru miesiącach okazało się ze narobił sobie
długu i musiał dołożyć sporo jagielly do interesu to po prostu oszalał.. zaczął roz...dalac wszystkie szczeki dookoła ,
rzucał chińczykami na lewo i prawo , wrzeszczał z wściekłością :Juz nigdy tanio skory nie sprzedam" Przyjechały służby i
zawinęły go w kaftan , dostał parę zastrzyków na
otumanienie ..pamiętam jak go pakowali do karetki , ze spuszczona głową
mamrotał pod nosem : "tanio skóry nie sprzedam....tanio skóry nie sprzedam".