mam pytanie ad tego, co napisales na 47 str
pisales o ukladaniu mezo/mikrocykli
nastepujacych po sobie, wynikajacych jeden z drugiego itd
moglbys rozwinac ten temat? napisac wiecej na temat jak powinny sie zmieniac zalozenia w poszcz. mezocyklach
podales przyklady
"Klasyczny podzial - Agresyna Masa->Masa Jakoscioa->Agresywna Redukcja->Redukcja jakosciowa - odpowiednio dla [jesien,zima,wiosna,lato].
Podzial zawodniczy - Agresywna Masa->Praca nad Detalem->Redukcja Jakosciowa->Agresywna redukcja z faza dopieszczania slabosci." itd
jak zmieniaja sie zalozenia tr ? chociaz ogolnikowo, bo wiem, ze to bardzo obszerny temat
np
agresywna masa/sila- wrzucamy mocne rapmy, wave loading, uzupelniamy trening kazdej partii jednym mds- ok
a dalej? co sie zmienia? jakos=wiecej izolacji, wiecej mds, ss? krotsze przerwy?
kilka slow o tym z laski swojej
podales tez przyklad progresji liniowej, zmniejszamy liczbe powt, zwiekszamy ciezary-ok
a poza nia, jakie jeszcze formy progresji z mikrocyklu na mikrocykl bys polecil?
jednym slowem czas zaczac planowac treningi w dluzszej perspektywie...tylko jak
Panowie, to jest bardzo skomplikowany i wielki temat. O tym wypada napisac ksiazke, nawet nie jedna a caly cykl. Grube, opasle tomy. Tu jest tyle zagadnien, ze nie sposob omowic calosci, ba nawet czesci.
Sprobujemy zrobic krok dalej zatem.
Skupimy sie dzis na 2 faktach.
Pierwszy to zmiany dietetyczne w klasycznej budowie 4 mezocykli.
Banalne pytanie - po co nam dieta ?
Prosta odpowiedz - dieta jest narzedziem stalym, pokrywajaca nasze podstawowe zapotrzebowanie, nasza aktywnosc, oraz dostarczajaca srodki nadmiarowe do realizacji celu nad ktorym pracujemy.
W skrocie - jesz by miec energie na zycie, na trening i aktywnosc dzienna i dojesc tyle by ogranizm mogl zbudowac zysk.
Proste i logiczne, bez zadnej tajemnicy ?
Organizm ludzki nie jest samochodem do ktorego wlewasz paliwo a on jedzie. Wszyscy doskonale o tym wiemy, ale malo kto prawde mowiac wciela te mysl w zycie.
Jednostajna dieta, nawet z progresja kcal, ZAWSZE sprowadzi nas do plateu. Musi sie tak stac, jest to nauralny odruch organizmu ktory zawsze dazy do adaptacji i optymalizacji. To co przyjelo sie uznawac w cywilizacji wspolczesnej [wartosci, abstrakcje itd] wali sie z mostu u podstawy - jestes zwierzeciem ktore musi przetrwac - organizm bedzie sie bronil przed wszelkimi zjawiskami zewnetrznymi i wewnetrznymi ktore zagrazaja jego egzystencji.
Masa miesniowa jest zagrozeniem do przetrwania. Osobnik ktory bez aktywnosci fizycznej powinien wazyc przykladowo 50 kg, po dobrych paru latach treningow osiaga np 110 kg wagi. Zapotrzebowanie kaloryczne 110 kg byka jest spore. Psychicznie masz komfort - jest lodowke, bedziesz glodny to pojdiesz zjesc, twoj organizm jednak tego tak nie odbiera.
Musisz mu regularnie, cyklicznie, schematycznie, jak na tacy dawac silne powody do tego by utrzymywal mase miesniowe i chcial gromadzic jej wiecej. Nie ma to nic wspolnego z pokoju przekonywaniem - musisz mu zaserowac potezna dawka bodzcow imitujaca reakcje na zagrozenie, bo do tego sie to sprowadza. Rola mysliwego, czy nam sie podoba czy nie.
Jak to wyglada w praktyce ?
Wszystko opiera sie na naszych hormonach.
Czemu caly rok nie mozemy byc na lowcarbie, wypalajac sie na wior i ciagle budujac troszke masy ? To bylby ideal, nonstop 4% BF, lekkosc przewodu pokarmego, malo kcal, a miesnie nadal rosna, wolno ale rosna. Czemu to sie nie uda ?
