SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Szajba - In Comfort Zone

temat działu:

Strength & Endurance

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 126513

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12974 Napisanych postów 20733 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 607824
W sumie starty można też traktować treningowo, bez presji na wynik a po to, żeby zobaczyć jak to jest i zdobyć trochę doświadczenia
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12193 Napisanych postów 22035 Wiek 54 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 627600
Presji nie chciał czuć dodatkowej i tak nas załatwił...
No to teraz chociaz relację jakąś byś Szajba napisał!
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12974 Napisanych postów 20733 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 607824
Paatik tak, a niby rozsądek, zdrowie najważniejsze i taka tam gadka
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12193 Napisanych postów 22035 Wiek 54 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 627600
Nie znam się - ale jak na Stravie sobie podglądnęłam to w wodzie długo siedział, a oprócz tego śmignął całkiem nieźle- jak na mid age faceta z bolącą doopą:)



Zmieniony przez - Paatik w dniu 2020-09-07 09:45:22
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 4723 Napisanych postów 10989 Wiek 51 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 552700
Tak jak Kabo, a może ktoś inny napisał że kiedyś wystartuję a dowiecie się o tym już po fakcie, tak też zrobiłem. Forma w doopie co na poniższym wykresie widać bardzo wyraźnie, źle dobrane obciążenie treningowe w lipcu, stała tendencja spadkowa w sierpniu i odniesione kontuzje w ostatnich tygodniach przyniosły wynik dokładnie taki na jaki sobie zapracowałem.



Jak już wcześniej pisałem, położyłem kreskę na zawodach w Malborku. Pływanie w ciemnej doopie, poobijany po rowerze, właściwie niebiegający prawie do miesiąca. Położyłem kreskę i zabrałem się za regenerację, znaczy się zakupiłem 180m2 kostki brukowej i całą swą energię skupiłem na rzeczonej.
Wpadł jakiś szybszy trening na rowerze, poprawiło się z barkiem, kupiłem trochę obszerniejszą piankę i tak z dnia na dzień niechęć do startu ustępować zaczęła a potrzeba zaznajomienia się z tym całym startowym galimatiasem brała górę. Lepsza okazja nie mogła się trafić. Wytłumaczywszy sobie i wszystkim wokół swą lichą formę mogłem bez wstydu pozwolić sobie na DNF w dowolnym momencie a jednocześnie dobrze się bawić.

To chyba po kolei jak szło napiszę

-SWIM - szczerze mówiąc nie jestem pewien czy kiedykolwiek wcześniej przepłynąłem w jakikolwiek sposób taki szmat wody. Wszelkie dane jakie posiadałem generował zegarek lub smartfon umieszczony w bojce, sensu trudno byłoby się w tych danych doszukać że o przepłyniętym dystansie czy uzyskanym tempie nie wspomnę. Prognozowałem że w godzinę powinienem się zmieścić, lecz gdzieś tam w środku liczyłem na czterdzieści siedem, no może 50 minut z całego etapu. Pływam niestety stylem który osobie nieobeznanej mógłby klasyka przypominać, a pływam tak dlatego iż w całym sezonie laskę położyłem na nauce czegokolwiek. Zazłem więc do wody jako ostatni by nie przeszkadzać nikomu i tą swoją żabką, pożabkowałem. Od jednej boi do drugiej boi, kolejnej ... Trochę na zewnątrz płynąłem by pływacy, tacy prawdziwi pływacy którzy zaczęli mnie okrążać już w połowie mojego pływania, nie byli zmuszeni po mnie płynąć, w połowie już miałem chęć zrezygnować ale się zagapiłem i gdy już nie było jak na brzeg wyleźć pomyślałem że jeszcze popłynę. Pogadałem trochę z miłą panią w kajaku która nie wiedzieć czemu co chwila pytała mnie jak się czuję, wyprzedziłem kolegę płynącego na grzbiecie we wszystkich możliwych kierunkach, chwilę później wyprzedziłem kolejnego, równie zygzakującego lecz w kraulu po czym dotarłem do brzegu. Tu doświadczyłem czegoś niezrozumiałego. Nie mogłem biec do strefy zmian gdyż nie miałem na czym biec. Dobre trzy minuty trwało nim głowa doszła do wniosku że zmieniłem pozycję z horyzontalnej na wertykalną.

