Gmitruk: Nie rozmawiałem z Tomkiem od prawie dwóch lat!
Trener Andrzej Gmitruk w rozmowie z BoxingNews.pl ocenił sobotnią walkę Tomasza Adamka z Witalijem Kliczko, a także wypowiedział się na temat zmian jakie sam poczyniłby będąc obok naszego pięściarza w kwadratowym pierścieniu. Trener Gmitruk w rozmowie z nami zdradził powody zakończenia współpracy z Tomaszem Adamkiem oraz opowiedział ocenił postawę w ringu Mateusza Masternaka. Szkoleniowiec opowiedział także o przygotowaniach do obrony tytułu mistrza Europy przez Piotra Wilczewskiego oraz ocenił komentarze twierdzące, że Adamek nie ma ciosu na wagę ciężką. Z rozmowy z trenerem dowiecie się także, czy on rzuciłby wcześniej ręcznik będąc w narożniku polskiego pięściarza, czy tak jak Roger Bloodworth zdecydowałby się, aby walkę przerwał sędzia ringowy oraz czy żałuje, że nie przyjął propozycji walki Masternaka z Afolabim.
Łukasz Głowacki: Jak ocenia trener walkę Tomasza Adamka z Witalijem Kliczko? Gdzie zostały popełnione błędy, bo walka nie wygadała tak jak mogli się tego spodziewać kibice?
Andrzej Gmitruk: Nie chciałbym do tego wracać, bo uważam, że jest to pytanie do sztabu szkoleniowego i na pewno podczas kolejnych przygotowań będą próbowali coś zmienić. Można brać po uwagę okres aklimatyzacji. Nie ma sztywnego dowodu na to, że aklimatyzacja jeden dzień dłużej dałaby inny efekt, ale wydaje się, że zmiana strefy czasowej także ma znaczenie. Należy zwrócić uwagę na różnicę szybkości pomiędzy Adamkiem, a Kliczko, która w tej walce była niestety na korzyść Witalija Kliczko. Nie chciałbym jednak zagłębiać się w analizę tego, co się stało, ponieważ to jest zadanie sztabu szkoleniowego Tomka i to oni powinni ustalić po tej walce, gdzie popełniono błąd.
Ł.G: Wspomniał Pan o szybkości Tomka Adamka. W tej walce był on dużo wolniejszy od Kliczki. Nie było to dla Pana zaskoczenie, że Adamek mimo zapowiedzi przed walką nie bazował zupełnie na swojej szybkości?
A.G: W pewnym sensie tak. Trudno określić przyczynę tego, dlaczego Tomek był wolniejszy od Kliczki. Przyczyn mogło być kilka. Być może okres 10 dni aklimatyzacji okazał się za krotki. Kliczko miał dużo łatwiej, bo on przygotowywał się na terenie Europy, natomiast te 10 dni aklimatyzacji Tomka to mogły być niewystarczające. Drugą z przyczyn mogło być to, co stało się w 2 rundzie. Gdy Kliczko bardzo mocno trafił Tomka Adamka, po tym ciosie mogło nastąpić zmniejszenie czasu reakcji boksera. To się często zdarza, że tego typu cios ma wpływ na dalsze zachowanie zawodnika i przebieg pojedynku. To są rzeczy, które naprawdę należy przeanalizować i wziąć pod uwagę.
Ł.G: Czy, gdyby w narożniku Tomasza Adamka był Pan, a nie Roger Bloodworth, to walka potoczyłaby się inaczej?
A.G: Absolutnie nie! Nie mam takich myśli. Uważam, że każdy trener prowadzi zawodnika w sposób indywidualny i nic by to nie zmieniło. Tak jak powiedziałem każdy trener ma indywidualny sposób podejścia i sekundowania. Ja w życiu także popełniłem wiele bledów. Tutaj nigdy nie powiedziałbym, że gdybym w narożniku Tomka był ja lub jakaś inna osoba to walka potoczyłaby się inaczej. To zawodnik wychodzi do ringu i to on boksuje, a nie trener.
