Pumo, chciałbym żebyś napisał parę słów o treningu dla kobiet Tyle, że tym razem (tzn. w odróżnieniu od większości które chcą schudnąć poprzez ćwiczenia) chodzi o osobę już bardzo (bardzo bardzo) szczupłą która chciałaby nabrać bardziej kobiecych-sportowych kształtów + oczywiście wzrost sprawności fizycznej Sprawa rozbija się o to czy te kształty właśnie będą "kobiece" Wiem, że kobiety mają o wiele niższy poziom testosteronu, że masa jak i siła idą dużo gorzej niż u facetów, ale jednak chciałbym abyś rozjaśnił trochę ten temat Czyli w skrócie - czy kobieta może z powodzeniem trenować treningiem dla faceta? I nie będzie widaćżadnego "zkafarzenia"?
Wlasnie to zagadnienie dowiodlem w E8, jednak nie dane mi bylo zakonczyc sprawy na portalu sfd, takotez "dowod rzeczowy" przedstawie kiedy indziej.
Otoz - kobiety powinny stosowac dokladnie te same metody trenigowe, koncepcje, programy i cele tak samo jak mezczyzni. Nie ma zroznicowania, nie ma wyjatkow. To jest ten sam sport, ten sam organizm, ta sama muskulatora i srodowisko - nie ma podstaw by kobieta zmieniala zakres serii, unikala upadkow miesniowych czy unikaja bicia rekordow. Wszelkie ingerencje, pseu-medrkowanie tj. banialuki w stylu wiekszej liczby powtorzen, czy nie przekraczanie 60% RM tylko pogarszaja efekt koncowy lub calkowicie go wynaturzaja.
Mit o odmiennosci koncepcji treningowych mozna porownac tylko do "kielbiasy wyborczej".
O tym ze treningi powinny byc identyczne zgadzaja sie kazde autorystety sportowe:
-swiatowi liderzy i tworcy teorii sportu/biomechaniki/treningu o randze globalnych autorytetow akademickich - prof Zatsiorski i Kreamer
-trenerzy olimpijscy ktorzy od dekad szkola podopiecznych zodbywajacych zlote medale ot np. Poliquin
-swiatowej klasy trenerzy zajmujacy sie kulturystyka i/lub sportem atletycznym - Thibaudeau, Rippetoe, Waterbury, Tate
-wielcy "ojcowie" kulturystyki lub/i treningu silowego tacu jak Gironda, Park, Diletto itd.
Takze jezeli ktokolwiek bedzie kiedykolwiek insynuuowal w twojej obecnosci ze kobiety powinny trenowac inaczej niz mezczyzni - nie zwracaj na niego uwagi.
Jesli bedzie to ktos mieniecy sie tytulem "trenera" [ktore nie oszukujmy sie w polsce pozostawiaja "troche" do zyczenia"] mozesz go smialo odeslac do ksiazek ww. autorytetow i nazwac go analfabeta - gdyz wiedzy ktora ci wciska nie wzial ani ze zrodel naukowych, ani autorytarynych, ani praktycznych, ani teoretycznych, ani ze sprawdzonej "historii" ani z badan najnowszych.
Po przydlugim wstepie. Trenujac kobieta - pracujesz czesto z "bomba". Musisz ja rozbroic - nie dlatego ze kobieta to "zlo wcielone". Wrecz przeciwnie - niemal wszystkie kobiety ktore rozpoczynaja treningi maja lepiej poukladane w glowie niz wiekszosc panow [smutne, ale prawdziwe ;) ]. Chodzi o tlum samcow pseudoekspertow ktory zaczyna serwowac im bledne, czasem wrecz idiotyczne rady od chwili gdy ww. pani przejawia chec do treningow.
Nalezy wtedy wyjasniac ze to co widzi w lustrze odrazu po silowni to fatyga potreningowa a nie prawdziwy efekt, ze
naturalny kulturysta nigdy nie oszpeci swojej sylwetki bo preces ten zajmuej conajmniej dekade, ze istnieje atrofia - i wszystko mozna cofnac itd itp.
Jesli masz pytania szczegolowe - pytaj smialo.