Oprócz ganji i hashu (2 razy?), niczego nie próbowałem i nie zamierzam.
Przeżyję bez pobudzenia.
Ważne, że spalacze spełniają ich najważniejszą funkcję - spalają fat.
Zaspokoiłem swoją chęć na parę kurzych jaj, ale zjadłem je nie w formie jajecznicy, ale na miękko, czego zresztą można domyślić się po zdjęciu. Do tego oczywiście dorzuciłem bułeczkę ze standardowymi dodatkami i ketchupem. W połączeniu z ostatnim odcinkiem drugiego sezonu Prison Breaka, smakowało wyśmienicie.
Właśnie rozpuściłem porcję protein z oliwą, do tego zaraz dorzucę codzienną dawkę cynku i magnezu i lecę w kimę. Jutro mam na 9:45... pośpię jak trzeba, a do tego posiłki wypadną mi o wręcz idealnych godzinach:
1.
9:00 - śniadanie (20 min przed łyknę
XP,
2.
12:00 - II śniadanie (w szkole),
3.
15:00 -
posiłek przedtreningowy,
czyli porcja kcal co 3 godziny i ostatni posiłek wylecowany równo na godzinę przed treningiem. Jutro, wspomagany porcją
NOZa, o 16:00 rozpoczynam walkę z
10A!
Dzięki za dzisiejsze posty, Panowie!
Dobranoc!