Ł.G: Co trener powiedziałby Adamkowi w narożniku podczas przerwy pomiędzy 5, a 6 rundą, gdy wiadome było, że polski pięściarz przegrał wszystkie poprzednie rundy? Roger Bloodworth powiedział, żeby Tomek nadal cofał się i starał się unikać ciosów Kliczki.
A.G: Nie wiem, co bym mu powiedział. Przede wszystkim należy powiedzieć tak, że uwagi w narożniku są skuteczne tylko wtedy, gdy są one możliwe do realizacji przez zawodnika. Często bywa tak, że scenariusz walki układa się nie po myśli zawodnika jak i nie po myśli trenera. To są sprawy bardzo indywidualne i trudno to oceniać. Poza tym to trzeba być na co dzień z zawodnikiem tak jak jego obecny trener, żeby udzielać odpowiednich rad. Ponieważ my nie jesteśmy to nie ma potrzeby komentowania tego.
Ł.G: Ziggy Rozalski twierdzi, że proponował Pan pomoc w przygotowaniach Tomka do tej walki, ale polski pięściarz zdecydowanie odmówił zarówno sprowadzeniu twojej osoby na obóz jak i Jerzego Kuleja. Jak to wyglądało, bo wygląda na to, że Tomek w pełni zaufał swojemu trenerowi i tylko jego chciał widzieć obok siebie podczas przygotowań do tej walki?
A.G: Myślę, że bardzo dobrze zrobił, bo trzeba mieć jednego trenera, do którego ma się zaufanie. Chcę jednak dodać, że mam bardzo dobrą pamięć i nie przypominam sobie, abym cokolwiek proponował. To jest jakaś insynuacja. Zresztą zaskakuje mnie tego typu stwierdzenie. Ja mogę powiedzieć, że chciałem zaprosić na galę Benedykta XVI, ale jakoś nie zdecydował się pojawić w Polsce. Moja ostatnia rozmowa z Tomkiem odbyła się prawie dwa lata temu, po walce z Jasonem Estradą. To było przed walką z Chrisem Arreolą, która była zaplanowana na kwiecień. Zadzwoniłem wtedy do Tomka i poinformowałem, że ze względów zdrowotnych i zawodowych, bo przecież rozpadała mi się grupa bokserska nie jestem w stanie z nim kontynuować pracy. W zasadzie głównym problemem było to, że Tomek chciał trenować w USA, a częste przeloty i zmiany strefy czasowej dla trenera z moim stażem, moim zdrowiem i moim wiekiem nie jest najlepszym rozwiązaniem. Nie będę ukrywał, że także atmosfera jaka zaczęła panować wokół Tomka Adamka nie specjalnie mi odpowiadała. To było prawie dwa lata temu i od tamtej pory praktycznie nie rozmawiamy z Tomkiem. Rozmawialiśmy tylko raz, ale nie była to rozmowa dotycząca boksu zawodowego, a raczej prywatnych spraw. Generalnie nie utrzymujemy kontaktów, nawet telefonicznych.
Ł.G: Czy według trenera Tomek Adamek przed tą walką wiedział, że nie może jej wygrać i wyszedł między liny tylko dla pieniędzy?
A.G: Nie można tak mówić. Uważam, że Tomek jest tak ambitnym człowiekiem i tak utalentowanym, że on nie wychodzi na ring do walki z Kliczko tylko dla pieniędzy. Można dyskutować, czy walka z Kliczko była w tym momencie najbardziej korzystna? Mnie wydaje się, że tak, bo w późniejszym terminie mogłoby do tej walki nie dojść. Nigdy bym nie posądzał Tomka o to, że do ringu wychodzi tylko dla pieniędzy. Zresztą widać było po tych tysiącach ludzi, którzy przyszli na stadion, że Adamek jest symbolem, idolem w polskim sporcie. Nie osiąga się takie szczyty popularności tylko w momencie, gdy ktoś myśli o pieniądzach, to trzeba mieć coś więcej.
Ł.G: Jak trener reaguje na słowa Davida Haye, który twierdzi, że Adamek to jest taki napompowany mały ciężki, który od początku wiedział, że nie ma szans wygrać z Witalijem Kliczko?
