Na "S" grupowo najwiecej bylo chyba 50 na raz, za sok w kartonikach. Najgorsza byla codzienna "rozgrzewka" na pomoscie. Juz to pewnie pisalem, ale powtorze. Gdy wchodzilismy po raz ktorys na pomost Kups powiedzial "trzech z was zejdzie z pomostu wczesniej" - wiadomo bylo ze bedziemy tak dlugo pompowac, robic
wznosy nog, az wylonia trojke najszlabszych. A ze bylo nas wtedy okolo 20 wiedzialem ze bedzie masakra. I byla!
Jeszcze przed samym wejsciem na pomost zmienilem buty z salomonow na biegowki, bo po kilkudziesieciu wznosach ta roznica wagi jest mocno odczuwalna.
Wtedy zrobilismy okolo 12-15 serii do pietnastu pompek w kazdej (saskich oczywiscie, z roznymi rozstawieniami rak), ale przez to ze Kups przytrzymywal prawie za kazdym razem w opadzie, to te pietnascie pompek wymagaly wiecej wysilku niz 60 szybkim tempem.
Wczoraj zrobilem sobie sprawdzianik, 89 pompek na maksa, szkoda tylko, ze zapomnialem zmierzyc sobie czas, progresja zadowalajaca.
pozdr. i zycze sukcesow
Zmieniony przez - JackPorter w dniu 2005-02-16 11:10:33
Zmieniony przez - JackPorter w dniu 2005-02-16 11:11:47