ech
relacji ciag dalszy.....tym razem na zywo. dzis rano wy******loli mnie za zgubienie zafajdanej czapeczki....
portter radzi sobie dobrze i pewnie twardziel dojdzie do konca
to bylo tytulem wstepu, a teraz relacja:
preselekcja wygladala podobnie jak w zeszlym roku. tzn minuta cwiczenia potem 30sekund przerwy. robilo sie:
delfinki
przeskoki bokiem przez laweczke (taka jak sa na salach gimnastycznych) z workiem o wadze 12kg, jeden przeskok jeden pkt
brzuszki
pompki
jesli chodzi o prog zaliczenia to sprawa jest nie do konca jasna. portter mial 149 pkt a ja 150 i to wystarczalo zeby dostac sie dalej.
na 12 nastepnego dnia mielismy stawic sie w drawsku.
do 15 byly jakies sprawy organizacyjne typu wydanie koszulek i tych ***a.nych czapek i rycie po plecakach itp. dostalismy tez cieply posilek. a potem zaczela sie jazda.... najpierw marsz w dosc ciezkim terenie (duza czesc prowadzila przez las gdzie nie bylo sciezek, piach i gory) tempo 6-7. trwal 3 godziny byly dwa postoje jeden 5 min a drugi 2min.
potem chwilka przerwy i konkurencja polegajaca na czolganiu sie na 50m z plecakiem w rece. tu podzieleni bylismy na grupy po okolo 25 osob i dwie ostatnie mialy odpasc ale w koncu dzis rano dostaly tylko ostrzezenie. pozniej byl krotki marsz - jakies 3-4km i kolacja. mielismy 35 minut na zjedzenie i przygotowanie sie do nastepnego marszu. jak ruszalismy bylo juz ciemno (kolo 21:20) chodzilismy trzy petle dookola lotniska, bez przerw, i kolo 23:45 dotralismy nad jezioro gdzie spalismy do rana. w sumie tego popoludnia i wieczora przeszlismy chyba troche ponad 35km
rano, przed 7 rozkaz wymarszu. zaczal sie marszobieg dookola lotniska. potem byl apel, na ktorym mnie wywalili. zaraz po apelu bylo sniadanie i wqrwio.ny na maxa poszedlem w strone prostyni gdzie wypilem piwko i stopem pojechalem do domu...
tak wlasnie wygladala selekcja w moim wykonaniu
dodam jeszcze ze nie liczac mnie w ciagu tego czasu odpadlo lub zostalo wykluczonych z powodow zdrowotnych jakies 10-15 osob dokladnie nie wiem...
Who dares wins!!!