A.G: Moim zdaniem powinien być podział w tej kategorii. Kategoria ciężka do 100 kg oraz kategoria super ciężka powyżej. Te różnice pomiędzy zawodnikami są ekstremalne biorąc pod uwagę braci Kliczko, którzy moim zdaniem są dzisiaj poza zasięgiem dla pozostałych zawodników w tej kategorii. Ja widziałbym inny podział, ponieważ w boksie amatorskim także wprowadzono zmiany i należy się nad tym zastanowić. Wracając do wypowiedzi Haye to jest to zawodnik, który zbyt mało robi w stosunku do tego ile mówi. Jest on zawodnikiem na pewno dynamicznym i bardzo niebezpiecznym, ale wydaje mi się, że nie ma pewnego dopełnienia pomiędzy tym co on pokazuje w ringu, a co mówi. W czasie walki z Kliczko wspaniale unikał ciosów, ale jeżeli chodzi o atak to jego skuteczność zadawania ciosów była znacznie poniżej oczekiwań i jego zapowiedzi.
Ł.G: Co Tomasz Adamek powinien teraz zrobić? Walczyć dalej, zmienić kategorię na niższą, a może zmienić sztab szkoleniowy?
A.G: Ja myślę, że gwałtowne ruchy są nienajlepsze. Teraz on powinien odpocząć. Potem powinien zastanowić się wspólnie z ludźmi, do których ma zaufanie i postanowić co dalej. Są wokół niego osoby. Ja nie chciałbym udzielać mu rad.
Ł. G: Czy można po walce z Kliczko powiedzieć, że Tomasz Adamek nie ma wystarczająco silnego ciosu na wagę ciężką?
A.G: Dwóch braci Kliczko ze względu na ich
warunki fizyczne są poza zasięgiem. Tu nie można oceniać Tomka pod tym kontem, że nie ma ciosu. Każdy zawodnik jest inny. Zupełnie inaczej boksuje Chris Arreola, a i on nie był w stanie sobie poradzić z Kliczko. Mówi się, że styl robi walkę. W takim stylu jak walczą bracia Kliczko to można powiedzieć, że posiadają oni ekstremalne warunki fizyczne i niesamowity zasięg ramion. Weźmy Witalija, który waży 110 kg i doskonale porusza się na nogach. Tu nie ma reguły, bo nieraz jest tak, że zawodnik, który ma cios czasem nie może trafić rywala, a zawodnik, który tego ciosu nie ma trafia i przewraca rywala.
Ł.G: Czy na miejscu Rogera Bloodwortha trener Andrzej Gmitruk rzuciłby wcześniej ręcznik na ring, czy czekał, aż walka zakończy się w 10 rundzie?
A.G: Ja już się na ten temat wypowiadałem. Moim zdaniem rola sekundanta polega na tym, aby dobrze przygotować zawodnika, ale także, aby dbać podczas walki o jego zdrowie. Każdy ma tutaj inne spojrzenie. Ja należę do tej grupy trenerów bardziej ostrożnych.
Ł.G: Czy trener zgodziłby się ze słowami Rogera Bloodwortha, który powiedział, że była to najlepsza walka w karierze Tomka Adamka?
A.G: Jest wczesna pora i jeszcze nie napiłem się kawy. Jest zbyt rano, abym odpowiadał na tego typu pytanie. Napiję się kawy to odpowiem. (śmiech)
Ł.G: Odchodząc już od walki Adamek vs Kliczko chciałbym porozmawiać na temat Mateusza Masternaka….
A.G: Dobrze, że odchodzimy od tego tematu, bo jest to temat do analizy dla jego sztabu. Ja powiem tylko, że bardzo przeżywałem tę walkę i liczyłem, że on wygra i to mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością.
Ł.G: Podczas tej samej gali walczył w ringu Mateusz Masternak. Walka zakończyła się bardzo szybko i Mateusz znokautował swojego rywala. Taki był plan na ten pojedynek, żeby bardzo szybko zakończyć ten pojedynek?
