Pierwszy dzień w nowym miejscu i na nowych zasadach za mną. W trakcie treningu byłam bliska wyjścia z siłowni, załamania rąk i płaczu. Zaczęło się od bzdury - rozglądając się po ogromnej, bogato wyposazonej sali, nie znalazłam samodzielnych wysokich stojaków pod sztangę. Wszystkie były zintegrowane z ławeczkami do wyciskania pod różnym kątem i bez możliwości podejścia pod sztangę. W końcu zauważyłam, że stojąca klatka do crossfitu (chyba się to raki nazywa) ma zamontowane uchwyty. Kolejny problem polegał na znalezieniu odpowiedniego podestu do siadów- noszenie ławeczki przez całą salę odpadało, box do wskokow byl za wysoki. Ostatecznie przerzucilam sobie oponę bliżej sztangi i dopiero się udało. Potem okazało się, że nie jestem w stanie zrobić Hipp Thrusta, bo ławeczki są tak wysokie, że nie daje rady się na nie plecami wspiąć. Zrobiłam więc Mostek Biodrowy ze sztangą. Ale najgorsze było to, że wszyscy skończyli zajęcia, zjedli obiad, chwilę odpoczęli i prawie jednocześnie zasypali siłownię. Wracam wszystko co mówiłam o mojej siłowni - jest najcudowniejsza i najukochańsza i w trakcie treningu jest tylko moja.
1. Box Squat ze sztangą zamiennie z Przysiad z ketlem 4x12
45/45/45/45
2a. Hip Thrust - zmiana na Mostek Biodrowy 4x10
60/60/60/60
2b. MC 3x15
50/50/50
3. Uginanie nóg 3x20
25/25/25
4. Bułgary 2x12
5/5
5a. Odwodziciele na wyciągu 3x20-25
5/10/10
5b. Przywodziciele na wyciàgu 3x20-25
5/10/10
6. Wspięcia na palce że sztangą 4x12
90/90/90/90
7. Cardio
10min ergometr wioślarski + 10 min orbitrek
Przysiady dziś trochę ciężko poszło, pewnie nastawiłam się, że ich nie zrobię.
Hip Thrust - jak wspominałam wyżej, zmieniłam na Mostek Biodrowy, który robiłam pierwszy raz. Niby ten sam ruch A czuję różnicę, szczególnie gdy podłoga usiłowała mnie oskalpować.
MC - chyba z tych wszystkich nerwów oraz pewnie dlatego, że nie chciałam odpuścić przy pełnej ludzi siłowni dałam radę z progresem.
Uginanie - kolejne ćwiczenie, które na innej niż moja maszynie, wyszło dziś kiepsko. Ciężar dobrany Ale krawędź siedziska znajdująca się pod 4-mi chamsko mi się wrzynał w uda i sprawiał ból.
Bułgary - bardzo satysfakcjonująco.
Odwodziciele i przywodziciele - te pierwsze dziś bardzo kiepsko.
Wsparcia - rewelacja. Dźwiganie sztangi z tych uchwytów daje dużo większą stabilność niż ze zwykłych stojaków I przez to czuję się pewniej. Myślę, że mogłabym następnym razem sprawdzić większy ciężar.
Cardio - fajnie, bo mogłam sobie zrobić odskocznię od rowerka. Jest jeszcze Airbike Ale się wstydzę na niego wsiąść przy ludziach (-;
Ogólnie mimo ogromnego stresu związanego z obecnością innych ludzi (W większości bardziej doświadczonych co mnie onieśmiela) trening mnie sponiewierał. Czekając na sztangę do wspięć (kolejny minus ćwiczenia na publicznej siłowni) zrobilam sobie trochę swingow.
Dietetyczne melduję, że wszystko zgodnie z rozkładem. Obiadek miałam wczorajszy, więc opanowane.
Gorzej z jutrem - pojechałam do Tesco po piersi z kurczaka i nie było. O mało nie umarlam. Na szczęście mam jajka i tuńczyka. Coś z tego wycisnę jutro.
Nie wiem, jak się zmienia rozmiar na telefonie, więc wrzucam kolaż.
Bardzo, bardzo się cieszę z nagrody sfd. Na pewno dostałam dodatkowego kopa motywacyjnego, który pozwoli mi przetrwać w swoich postanowieniacg następny okres treningowo-dietetyczny.
Dziękuję również za wsparcie ze strony czytających.
I dziękuję Tomigo - moja Największo Podporo Życiowa
Zmieniony przez - porandojin w dniu 2019-05-06 23:14:21