Amidoman redukcja + czysta masa zarazem

Amidoman

tam 10min orbitrek ale znudził mi się, więc jakiś program na podbieg na bieżni mechanicznej.

Orbitrek i ergometr to jedyne mechaniczne sprzęty treningowe, które darzę szacunkiem. Bieżnia może się schować. Zwłaszcza jak człowiek masywny, to na orbitreku powinien ćwiczyć jak najczęściej, bo nie katuje tak stawów jak przy bieganiu.

Amido a skalibrowałeś bieżnie pod masę, płeć i wiek?

Gwid - Zawsze. Każde urządzenie, które na to pozwala.

MaGor - nie mówię, że ich nie szanuję. Tylko tych, które były wolne nie lubię. Takie lżejsze do ogólnie szybszej pracy,.biegu niemalże. Nie do końca wiem czemu, ale wolę te wielkie masywne, gdzie obciążenie ustawiałem do 22 nawet (25max) i deptałem 45minut zawsze. Wolałem powoli ale ciężko.z tętnem 140-145 z reguły. Nie używałem od połowy marca.
Ergometr też fajny, ale używałem o wiele mniej. Tak naprawdę to bieżni już nie lubię ani żadnej innej z tych maszyn. Siłownia tym razem ciężary tylko. W tym przypadku poszedłem z żoną za jej namową jedynie. Miał być bieg w terenie.
Tak w ogóle będę korzystał z siłowni w.celu zrobienia aerobów tylko w deszczowe dni gdy.nie da się biegać, bo zimno nie odtsraszyło mnie skutecznie.

Zmieniony przez - Amidoman w dniu 2014-01-08 23:05:49

Ale ja mówię, że jakbym miał do wyboru orbitrek i bieżnię, to bez namysłu wybrałbym orbitrek. Na szczęście nie mam takiego luksusu

Czwartek 09.01.2014 DNT

Miała być siłownia i maszyny cardio z żoną, ale nie wyrobiła się, co skończyło się pozytywnie - biegiem na bieżni wokół boiska głównie.
8.1km w 48:15, 9.96km/h. Tak naprawdę było 10km/h i bieg miał być dłuższy, ale zadzwonił szwagier pod koniec a endomenda nie wyłączyła się. Mój najlepszy bieg do tej pory choć nie najdłuższy.
Przez pierwsze 5km prędkość 10.15km/h nawet i bardziej rosła niż spadała. Tętno przeważniw 142 równo, czasem 138 do 148 ale to sekundy tylko.
Niestety po 5km baterie siadły i potem była już walka o to, żeby się nie poddać. Najpierw widząc tempo chciałem puknąć dyszkę poniżej godziny i chyba była w zasięgu, ale widząc jak szybko opadałem z sił po 5km zrezygnowałem.
Polar.wskazał ok 650kcal spalonych. Z czasem zauważam spalanie spada. Ale i tętno mam stooniowo coraz niższe. Muszę zrobić sobie test Polarem, dawno nie robiłem.

Tak więc dyszka poniżej godziny to tylko kwestia dni/tygodni. Progres jest więc i w sile i w wydolności. Wszystko do przodu a waga lekko w dół. Cieszy.

Zmieniony przez - Amidoman w dniu 2014-01-09 13:25:34

Jak naprawdę masz apetyt na 10 km poniżej godziny to biegaj też krótsze kawałki szybko. Bez tego, obawiam się, powalczysz tą godzina kilka miesięcy, o ile w ogóle ją złamiesz. Długie dystanse są dobre do palenia kalorii i budowania wytrzymałości. Jeżeli z nimi przesadzisz to ich efektywność i wyniki spadną. Prędkość wyćwiczysz na krótkich dystansach. No i włóknom szybkokurczliwym też daj szansę

Pewnie racja. Krótkie dystanse były w planie na ten i przyszły tydzień, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i napaliłem się na tą dyszkę widząc jakie tempo szło. Muszę wymieszać jakoś treningi biegowe w różnym tempie i różnej długości, bo jak widać wytrzymałości też mi brak. Wiem, pamiętam, radziłeś mi jak to zrobić i podejmę się realizacji. Liczę też na to, że jak waga ruszy w dół, bieganie.automatycznie też się poprawi.
Jeszcze ten tydzień do końca oraz kolejny i dwutygodniowe prawie roztrenowanie. W jego trakcie interwały planuję jedynie, sprinty z marszami. W tym czasie też może wpaść kilka prób z zarzutami z konkursu.

Mimo powolnego progresu sam progres jest, biję jakiś swój rekord z treningu na trening, biegowy mam na myśli. Dziś np 5km poszło w 29min 40sek, 3km w 17min 39sek. Prawie co trening pucharki w endomendzie dostaję ;)

Zmieniony przez - Amidoman w dniu 2014-01-09 13:43:28

a jak postepy? Będziesz robił jakieś podsumowanie?

Tak. Już gdzieś wcześniej wspomniałem, że ok 20tego wrzucę podsumowanie po całym cyklu HST. Będąc w Polsce utrzymałem aktywność na takim samym poziomie jak tutaj. Pilnowałem żarcia. Nie jadłem słodkiego prawie. I co? W Nowy Rok waga teściowej pokazała 109.1!!!! Ok, pokazuje nieco za dużo, ok kilograma, ale to i tak masakra jakas, bo drugi poranek po przyjeździe było 103.7 na tej samej wadze.
Tak więc nieco prostych węgli, sól i niestety morze wódki zrobiły swoje. Plus taki, że już przedwczoraj waga wróciła do poziomu sprzed wyjazdu.

Nie przejmuj się ja również dopiero odzyskałem wagę prawie równą z poranka w dzień wigilijny.