A.G: My nie mieliśmy jakiegoś wielkiego planu, bo rywal był taki, a nie inny. To był zawodnik o dobrych warunkach fizycznych, który boksował w wadze ciężkiej. On nie dysponował dobrą techniką, ale miał dość mocne uderzenie. Mateusz nie mógł inaczej rozwiązać walki, niż spokojnie boksować swoje i uważać na mocny cios rywala. Mateusz zrobił bardzo duże postępy nie tylko treningowe, ale także mentalnie bardzo się zmienił. Ta akcja, po której jego rywal padł na deski świadczy o niesamowitym instynkcie. To był cios praktycznie w tempo, bo Carl Davis próbował zadać cios i otrzymał potężną bombę od Masternaka. To były ułamki sekund. To są oznaki kunsztu bokserskiego i ogromnej wiedzy. Nas cieszy jedna rzecz, że kolejny zawodnik z naszej grupy tak bardzo się rozwinął. Mamy już propozycje współpracy z innych grup, co też świadczy o jego wartości. To bardzo cieszy i jest motorem napędowym dla nas wszystkich. W boskie staram się nie skupiać na negatywnych zjawiskach, ale na pozytywnych aspektach tego sportu. Staram się nie skupiać na wielkich konfliktach, tylko robić swoje i pracować. Gdy ja i mój sztab wchodzimy na salę treningową to myślimy o dobrze wykonanej pracy, a nie o konfliktach, czy komentarzach na portalach internetowych, w których często znajdują się totalne bzdury.
Ł.G: Czy żałowaliście tego, że zrezygnowaliście z walk iż Afolabim? Rusiewicz, który o walce dowiedział się tydzień przed pojedynkiem wytrzymał z nim pełny dystans.
A.G: Tak oczywiście, że wytrzymał, ale trzeba powiedzieć jedną rzecz. Ja miałem informacje, że Afolabi jest do walki świetnie przygotowany. On jest zawodnikiem grupy K2 i na pewno solidnie przepracował okres przygotowawczy. To, co pokazał we Wrocławiu na pewno odbiegało od tego, co mówiono mi o nim wcześniej. Szczerze powiem, że moim zdaniem Afolabi jest na tyle doświadczonymi dojrzałym pięściarzem, że w pojedynku z Masternakiem walczyłby inaczej niż w pojedynku z Rusiewiczem. Walka z Masternakiem mogłaby mieć zupełnie inny przebieg i podczas tego pojedynku Afolabi mógłby walczyć zupełnie inaczej. On wiedział, że Rusiewicz nie będzie w stanie mu zagrozić.
Ł.G: Jak wygląda sprawa Piotra Wilczewskiego, bo wokół jego osoby ostatnio pojawiło się wiele zawirowań? Team ma już ostateczną datę jego kolejnej walki?
A.G: Tak mamy, wreszcie mamy. Otrzymaliśmy kontrakt i 15 października Piotrek ponownie zawalczy w ringu. Ta sytuacja mnie irytowała, bo Wilczewski bardzo wcześnie rozpoczął przygotowania do tego pojedynku. Pierwotnie walka miała odbyć się we wrześniu. Trzeba było pewne zadania przestawić i nawet Piotrek miał taki moment zwątpienia przez te zmiany. Każdy zawodnik stara się trzymać w pewnym reżimie motywacyjnym i fizycznym. Teraz jest on w bardzo mocnym treningu. Obecnie trenuje dwa razy dziennie i toczy kolejne sesje sparingowe. Do walki z DeGealem będzie doskonale przygotowany.
Ł.G: Kiedy ponownie kibice zobaczą w ringu Mateusza Masternaka?
A.G: Mamy dwa terminy jeszcze w tym roku i z któregoś nich skorzystamy.
Ł.G: Dziękuję za rozmowę.
A.G: Dziękuję i pozdrawiam.
boxingnews.pl
Z wypowiedzi pana Andrzeja da się wyczuć żal do do Tomka i w sumie nie dziwie mu się...Odpowiada dosyć dyplomatycznie na pytania dotyczące byłego podopiecznego. Coś musiało być na rzeczy... Nie wierzę ,że chodziło tylko o to że Andrzej miał latać do USA żeby współpracować z Tomkiem. Raz z niego zrezygnował i wziął zachwalanego McGirta później jak zobaczył ,że Buddy nie jest jednak taki wspaniały to wrócił do Gmitruka, po powrocie panowała sielanka Tomek mówił ,że Andrzej jest dla niego jak ojciec itp...