Tutaj w gre wchodzi tarczyca. Po circa 16 tygodniach poziom hormonow spada tak nisko ze dalsza redukcja staje sie katastrofalnie niewydajna. Nasz metabolizm spada w dol. Niski metabolizm wbrew temu co sie mowi - jest wrogiem lapania masy miesniowej. Niski metabolizm = mniej przyjetych kcal = mniej kcal to mniejsza synteza bialek [ to uproszczony schemat skojazeniowy, nie oczywiste rownanie]. Jezeli taka redukcje bedziemy przeciagali w czasie, dojdziemy do momentu w ktorym
a) Nie bedziemy w stanie sie dalej redukowac
b) Zejdziemy ponizej poziomu zapotrzebowania i zaczniemy robic sobie krzywde
c) Nie zbudujemy dodatkowej tkanki miesniowej
Slowem - trafiamy w slepa uliczke, albo cos zmienimy, albo koniec przygody - patrz panowe z wiecznym plateu co cwicza nonstop, waga w miejscu, sila moze lekko do gory, ale tak naprawde rosnie tylko falda brzuszna - do tego grona mozna zaliczyc wszystkich fanow diet typo 1000-1500 kcal.
Popatrzmy teraz na przeciwny przyklad. Nie chcemy sie redukowac - chcemy budowac mase miesniowa. Czego potrzebujemy ?
Duzo bialka - to wiadomo.
Odpowiedni poziom tluszczu - to tez wiadomo.
Uderzeniowe dawki weglowodanow ? Tak.
Jak powinno robic sie to w sposob odpowiedzialny ?
Potezny atak masowy najlepiej dziala po agresywnej redukcji. Czemu?
Bo ogranizm vide tarczyca wola o weglowodany, nasz insulinoodporonosc jest na genialnym poziomie.
W tym momencie podbicie diety o sladowe nawet ilosci ww. spowoduje wielka reakcje anaboliczna. Na dlugo ? Nie.
Czy mozemy odrazu uderzyc z cala moca ? Nie, bo to niezdrowe a na dodatek nie ma takiej potrzeby.
Przyjelo sie ze tygodniowe podbijanie diety o 25-50 kcal nie jest w stanie doprowadzic do przybrania tkanki tluszczowej. A to ledwo pare gram weglowodanow!
Dla kontrastu prosze teraz poczytac np
dzienniki treningowe i popatrzec jak swiezaki niedoswiadczone z dniem rozpoczecia masy robia wielka bum i podbijaja diete o 1000-2000 kcal. Zatluszczenie momentalnie, co wiecej - kazdy gram wegli wiecej utrzymuje dodatkowo dawka wody w organizmie. Z 500 gram ww- bedzie pare kilo samej wody. Super masa czy super otluszczenie i podladnie, ktory mylnie na zasadzie przylozenia i dzwigni zwieksza sile ?
Po co to robic ? Nie ma sensu i szkoda zdrowia - przynajmniek w swiecie kulturystyki naturalnej, w swiecie trojboju to inna sprawa. Dla nas sila jest genialnym narzedziem do budowania masy-naszego celu, u nich sila jest celem samym w sobie.
Przypomnijmy - po redukcji jestemy skazani niemalze na ciagly stan anaboliczny jesli zaczniemy inteligentnie podbijac diete. Tydzien w tydzien, ciagle do gory. Organizm moze wiecej, buduje wiecej, praca wre. Ale znowu, 4 tyg - ok, 10 tyg ok, 16 tyg i zaczyna sie dziac cos przeciwnego. Owszem, mamy ultra szybki metabolizm do pewnego momentu, przyjmujemy konskie dawki jedzenia, ale w gre zaczynaja wchodzic hormony. Insulinoodpornosc sie psuje od nadwyzki wegli, organizm domaga sie wiecej, ale takze wiecej z pozyskanych srodkow zaczyna isc w tluszcz niz w mase miesniowa. I znow znajdujemy w punkcie kluczowym
a) Jestmy bardzo daleko powyzej zapotrzebowania organizmu, a zwiekszyc fizycznie sie juz nie da
b) Bez zwiekszenia, nie zbudujemy wiecej masy miesniowej
W skrocie - nasz organizm tak sie wykalibruje, ze do zbudowania 1 grama miesni [ktore na poczatku mezocyklu budowal niemalze "z powietrza] bedzie wymagal tyle budulca i tyle odlozy tkanki tluszczowej ze dalsza masa calkowicie mija sie z celem. Slepa uliczka, znow trzeba zmienic kierunek.
Omowilismy dwa kontrasty. Maksymalna redukcja i maksymalna masa. Wyjanislismy co robic by trzymac BF pod nasza kontrola i co robic by anabolizm byl zawsze z nami.