BIKE - moja najmocniejsza dyscyplina w triathlonie. Doszedłem z rowerem do belki startowej, rozsiadłem się, popiłem coli i ruszyłem. Z dziesięć może piętnaście minut trwało nim doszedłem pierwszego zawodnika, chwilę później drugiego a później to już z górki były i jak furmanki jednego po drugim łykałem. Łyk coli i ogień, kolejny łyk i kolejnych kilku z tyłu. No i się tak zapędziłem w tym łykaniu ... No i tu właściwie nie bardzo jest o czym pisać.

RUN - plan był na 5'15" na kilometr. Na planowaniu się skończyło. Po kilometrze czy półtora padło zasilanie. Biegłem na granicy skurczu czwórek i bałem się cokolwiek przyspieszyć by nie paść na ścieżce. W międzyczasie miałem sporo czasu na analizę tego co się działo w trakcie poprzednich etapów i summa summarum wyszło mi na to że albo na rowerze nie wziąłem pod uwagę tego iż wcześniej przez godzinę machałem nogami próbując się nie utopić, albo te dwa poranne banany i litr coli to było trochę za mało. Mając jednak do dyspozycji bufety, wybrałem wodę bo i z nawadnianiem licho było, wpadło tylko to co z Nogatu łyknąłem i sześć setek z bidonu na rowerze. No i tak sobie biegnę biegnę i rozmyślam rozmyślam, gdy czwórki sztywnieją do marszu przechodzę, chwilę później znów biec próbuję, pętla za pętlą ... Upatrzyłem sobie kolegę który mniej więcej w odpowiednim tempie biegł i tak go wyprzedzam i wyprzedzić się daję i wyprzedzam i do marszu. Się mi tak prawie do mety z nim zeszło, ale na końcówkę zebrałem sił trochę i wyprzedziłem i kolegę i kolejnych kilku. Coś tam na mecie gadali, nie bardzo pamiętam bo tak głodny byłem iż czym prędzej zebrałem dopingującą ferajnę w kierunku wcześniej upatrzonego kebaba.


Planowałem coś wcześniej napisać, z rana jakby, ale ta nieszczęsna kostka przykuła moją uwagę.
Coś tam później jeszcze z cyferek wrzucę i jakieś foto może.


Zmieniony przez - _Szajba_ w dniu 2020-09-07 19:24:08
13

When you have to shoot...Shoot! Don't talk
Strava - https://www.strava.com/athletes/11696370

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 109 Napisanych postów 3897 Wiek 47 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 76176
gratki... zrobiles debiut grubo ponizej 6h :). Uwazam, ze jak na fakt, ze nie umiesz plywac w ogole i ostatnio nie biegales to jest to zacny debiut.

Podsumowanie I fazy redukcji: http://www.sfd.pl/Redukcja_ze_105kg__podsumowanie_str._170-t966196-s170.html
Rekordy osobiste w Tri:
1/8 IM: 1h23’30’’: Pszczyna 2014 // 1/4 IM: 2h28’59’’: Radłów 17/07/2016 // 1/2 IM: 4h59'40'Lisbon 2018: IM Kopenhagen 2017: 11h48'
Dystans Olimpijski: 2h32'04’’: 5150 Warszawa 11/06/2017

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
BzykuDG Zawodnik IFBB
Ekspert
Szacuny 10621 Napisanych postów 16182 Wiek 36 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 272461
No to chyba gratki. Ja bym nie podołał, więc z mojej strony wielki szacun!

Kolarsko-gastronomiczny blog z elementami kulturystyki powered by SFD - http://www.sfd.pl/post-p18363444.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2096 Napisanych postów 2464 Wiek 5 lat Na forum 5 lat Przeczytanych tematów 29237
Gratulacje Szajbo, zastanawiałam się nad fochem, żeś nas tak przerobił, ale raz, że specjalnie byś się nie przejął, a dwa, że bardziej jednak się cieszę
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 4078 Napisanych postów 3699 Wiek 27 lat Na forum 7 lat Przeczytanych tematów 151014
Sztos, przebiłeś jakieś tam większe lub mniejsze słabości i zrobiłeś swoje
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 12193 Napisanych postów 22035 Wiek 54 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 627600
Ja dokładnie tak jak Tsu - mogę się obrazić ale nic mi z tego nie przyjdzie - wiec gratuluje, cieszę się całym sercem ze wystartowałes!!! I jakie wnioski - będą kolejne starty??!
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

CrossFit wady i zalety

Następny temat

Plan treningowy kalistenika

WHEY premium