Ale jak juz sie domyslacie - jest luka. Maksymalna redukcja nie moze nastapic odrazu po maksymalnej masie. Czemu ? Drastyczne obciecie kalorii zawsze doprowadzi do katabolizmu. Organizm musi wejsc na dobry tor i nim podazac. Jakakolwiek drastyczna reakcja zawsze spotka sie z drastyczna odpowiedza organizmu na drodze hormonow. Skoro chcesz zgubic 10 kg tluszczu, to po co gubic 5 kg miesni przy tym ? Nie lepiej bylo zdobyc 5 kg miesni mniej i skrocic czas bombardowania sie kaloriami, sporo tluszczu mniej by przybylo ?
Tylko ze nie mozna niczego usredniac bo to prowadzi do stangacji a to z optymalizacja maksymalnego i zdrowego progresu nie ma nic wspolnego. Organizm lubi kalibrowanie na spokojny kierunek.
Dlatego masie agresywnej zawsze towarzyszy masa jakosciowa, a redukcji agresywnej, redukcja jakowsciowa. Potrzebne sa okresy przejscia.
Co wie kazdy o diecie - dieta musi byc urozmaicona, bogata we wszystkie skladniki odzywcze. Dlaczego wiec usredniac diete ? Jesc ciagle to samo i nie zmieniac nic ? Staly poziom oznacza szybsza adaptacje organizmu, stala dieta oznacza przyzwyczajanie sie organizmu do skladnikow odzywczych - a to jest trampolina do alergii.
Skladniki odzywcze tak dlugo sa naszym narzedziem do wykuwania organizmu, jak dlugo uzywamy ich zgodnie z naszym celem w czasie ograniczonym. W przeciwnym czasie, organizm rozpoczyna obrone przed nafaszerowywaniem sie danym skladnikiem na drodze hormonalnej - prawde mowiac dzieki Bogu ze to robimy, bo inaczej kazdy z nas po "super" redukcji wyladowalby w szpitalu z totalnym owrzodzeniem zoladka i zakwaszeniem, a po kazdej masie u kardiologia, przy okazji wpadajac w cukrzyce.
Kolejna rzecz - testosteron. Jak najlepiej zwiekszyc jego produkcje ? Bialko + tluszcz. To juz wie chyba kazdy. Ale co sie dzieje gdy bedziemy robili to w nieskonczonosc ? Padniemy od zlego cholesterolu.
HGH - bez ktorego synteza bialek nie jest mozliwa. Kiedy dziala najmocniej ? Im mniej tkanki tluszczowej. A kiedy nastawiamy sie na maksymalna produkcje miesni ? Podczas mezocyklu masowego. A co dzieje sie im dalej w mase? Im dalej w mase tym wiecej tkanki tluszczowej. Chcac dalej syntezowac bialko na maxa - musisz rozpoczac redukcje.
A to tylko czubeczek. A strategiczne znaczenie kortuzolu, a IGF1, a skutki estrogenu, a czesto pomijana prolaktyna ?
A 18 innych waznych hormonow ? Wszystkie moga byc po naszej stronie i dac nam maksymalny progres jesli tylko nasza dieta bedzie dopasowana pod ich maksymalne wykorzystanie. A maksymalna optymalizacja agresywnego zysku nie polega na przeginaniu w jednym kierunku a na prostej wyliczance - przycisnij-odpusc-przycisnij=odpusc, przeprowadzonej w formie lagodnego przejscia bez drastycznych posuniec.
Prawde mowiac to wlasnie w diecie lezy podstawa i potrzeba cyklicznosci rocznej. Owszem - do tego trzeba dojrzec i nie zabierac sie za to bez jednego roku stazu [ gdzie nie zaadaptowany organizm zachowuje sie super idealnie niezaleznie prawie czego bys nie namotal].
Jesien/zima robisz mase agresywna, duze dawki kalorii, zbiegaja sie z naturalna potrzeba organizmu odlozenia tkanki tluszczowej. Jest to postepowanie zgodne z naturalnym rytmem.
Zima/wiosna - robisz mase jakosciowa. Czyli zmieniasz tryb, uspokajasz sie powoli z kaloriami, pilujesz detal miesniowy.
Wiosna/poczatek lata- robisz redukcje jakosciowa - by spokojnie przejsc dalej w stan ujemny, nadal robiac mieso ale dubiac tluszcz. Bez spadkow miesniowych
W lato az do jesieni - agresywnie sie redukujesz. Sprzyja to potrzeba organizmu.
Koniec czesci pierwszej.